Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia
Relacja z ONKOBIEGu 2013
Od kilku lat w pierwszą niedzielę września na warszawskim Ursynowie odbywa się ONKOBIEG – bieg o dość nietypowej formule. Za przebiegnięty przez każdego uczestnika dystans stowarzyszenie „SARCOMA” otrzymuje od sponsorów pieniądze, które przeznacza na walkę z nowotworami. W tym roku pogoda nie rozpieszczała, ale biegacze i tak nie zawiedli.
Rusz się, to pomożesz!
Udział w biegu takim jak ten, który odbył się pierwszego września w Warszawie, powinien być obowiązkowy. Dlaczego? Wszystko za sprawą nietuzinkowej formuły rozgrywania ONKOBIEGu. Ta zakłada, że za pokonanie przez każdego uczestnika biegiem, marszem lub w inny sposób choćby jednego kilometra biegu, na konto Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Mięsaki „SARCOMA” wpłynie od sponsorów adekwatna suma pieniędzy. Tegoroczna, VI już edycja, była rekordowa z kilku powodów. Bieg zgromadził prawie 1 000 sympatyków aktywności ruchowej, którzy w sumie pokonali pętlę o długości 1 350 metrów aż 7 822 razy. W przełożeniu na konkretną odległość daje to wynik dość imponujący, bo aż 10 559 kilometrów. Dla porównania w ubiegłorocznej edycji uczestników zarejestrowanych było 834, a przebyta przez nich odległość to 5 850 kilometrów. Dzięki ONKOBIEGowi 2013 fundusze Stowarzyszenia powiększą się o prawie 25 tysięcy złotych. Pieniądze będą wydatkowane przez cały rok na pomoc chorym, cierpiącym na schorzenia nowotworowe. To duży sukces tego przedsięwzięcia, które – jak pokazują to wyżej przytoczone dane – rozwija się bardzo dynamicznie. Tak trzymać!
ONKOBIEG 2013
Start biegu został zaplanowany na godzinę 14:30. Aby otrzymać bezpłatną koszulkę oraz numer startowy, trzeba było jednak wcześniej ustawić się w kolejce do rejestracji. Nie wszystkim się ta sztuka udała, ponieważ regulaminowy limit 900 miejsc wyczerpał się grubo przed planowanym zamknięciem zapisów. W związku z dużą ilością chętnych, którym się nie udało zapisać, organizatorzy zdecydowali się na dopuszczenie ich do biegu. Mogli wystartować, ale w takim przypadku nie otrzymywali darmowego pakietu startowego, który uczestnikom biegu fundowali sponsorzy. Nie zniechęciło to jednak sporej grupy biegaczy, którzy choćby i w taki sposób chcieli się włączyć do prowadzonej akcji.
Trasa
Uczestnicy mieli do pokonania pętlę o długości 1350 metrów. Dzięki krótkim okrążeniom można było ją pokonać wiele razy, nie nudząc się przy tym zanadto. Trasa została poprowadzona przez tereny dwóch placówek medycznych: Centrum Onkologii oraz sąsiadującego Instytutu Hematologii i Transfuzjologii. Każdy sam decydował o tym, ile kilometrów chciał przebiec. Dystans można też było pokonać marszem, jadąc na rowerze lub rolkach czy na hulajnodze. Najmłodsi uczestnicy biegu pokonywali ją w wózkach, pchanych przez rodziców. Również czworonogi zostały „dopuszczone” do udziału w imprezie – oczywiście pod czujnym okiem właściela. Za każde „zaliczone” okrążanie uczestnik biegu otrzymywał gumkę. Im więcej gumek na ręce po biegu, tym lepiej. Jak się potem okazało, ilość gumek, które ubyły z worków rozdawanych przez wolontariuszy, była wyznacznikiem tego, jaki łączny dystans pokonali wszyscy uczestnicy biegu.
Bieg, na którym rywalizacja nie jest najważniejsza
Bardzo wymownie prezentowała się pierwsza linia sportowców na starcie, którą zdominowały… dzieci.
ONKOBIEG nie należy z pewnością do biegów, na których można poczuć dreszczyk emocji związany ze sportową rywalizacją. Jest bardziej inicjatywą, podjętą w celu połączenia przyjemnego z pożytecznym. Motywuje do tego, żeby się trochę poruszać na świeżym powietrzu, ale i pomóc w taki właśnie sposób przy zbiórce pieniędzy na szczytny cel. Jeśli ktoś nastawiał się na ściganie i bicie rekordów, to mogło mu się to nie udać, zważywszy na to, jak szybko „pochłaniał” go sznur pomarańczowych koszulek rozciągający się z czasem na całej trasie. I tak po jakimś czasie nie było wiadomo, kto jest ostatni, a kto pierwszy. W biegu wystartowały zarówno osoby w pełni sprawne fizycznie, jak i takie, które o tą sprawność fizyczną często musiały w życiu walczyć. Dużo było rodziców z dziećmi, dla których być może był to pierwszy udział w tego typu imprezie. Zdarzali się też uczestnicy, którzy decydowali się na pokonanie trasy w przebraniu. Wszystko po to, żeby było kolorowo, radośnie i niekiedy śmiesznie. Na mecie na uczestników biegu czekały pamiątkowe medale. Nie dla wszystkich ich jednak wystarczyło, co było związane z „nadprogramową” ilością chętnych biorących udział w biegu. To chyba jedna z niewielu rzeczy, która wywoływała niesmak u spragnionej tego typu pamiątek grupy uczestników biegu.
Warto wspomnieć o tym, że jednak na ONKOBIEGu zabrakło chociażby symbolicznego depozytu, gdzie można by było zostawić swoje rzeczy. Nie wszyscy bowiem przybyli na bieg samochodami. Ze znalezieniem miejsca parkingowego raczej nie było problemu, co należy ocenić na plus. Ale przy tak dynamicznie rozwijającej się imprezie warto by może było pomyśleć o depozycie czy toj-tojach dla zawodników w okolicach startu.
W walce z nowotworami
Cała akcja została zorganizowana po to, ażeby zebrać potrzebne pieniądze i uświadomić ludziom, czym są mięsaki. Mięsaki to krótko mówiąc, nowotwory złośliwe, które rozwijają się z innych tkanek niż nabłonkowa. Są niebezpieczne, ponieważ szybko rosną i wcześniej dają przerzuty. Są ciężkie w leczeniu, ponieważ są często niepromienioczułe. Ale można z nimi wygrać. Nie jest to proste, ale dzisiaj choroba nowotworowa to już nie wyrok śmierci dla wielu osób. Żeby jednak skutecznie z nią walczyć, potrzebne są do tego pieniądze. Dzięki akcjom typu ONKOBIEG, fundacja może funkcjonować i pomagać przez cały rok.
Dużo ciekawych i przydatnych informacji dotyczących tego, czym są mięsaki, jak z nimi walczyć oraz to, czym zajmuje się stowarzyszenie, znajdziecie na sarcoma.pl Stowarzyszenie ma też swój fanpage na facebooku [kliknij tutaj!]
Pomagajmy!
ONKOBIEG jest dobrym przykładem na to, że aby pomagać innym, nie trzeba od razu sięgać do własnego portfela. W tym przypadku to sponsorzy zadeklarowali się zapłacić za trud i wysiłek każdego chętnego, który podjął się przejścia chociażby symbolicznego okrążenia. Coraz większa z roku na rok liczba chętnych, którzy chcą brać w Onkobiegu, jest tylko potwierdzeniem, że tego typu imprezy są jak najbardziej potrzebne. Zobaczcie również filmik z biegu: