Triathlon > TRI: Wydarzenia > Triathlon
Refleksja po Warszawskim Triathlonie Zimowym
Za nami dwudziesty piąty, jubileuszowy Warszawski Triathlon Zimowy. Impreza pomimo upływu lat zachowała swój klimat miejsca, w którym spotykają się przedstawiciele różnych dyscyplin. Kolarze, biegacze, triathloniści. Często jest to jedyna okazja, gdzie krzyżują się ich drogi, dzięki nietypowej próbie formy w trakcie zimowych przygotowań.
Nawet będąc tylko kibicem można spotkać wielu znajomych, i wspólnie dopingować wszystkim, którzy postanowili stawić czoła warszawskiej trasie. Tegoroczna edycja po raz kolejny padła łupem kolarzy, choć w drugiej strefie zmian pomiędzy łyżwami a jazdą na rowerze triathloniści trzymali się bardzo mocno. Tu pojawia się moja refleksja, która narodziła się podczas oglądania „kolarzy” mijających pozostałych uczestników niczym alpejski zjazdowiec tyczki na stoku. I choć nie jest żadnym wstydem przegrać z Bartoszem Banachem, czy naszą olimpijką z Londynu – Paulą Gorycką, to widoczne różnice w technice jazdy pomiędzy całymi grupami startujących każą zastanowić się nad naszym zimowym treningiem. Warszawska trasa to nieustanne nawroty o 180 stopni. Trzeba umieć szybko wejść w zakręt i natychmiast po wyjściu odrobić straconą prędkość. Technika pozwala tu na jak najmniejsze straty w kluczowych momentach nawrotu i rozpędzania się na nierównej, grząskiej nawierzchni. Które z tych elementów, my triathloniści, ćwiczymy zimą na naszych wypasionych trenażerach z podłączonymi laptopami, zestawami dvd, telewizorami pełnymi pasjonujących seriali?
Dziś na zewnątrz było -5. Ubrałem się na cebulę, wziąłem stary rower i wybrałem się na niezbyt długą przejażdżkę oblodzonymi chodnikami i leśnymi ścieżkami. Udało się złamać jakąś gałąź nosem, kilka razy oszukać przeznaczenie jakimś cudem nie upadając na ziemię i… nie zamarznąć. Nie wiem co się w tym czasie działo „Na wspólnej”, średnią miałem dość żałosną (nie nadaje się na facebooka), ale wróciłem do domu z ogromnym zadowoleniem z treningu. Bez kojarzącego się z trenażerem poczucia odrobionej pańszczyzny.
Kto wie, może za rok na Warszawskim Triathlonie Zimowym Bartosz nie zdąży mnie dogonić na rowerze, a może dogoni mnie po prostu później. Może w triathlonowym sezonie trafią się trasy z kiepską pogodą i nierówną nawierzchnią. Warunkami, których nie było w trenażerowym arsenale extra funkcji…
Wyniki Warszawskiego Triathlonu Zimowego 2014
Mężczyźni
- Bartosz Banach (Hotel Cztery Brzozy Team Gdańsk) 49.24
- Piotr Kieblesz (Klub Kolarski Żoliber Warszawa) strata 28 s
- Marek Stram (Dziekanów Leśny) 1.10
Kobiety
- Paula Gorycka (4F Racing Team) 57.45
- Aleksandra Klimczak (Wołomin) strata 5.13
- Krystyna Żyżyńska (WKK Warszawa) 5.48
Drużynowo
- Legion-Serwis Warszawa – 43.05 (Artur Bielski, Aleksandra Goss, Piotr Skarżyński)
- Hotel Cztery Brzozy Team Gdańsk – strata 1.19 (Mateusz Zdanowicz, Piotr Andrzejewski, Bartosz Banach)
- Klub Kolarski Żoliber Warszawa 2 – 2.01 (Paweł Czarnecki, Piotr Kieblerz, Maciej Gromadka)