Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Ludzie > Elita biegaczy
Rosja prawomocnie wykluczona z Igrzysk Olimpijskich

Zawodniczki z biegu na 1500 metrów: Tatiana Tomaszowa, Olga Jegorowa i Jelena Sobolewa z Rosji, zostały w kolejnych latach złapane na dopingu. Wyników z 2005 roku nigdy jednak nie unieważniono. Fot. PAP
Zapadła ostateczna decyzja: rosyjscy lekkoatleci nie pojadą na Igrzyska w Rio de Janeiro. Decyzję IAAF podtrzymał Sportowy Sąd Arbitrażowy w Lozannie.
O aferze w rosyjskim sporcie mówi się od dawna i od dłuższego czasu pojawiały się informacje o tym, że w Rio de Janeiro nie zobaczymy rosyjskich lekkoatletów i lekkoatletek. Do tej pory były to jednak decyzje nieprawomocne. Zaczęło się od słynnego reportażu Niemca Hajo Seppelta, który telewizja ARD wyświetliła ponad rok temu. Potem pojawiły się obiektywne raporty o stanie rosyjskiego sportu i swoje opinie na jego temat wyrażały poszczególne organizacje, m.in. WADA, czyli Światowa Agencja Antydopingowa. W efekcie tych opinii IAAF, czyli Światowe Zrzeszenie Federacji Lekkoatletycznych, podjęło decyzje o wykluczeniu Rosji z Igrzysk Olimpijskich. Dotyczyło to tylko dyscypliny, którą IAAF zarządza, czyli lekkiej atletyki.
Decyzja została zaskarżona do Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie i w czwartek 21 czerwca podjął on ostateczną decyzję: zakaz zostaje podtrzymany. To jednak nadal nie koniec. W ciągu kilku dni Międzynarodowy Komitet Olimpijski, czyli organizator Igrzysk, ma podjąć decyzję o tym, czy nie wykluczyć z udziału Rosji w całości. W takim przypadku Rosjanie nie wystartowaliby w żadnej dyscyplinie sportowej!
Skąd te decyzje?
Okazało się, że kontrola antydopingowa w Rosji była kompletną fikcją, a co więcej, istniał program szprycowania sportowców dopingiem, kontrolowany przez państwo. W praktyce można założyć że wszyscy lub niemal wszyscy czołowi sportowcy z Rosji od jakiegoś czasu startowali, podpierając się środkami dopingującymi. Nie jest to zaskoczenie dla sportowców. O tej sytuacji w nieoficjalnych rozmowach mówiło się od wielu lat. Informacje przekazywali m.in. rosyjscy zawodnicy i zawodniczki, którzy zamieszkiwali w innych krajach, np. studiując w USA i biorąc udział w strukturach tamtejszego sportu.
Jest bardzo prawdopodobne, że sportowcy z innych krajów byli przez lata okradani z medali przez nieuczciwych zawodników i nieuczciwe zawodniczki z Rosji. Dla Polski oznacza to przede wszystkim straty medalowe w biegach średnich. Lidia Chojecka, Anna Jakubczak, Sylwia Ejdys, Paweł Czapiewski czy Marcin Lewandowski to nasi sportowcy, którzy przegrywali z nakoksowanymi Rosjanami i Rosjankami i nie zdobywali medali, które mogliby zdobyć. Dla przykładu Lidia Chojecka i Anna Jakubczak zajęły w 2004 roku, podczas Igrzysk Olimpijskich w Atenach, miejsca 6. i 7. Przed nimi były dwie Rosjanki skazane później za doping, a także dwie inne mocno wątpliwe zawodniczki: Maria Cioncan z Rumunii (która wkrótce zginęła w wypadku samochodowym) i Daniela Yordanowa z Bułgarii (w późniejszym okresie skazana za doping). Jest bardzo prawdopodobne, że dwie Polki miałyby miejsce na podium Igrzysk Olimpijskich. To oznaczałoby dla nich nie tylko satysfakcję i sławę, ale także konkretne gratyfikacje finansowe. Poczynając od premii za medale i późniejszych kontraktów sponsorskich, kończąc na sportowej emeryturze, która jest w Polsce przyznawana medalistom olimpijskim.
A to nie wszystko…
Ateny to tylko jeden z wielu przykładów sportowego oszustwa. Było ich o wiele, wiele więcej. W 2005 roku podczas mistrzostw świata w Helsinkach pierwsze pięć miejsc zajęły zawodniczki skazane w późniejszych latach za doping. W tym jedna, która została zdyskwalifikowana od razu za niesportowe zachowanie w finale. Siódme miejsce w tym biegu zajęła Anna Jakubczak… Wykluczenie Rosji z Igrzysk w żaden sposób nie zadośćuczyni tamtych krzywd. Kolorytu całości dodaje fakt, że ówczesny szef IAAF został niedawno aresztowany pod zarzutem korupcji i tuszowania dopingu.
Co obecna sytuacja oznacza dla Rosjan i Rosjanek? Wystartować w Igrzyskach może osoba, która udowodni, że była właściwie kontrolowana w ostatnim czasie. W praktyce oznacza to furtkę tylko dla zawodników i zawodniczek, którzy na stałe mieszkają za granicą. Takim przypadkiem jest skoczkini w dal, Diaria Kliszyna, która na stałe trenuje w USA. W ciągu kilku dni dowiemy się, czy zakaz startu zostanie rozciągnięty na wszystkie dyscypliny. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne.