Triathlon > TRI: Wydarzenia > Triathlon
Triathlon jutra
Górska trasa kolarska to gwarancja emocji znanych z najciekawszych etapów Wielkich Tourów. Bieg staje się wtedy etapem ostatniej szansy na odrobienie strat. Fot. tommycurtis.blogspot.com
Triathlon jest fascynującą dyscypliną. Do tego stwierdzenia nie trzeba przekonywać nikogo, kto choć raz spróbował połączyć trzy składowe części nawet na treningu, nie mówiąc o zawodach. Niestety zazwyczaj jest on ciekawy tylko dla uczestników, znacznie mniej dla kibiców.
ITU podjęło próbę zmiany tego stanu rzeczy gdy wprowadzało dyscyplinę do programu Igrzysk Olimpijskich. Pozwolono na drafting i dobrano dystanse tak, aby zamykały się w dwóch godzinach. Podyktowane to było wymogami stacji telewizyjnych. Aby kibice mogli częściej podziwiać sportowców w akcji poszczególne etapy rozgrywa się na rundach, co pozwala obejrzeć czołówkę nawet dziesięć razy podczas jednego startu. Te wszystkie innowacje zdały dobrze egzamin w swoim czasie. Seria WTS przyciągnęła potężnych sponsorów, w Hamburgu startuje ponad 10 tysięcy amatorów w kategoriach wiekowych, a zawodnikom na Igrzyskach w Londynie kibicowały tłumy przy trasie.
Świat idzie jednak do przodu, transmisje telewizyjne stają się coraz bardziej dynamiczne. Coraz bardziej przystępne dla kibiców nie mających nawet szczególnego pojęcia o oglądanym sporcie. W tym kontekście triathlon stoi przed nowym wyzwaniem uatrakcyjnienia swoich przekazów.
Dziś większość tras najbardziej popularnego cyklu WTS jest płaskich jak stół, prowadzona w centrach miast. To gwarantuje łatwy dostęp dla kibiców, oraz… nudę aż do części biegowej. Płaskie trasy to mozolnie odrabiające straty względem siebie grupy kolarskie. Fani będą patrzeć z zapartym tchem. Przeciętny kibic nie straci wiele, jeżeli na godzinę przełączy na sąsiedni kanał. Proponuje się aby wyścigi rozgrywać na bardziej wymagających odcinkach, z górskimi trasami (np. Kitzbuchel), co umożliwiałoby walkę już od pierwszych minut trasy kolarskiej. Innym kierunkiem rozwoju może być skrócenie dystansów. Już dziś udział wyścigów sprinterskich jest znacznie wyższy we wspomnianym cyklu WTS, niż kilka lat temu. Godzinny wyścig potrafi zatrzymać widza przed ekranem nawet w przypadku płaskich i pozornie nieciekach tras. Prędkość i dynamika zawodów zrobi tu swoje.
Czemu w ogóle zajmujemy się sprawą transmisji telewizyjnych? Otóż prawdopodobnie to właśnie będzie źródło największego napływu nowych pasjonatów naszego sportu. Ludzie zachęceni obrazkami ze szklanego ekranu będą chcieli sami spróbować swoich sił. Jest to również znacznie zdrowsza motywacja, niż marzenia o pokonaniu pełnego Ironmana. Badania wykazują, że pogromcy długiego dystansu statystycznie w ciągu dwóch lat dorabiają się kontuzji wyłączających ich na jakiś czas ze sportu. Dystanse olimpijskie i krótsze pozwolą na mniejszą rotację i bardziej stabilny rozwój. Ta koncepcja ma bardzo wielu zwolenników w świecie ludzi żyjących z triathlonu. Trenerów, producentów sprzętu, organizatorów zawodów. Można się więc spodziewać, że będzie mocno promowana.
Jeżeli chcecie więc zostać mistrzem jutra, warto przyjrzeć się krótszemu dystansowi, zostawiając sobie Ironmana na deser. Nie bez znaczenie będzie tu również fakt, że taki trening da się znacznie łatwiej „upchnąć” w ciągu dnia. Każdy, kto trenował pod długi dystans doskonale będzie wiedział o czym piszę.