Blogi > Blogi > Piotr Falkowski i Jagoda Wąsowska
Siostra moja Cukrzyca
Dziś 22 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wielka sprawa, genialny pomysł Owsiaka, który w cudowny sposób obudził Polaków.
Nie będę tu dyskutował z wszelkiej maści oszołomami, którzy jak zwykle wszędzie doszukują się drugiego dna i osobistych korzyści, bo nie są w stanie zrozumieć, że można coś zrobić dla innych nie patrząc na własną d… Niech sobie tak mają, to ich problem, nie mój. Nie o to tutaj chodzi. Tutaj chodzi o to, że od 4 bodaj lat finałowi WOŚP towarzyszy bieg pod hasłem „Policz się z cukrzycą“. Dla mnie szczególnie ważnym, bo… choć brzmi to może cokolwiek dziwnie, właśnie cukrzycy zawdzięczam w życiu wiele… dobrego!
Przede wszystkim (a to na pewno już zabrzmi dziwnie bardzo!) zawdzięczam jej ZDROWIE. Dzięki niej od kilku lat jestem najzdrowszy w życiu, nigdy nie miałem tak dobrych wyników badań jak obecnie.
Przez 40 lat nie przyszło mi nawet do głowy, że kiedykolwiek będę biegał. Nie uprawiałem żadnego sportu, byłem gruby (wręcz spasiony) i nieruchawy. Ruszałem się niechętnie i sporadycznie, a jeśli już – nigdy nie było to bieganie. 5 lat temu wyglądałem tak… (ja to ten większy, bien sur 🙂 To historyczny moment, bo poniższa fotka pierwszy raz wychodzi na widok publiczny. Mocno mi wstyd, że tak kiedyś się prezentowałem…
Gdy zachorowałem na cukrzycę i trzeba było się za siebie wziąć – jeździłem rowerem. Schudłem 30 kilogramów i wtedy… zupełnie przypadkiem, by nie stać i nie marznąć w siąpiącej mżawce przetruchtałem z grupą ludzi, których filmowaliśmy dla potrzeb materiału telewizyjnego okrążenie toru na Służewcu. Nie umarłem, więc zacząłem biegać w lesie. I sam nie wiem kiedy – wsiąkłem.
Teraz, po 4 latach, trudno mi wyobrazić sobie życie bez biegania. Dało mi dużo, wzbogaciło moje życie. Zawodowe, bo zacząłem zupełnie inaczej postrzegać i rozumieć sportowców, o których mówiłem i z którymi rozmawiałem w radiu i w telewizji. Prywatne, bo… tu mogę długo wymieniać. Bieganie wróciło mi zdrowie. Każdego dnia wprowadza we wspaniały nastrój – to te mityczne endorfiny, które powodują, że mimo zmęczenia jesteś szczęśliwy, zachwycony, pełen energii do życia i pracy. Nauczyło pokonywać przeszkody i nie poddawać się nawet gdy coś się bardzo nie udaje. Pokazało, że nie ma granic, jeśli tylko bardzo się chce i pracuje. Mocno poszerzyło krąg znajomych i przyjaciół, poznałem mnóstwo fantastycznych ludzi, z którymi razem biegamy, jeździmy na zawody, wzajemnie się wspieramy i spotykamy towarzysko. Mogę też… bezkarnie jeść co tylko chcę i lubię, a lubię… oj bardzo bardzo!
I jedna z najważniejszych rzeczy, jeśli nie ta najważniejsza… bardzo zbliżyło mnie z żoną, z którą mieliśmy wtedy różne chwile w życiu. Jagódka twierdzi, że zaczęła biegać dla mnie. Mam nadzieję, że to nieprawda, ale… kocham ją za to jeszcze bardziej.
To wszystko dzięki bieganiu i… cukrzycy. One naprawdę mocno zmieniły moje życie…
Na WOŚP-owych biegach nie tylko wspieramy ideę walki z paskudnym choróbskiem. Spotykamy się z przyjaciółmi i doskonale bawimy. Biega z nami z ochotą nawet nasz syn Kuba, który na co dzień trenuje koszykówkę, a biegać nie cierpi. Więc… dziękuję mu za to szczególnie. Dziś Jagódka i Kuba biegają też w moim imieniu. Ja nie mogę, służbowo jestem w Danii. Właśnie startują Mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych. Nasze Orły też zawsze chętnie wspierają Orkiestrę 🙂