Triathlon > TRI: Wydarzenia > Triathlon
Mistrzostwa Polski na dystansie olimpijskim – Gdańsk 2016 [RELACJA]
Fot. MOSIR Gdańsk
Za nami tegoroczna edycja Mistrzostw Polski na najważniejszym dla triathlonistów dystansie olimpijskim. Tytuł mistrzowski obronił Sylwester Kuster, a w kategorii kobiet ze sporą przewagą zwyciężyła Maria Cześnik.
W niedzielę 17 lipca, pomimo niekorzystnych prognoz, pogoda dopisywała sportowcom. Podobnie jak pozostałe okoliczności. Przyznam szczerze, że ze względu na zamieszanie związane z rejestracją i płatnościami oraz bardzo późną publikacją informacji dotyczących imprezy, trochę obawiałam się kwestii organizacyjnych. Na szczęście niesłusznie – w dniu zawodów wszystko było w najlepszym porządku. Wielkim ukłonem w stronę zawodników była wyłączna rezerwacja dużego parkingu przy biurze zawodów, oraz – przede wszystkim – wyznaczenie trasy kolarskiej na pętli o nowym, równym i bardzo szerokim asfalcie.
Jako mankament imprezy można wskazać przepustowość trasy rowerowej dla Age Groupersów. Wypuszczenie 500 osób na pętlę o długości 10 kilometrów i zakazanie im draftingu oznacza, że w idealnym świecie musieliby być rozstawieni co 19 metrów. Z oczywistych względów jest to nierealne, więc takie obrazki były widziane co chwilę:
Fot. MOSIR Gdańsk
Pozostaje pytanie, czy indywidualna jazda jest tu wciąż kwestią uczciwości czy jednak warunków – z racji naprawdę szerokiej trasy teoretycznie można było jechać samemu. Jak było w praktyce – trudno mi ocenić, ponieważ sama jechałam w innej kategorii. Drugim drobnym uchybieniem było rozstawienie bojek na trasie pływackiej – druga nawrotowa boja była na tyle przesunięta w stronę brzegu, że w połączeniu z rozstawionymi na trasie ratownikami w tym samym kolorze, myliła nawet najlepszych pływaków. Poza tymi drobnymi mankamentami niewiele można zarzucić organizatorowi. Miłą niespodzianką było ustawienie dwóch punktów odświeżania na pętli biegowej i zorganizowanie mety na samym molo. Miłym gestem było osobiste zaangażowanie prezesa Polskiego Związku Triathlonu, Wojciecha Olejniczaka, we wręczanie medali zawodnikom przekraczającym metę. To wszystko powoduje, że triathlon w Gdańsku z pewnością jest imprezą jedyną w swoim rodzaju, na którą chętnie będzie się wracać.
Triathlon w Gdańsku tak naprawdę rozpoczął się już w sobotę, gdy w kilku wyścigach rywalizowały dzieci i młodzież w wieku 3-17 lat. W niedzielę przyszedł czas na dorosłych. Jako pierwsi, o godzinie 9:00, wystartowały Mistrzostwa Polski w Grupach Wiekowych. 491 osób przekroczyło metę, pokonując 1500m w wodzie Zatoki Gdańskiej, 40 km na rowerze i 10 km w nadmorskim Parku Reagana. Najszybsi z nich byli Jakub Ruciński z Sopotu i Monika Smaruj z Gdańska.
Pełne wyniki Age Groups
O godzinie 13:00 rozpoczęła się rywalizacja zawodników PRO – Elity (seniorów) i U-23. Ukończyły je w sumie 34 osoby – 18 mężczyzn i 16 kobiet. Tytuł Mistrza Polski zdobył wielokrotny medalista MP na wszystkich dystansach, Sylwester Kuster, dla którego jest to już dziesiąty taki tytuł. Drugie miejsce zajął Kacper Stępniak, który jednocześnie stał się Mistrzem Polski w kategorii U-23. Jako trzeci linię mety przekroczył tegoroczny Mistrz Polski na dystansie sprinterskim, Mateusz Rak. Wśród kobiet z niemal minutową przewagą zwyciężyła dwukrotna reprezentantka Polski na igrzyskach olimpijskich, Maria Cześnik. Wicemistrzynią kraju została Paulina Kotfica, trzecia była Agata Litwin.
Pełne wyniki Elity
Niestety na starcie zabrakło tegorocznej mistrzyni z dystansu sprinterskiego, olimpijki z Londynu przygotowującej się do igrzysk w Rio – Agnieszki Jerzyk, która wszystkie siły koncentruje już na występie w Brazylii 20 sierpnia. Trzymamy za nią kciuki!
Ukłon w stronę organizatorów należy się nie tylko za przeprowadzenie zawodów w środku turystycznego miasta, co przyczynia się do jeszcze większej widowiskowości zawodów, lecz także za zainteresowanie imprezą wszelkich mediów. Rzadko zdarza się, aby mistrzów kraju w triathlonie można było zobaczyć w „Wiadomościach”.
Na koniec jeszcze dwa maleńkie, ale sympatyczne plusy imprezy. Koszulka z pakietu jest zwyczajnie dobra i ładna i na pewno przez wielu zawodników będzie chętnie noszona na co dzień – a to relatywna rzadkość. Drugi plus jest jeszcze drobniejszy, ale równie sympatyczny: miła niespodzianka przy zmywaniu numeru startowego z ramion i łydek. Jeśli użycie markera, który schodzi bez uporczywego szorowania do czerwoności było przypadkiem, to trzeba z tego przypadku zrobić precedens! Każdy zbędny ruch po wyczerpujących zawodach jest bólem…