MANTA SPRITA PRO SWT9301 – smartwatch za… 300 zł [TEST]

Czy można stworzyć sportowy zegarek z czujnikiem GPS i pomiarem tętna za 300 zł? Jak się okazuje, można. I to z niezłym skutkiem. Przetestowaliśmy model MANTA SPRITA PRO SWT9301. Zobacz, jak się spisał.
Pierwsze wrażenie
Wizualnie zegarek nie odbiega od sportowych modeli innych firm. Elegancko prosty, z gumowym, wygodnym paskiem i okrągłym, dotykowym wyświetlaczem. Odporny na zachlapania. Lekki, waży bowiem raptem 48 g.
W obsłudze również niezwykle prosty. Na początek możemy go nieco spersonalizować, wybierając jeden z trzech stylów menu oraz wygląd zegara.
Funkcjonalność
Przechodzimy do treningu. Tu możemy wybrać dwie opcje: bieganie lub rower. Można też na bieżąco podczas całego dnia mierzyć liczbę wykonanych kroków dzięki pedometrowi. Zegarek ma wbudowany GPS, który bardzo sprawnie łapie sygnał, a jego pomiar jest wiarygodny.
Jednak sprzęt ma ewidentny problem z tempem chwilowym. Raz pokazuje, że biegnę tempem 3:50, a za chwilę 8:20. W międzyczasie jednak następuje uśrednienie i w rezultacie zmierzony dystans powiela się prawie co do metra z Garminem, którego używałam w tym samym czasie. Zatem aby sprawdzić ile kilometrów przebiegliśmy – super. Jednak praktycznie niemożliwe jest, aby na bieżąco mierzyć tempo z jakim te kilometry pokonujemy.

Zegarek zaopatrzony jest także w wysokościomierz oraz barometr. Obie te funkcje spisują się poprawnie.
Jeśli chodzi o funkcje stricte treningowe, to tu króluje prostota. Planując trening, można wcześniej zaprogramować w zegarku autolap np. co 800 m, 1 km, 2 km itd. Jednak nie da się tego robić przyciskiem. Nie mogę zatem zmierzyć międzyczasów np. na odcinkach 1 km, 2 km a następnie znów 1 km lub wtedy, kiedy mam na to ochotę. Problem miałam również momentami z zastopowaniem/wyjściem z treningu. Ekran po prostu nie reagował sprawnie na dotyk.
Coś takiego jak strefy tętna w tym zegarku nie istnieją.

Bateria trzyma ok. dwóch dni przy umiarkowanym użytkowaniu (w tym dwa treningi po ok. 1,5 godziny).
Aplikacja na telefon jest oczywiście darmowa. Bardzo czytelna, prosta w obsłudze, intuicyjna. Można w niej ustawić swój profil: płeć, wzrost, wagę, maksymalne tętno oraz swój cel w postaci liczby kroków. Po zsychnronizowaniu z zegarkiem, znajdziemy tam informacje o wszystkich naszych dotychczasowych treningach.
Niedociągnięciem jest tłumaczenie na język polski, jednak to już kosmetyka.
Smartwatch posiada także dodatkowe funkcje np. włączanie alarmu, kalendarz, a także takie, których można używać po zsychnronizowaniu z telefonem np. zarządzanie aparatem fotograficznym, playlistą. Trochę tego jest, można się pobawić.

Podsumowanie
Szczerze mówiąc zegarek ten bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. To sprzęt z dużym potencjałem, o ile producent nie zrezygnuje z wspierania do niego oprogramowania. Lekki, wygodny, z podstawowymi funkcjami treningowymi oraz kilkoma innymi, bardziej lub mniej przydatnymi na co dzień. Przy tym jego cena jest śmiesznie niska w stosunku do tego co oferuje. Można go nabyć bowiem za 299 zł.