Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Zurych 2014: Sobota na Mistrzostwach Europy – medal Jóźwik na 800 metrów!
Joanna Jóźwik na podium cieszy się ze zdobycia brązowego medalu w finałowym biegu kobiet na dystansie 800 metrów podczas lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Zurychu, 16 sierpnia 2014. Fot. PAP/Adam Warżawa
Sobota jest kolejnym szczęśliwym dniem dla polskich lekkoatletów. Medal na dystansie 800 metrów zdobyła debiutantka Joanna Jóźwik. Na 5000 metrów walczyła Renata Pliś.
Sobota na mistrzostwach Europy zaczęła się od biegu maratońskiego kobiet. O tej rywalizacji napiszemy jeszcze w kolejnych dniach, na razie skupiamy się na polskich biegaczach i biegaczkach. Po sukcesie Adama Kszczota i Artura Kuciapskiego przyszedł czas na koleżankę z grupy treningowej tego drugiego: Joannę Jóźwik. Młoda biegaczka po raz pierwszy występuje na tak dużej imprezie, ale podobnie jak Kuciapski od początku imponuje spokojem i skutecznością.
W finale 800 metrów tempo było bardzo szybkie, podyktowała je Brytyjka Lyndsey Sharp. Polka podobnie jak w półfinale biegła na końcu. Po 500 metrach zaczęła przechodzić, po czym bardzo mocno ruszyła ostatnie 200 metrów. Na ostatnią prostą wbiegła druga, musiała odpierać ataki doświadczonej i teoretycznie dużo szybszej Rosjanki. Udało się jednak! Polka zdobyła brązowy medal i na mecie szalała ze szczęścia. W międzyczasie można się było zastanawiać, czy bieg na końcu nie był błędem, czy gdyby była bliżej, nie dałaby rady zdobyć srebrnego lub nawet złotego medalu? Odpowiedź dały wyniki – dzięki bardzo szybkiemu tempu Jóźwik poprawiła po raz kolejny życiówkę. Artur Kuciapski zszedł poniżej magicznej bariery 1:45, Jóźwik złamała 2:00, uzyskując 1.59,63. Jest to siódmy wynik w historii Polski, a w ciągu ostatnich dwudziestu lat jedynie dwie zawodniczki biegały szybciej.
Mistrzostwa Europy jak na razie są dużym sukcesem, ale równocześnie pokazują nonsens polityki minimowej PZLA. Teoretycznie ustalono pewne reguły kwalifikacji do reprezentacji, ale w praktyce okazało się, że prezes PZLA nominuje do reprezentacji kogo chce. Joanna Jóźwik nie uzyskała minimum i została wysłana na kredyt, co skończyło się sukcesem. Z kolei młociarka Joanna Fiodorow dostała zakaz wyjazdu, mimo 12-krotnego(!) uzyskania minimum. Gdy sprawa została nagłośniona przez media, prezes PZLA ugiął się i wysłał ją na mistrzostwa, a tam zawodniczka zdobyła brązowy medal. Jak może czuć się np. chodziarka Katarzyna Burghardt, która także została w domu, mimo uzyskania minimum? I dlaczego szanse nie są równe? Wyniki osiągane przez naszych zawodników pokazują, że nominowanie do reprezentacji odbywa się na zasadzie przypadku i wzajemnych sympatii, a cały system minimów wymyślony przez PZLA, w tym absurdalny, niespotykany nigdzie na świecie wymóg uzyskania minimum dwukrotnie, nie mają najmniejszego sensu.
Drugim ważnym dla Polski sobotnim wydarzeniem było 5000 metrów. Tutaj ścigała się Renata Pliś, kipiąca żądzą rewanżu za czwarte miejsce uzyskane wczoraj na 1500 metrów. Widać było, że Polka jest w bojowym nastroju. Zaczęła spokojnie, tempo było bardzo wolne. Po trzech kilometrach Pliś postanowiła narzucić własne warunki rozgrywania konkurencji i wyszła na prowadzenie. To rzadki widok w rywalizacji na tym poziomie – Polka prowadzi utytułowane rywalki.
Ostatecznie jednak na Renacie zemścił się brak doświadczenia – finał mistrzostw Europy był jej dopiero drugim startem na dystansie 5000 metrów. Dwa okrążenia przed metą tempo szalenie wzrosło i osiem czołowych zawodniczek oderwało się od reszty, w tym Polki. Finisz był wewnętrzna sprawą… Afrykanek. Pochodząca z Etiopii Sifan Hassan, mistrzyni Europy na dystansie 1500 metrów, reprezentująca Holandię, przegrała na finiszu z Somalijką biegającą dla Szwecji, Meraf Bahtą. Renata Pliś na finiszu osłabła i chyba nieco zrezygnowała, dobiegając na 12. miejscu z czasem 15:48:58.