Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Puchar Interkontynentalny zakończył sezon na bieżni
Adam Kszczot. Fot. Getty Images
Puchar Interkontynentalny to na bieżni ostatnia duża światowa impreza w tym roku. W Marrakeszu w walce drużynowej zmierzyły się reprezentacje wszystkich kontynentów. Wystąpili także Polacy.
Ponieważ w tym roku nie odbywają się ani mistrzostwa świata, ani Igrzyska Olimpijskie, Puchar Interkontynentalny to zawody, które IAAF chciało wykreować na największą imprezę sezonu. Za zajęcie wysokiego miejsca można było zarobić więcej niż w zawodach Diamentowej Ligi. Za pierwsze miejsce przyznawano 30 tysięcy dolarów. Mimo to zamiar nie do końca się udał. Trybuny były kompletnie puste, a poziom sportowy wielu konkurencji bardzo niski.
Z punktu widzenia polskiego kibica najciekawsze biegi to 1500 metrów kobiet, 800 metrów mężczyzn oraz 3000 metrów z przeszkodami mężczyzn. Tam mieliśmy naszych reprezentantów. Ich występy były skrajnie różne. Z jednej strony na 1500 metrów odważnie biegła Renata Pliś, której cały czas brakuje sporo do ścisłej czołówki na świecie. Polka startuje jednak coraz odważniej, nie boi się prowadzenia, mimo słabej pozycji w rankingach. W Marrakeszu skończyło się to wynikiem 4.08,68 i zajęciem piątego miejsca.
Z drugiej strony bardzo słabo wypadł Krystian Zalewski w biegu na 3000 metrów z przeszkodami. Wydawało się, że Polak powalczy jeszcze o życiówkę, tym bardziej, że bieg był rozgrywany w idealnym dla niego tempie. Nasz zawodnik nie zdołał jednak utrzymać formy z wcześniejszych tygodni, zajął ostatnie miejsce z bardzo słabym czasem – 8.47,68.
Jak zwykle solidnie zaprezentował się Adam Kszczot, który razem z Marcinem Lewandowskim od lat znajduje się w pierwszej dziesiątce na świecie w swojej konkurencji. W Maroku przybiegł na trzecim miejscu, przegrywając tylko z najlepszymi w tym roku na świecie, Nijelem Amosem z Botswany oraz Mohammedem Amanem z Etiopii. Czas Adama to 1.45,72.
Na dystansie 3000 metrów wystąpił 40-letni Bernard Lagat i kolejny raz pokazał, że nadal jest w stanie walczyć z najlepszymi na świecie. Zajął trzecie miejsce z czasem 7.53,95. Wygrał Kenijczyk Caleb Ndiku. Jest on trenowany przez Włocha Renato Canovę, często przywoływanego w artykułach, ze względu na otwartość, z jaką dzieli się wiedzą. Ndiku jest w tym roku najbardziej dominującym zawodnikiem świata, biorąc pod uwagę wszystkie konkurencje biegowe. Zwyciężył w mistrzostwach świata na hali, mistrzostwach Afryki, wygrał klasyfikację Diamentowej Ligi, a obecnie również Puchar Interkontynentalny.
Ciekawy i niecodzienny obrót przybrał męski bieg na dystansie 1500 metrów. Po dramatycznie wolnych dwóch pierwszych okrążeniach na ostatnim doszło do szaleńczego wyścigu. W efekcie na ostatnim okrążeniu uzyskano jeden z najszybszych finiszowych czasów w historii. Ayanleh Souleiman z Dżibuti przebiegł końcowe 400 metrów w czasie 50,09, zwyciężając z Kenijczykiem Asbelem Kipropem.
Pełne wyniki zawodów dostępne po kliknięciu w link