Wydarzenia > Aktualności > Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie > Wydarzenia
Polacy faworytami mistrzostw Europy w lekkiej atletyce
Henryk Szost. Fot. PAP
W zbliżających się mistrzostwach Europy w lekkiej atletyce aż trzech Polaków jest kandydatami do medalu w maratonie. Mamy szansę na medal indywidualny oraz drużynowy.
Mistrzostwa Europy zaczynają się w Zurychu 12 sierpnia, we wtorek. Bieg maratoński odbędzie się ostatniego dnia, w niedzielę 17 sierpnia, o 9 rano. O ile wśród kobiet nie wystąpi żadna nasza reprezentantka, tak wśród mężczyzn nie tylko wystawiamy kompletną drużynę, ale i mamy szansę na bezprecedensowy sukces.
Wśród zgłoszonych kandydatów Polacy mają w tym roku najlepsze wyniki. Henryk Szost otwiera listę europejską z czasem 2:08:55, drugi jest Yared Shegumo z 2:10:41, czwarty Marcin Chabowski – 2:11:23. Drużynę uzupełnia Błażej Brzeziński, z życiówką 2:12:17. Do zdobycia są zarówno medale indywidualne, jak i drużynowy Puchar Europy. Teoretycznie można sobie nawet wyobrazić sytuację, w której na podium znajdują się wszyscy trzej Polacy.
Na drodze do medalu może stanąć kilka przeszkód. Po pierwsze, pogoda. Polacy uzyskiwali swoje najlepsze czasy w komfortowych warunkach. Jeśli w Szwajcarii w sierpniu będzie gorąco, w lepszej sytuacji znajdą się biegacze pochodzący z Afryki oraz przedstawiciele typowo ciepłych krajów, takich jak Włochy czy Hiszpania. Po drugie, są w stawce zawodnicy nieobliczalni albo tacy, o których niewiele wiadomo. Szwajcarzy w ostatniej chwili nadali obywatelstwo pochodzącemu z Erytrei Abrahamowi Tadesse, którego rekord życiowy to 2:07:45. Tadesse dwukrotnie wygrywał maraton w Zurychu, mieszka na stałe w Szwajcarii. Wie, jak się wygrywa duże maratony, zna trasę. Jest prawdopodobne, że będzie najgroźniejszym rywalem Polaków.
I wreszcie Szwajcarzy mają kolejny atut, który stawia ich w pozycji faworytów w walce o Puchar Europy – aktualnego mistrza kontynentu, Victora Rothlina. Mimo że w tym roku kończy 40 lat, Szwajcar jest biegaczem, którego ciężko pokonać. Jego życiówka to 2:07:23, najlepsza w stawce. Od paru lat nie biegał tak szybko, ale przez całą karierę sprawdzał się właśnie w takich pojedynkach – imprezach mistrzowskich, rozgrywanych taktycznie, bez zająców, często w trudnych warunkach pogodowych. Rothlin niedawno startował w Biegu Św. Dominika w Gdańsku i co prawda nie wypadł rewelacyjnie, ale właściwie nigdy nie był mocny na żadnym dystansie poza maratonem. Cztery lata temu w Barcelonie zdecydowanie zwyciężył w maratonie rozgrywanym w straszliwym upale. Polacy również tam jechali z dużymi nadziejami, skończyło się fatalnym występem. Wystawiliśmy trzech biegaczy i jedną biegaczkę, z tego trójka nie dotarła w ogóle do mety.
Mimo wszystko polskie szanse nigdy nie były tak wysokie jak teraz. Bierze się to zarówno ze słabości maratonu w Europie, jak i z wyjątkowo mocnej pozycji tej konkurencji w Polsce. W szczycie formy jest aktualny rekordzista Polski, czyli Henryk Szost, a za jego plecami wyrosło kilku mocnych konkurentów. Z czwórki reprezentantów aż trzech jest żołnierzami. W ostatnich latach armia podobnie jak przed laty przygarnia utalentowanych sportowców i stwarza im dobre warunki treningowe. Czy to przyniesie efekt w postaci medalu mistrzostw Europy? Przekonamy się już w przyszłym tygodniu.