Wydarzenia > Aktualności > Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie > Wydarzenia
Upadek Ryana Halla
Ryan Hall zwycięża w kwalifikacjach olimpijskich w listopadzie 2007 roku. Fot. Nick Laham/Getty Images
W niedzielę w Los Angeles odbyły się mistrzostwa USA w maratonie. W męskim biegu poza triumfem nieznanego wcześniej Jareda Warda można było śledzić kolejną fazę upadku znakomitego przed laty maratończyka, Ryana Halla.
Znakomity biegacz, wielka nadzieja białych na triumf w największym światowym maratonie, od trzech lat zalicza porażkę za porażką i w wieku 32 lat wydaje się zawodnikiem skończonym. A miało być tak pięknie…
Hall na ostatnim roku studiów wywalczył w 2005 akademickie mistrzostwo USA w biegu na 5000 metrów, osiągając znakomity czas 13.22,32 – bez zająca, prowadząc cały bieg na zmianę z kolegą z drużyny uniwersyteckiej. Od tej pory jednak bardzo rzadko pojawiał się na bieżni, skupiając całą energię na karierze w biegach ulicznych. Początki były wspaniałe – rekord USA na dystansie 20 kilometrów, a potem fantastyczne 59:43 w półmaratonie, po którym był wtedy szóstym najszybszym człowiekiem na tym dystansie. Debiut maratoński również zrobił wrażenie – 2:08:24 i 7. miejsce w Londynie. Rok później w tym samym miejscu uzyskał już 2:06:17 – i ten wynik pozostaje jego rekordem życiowym na regulaminowej trasie. Nie sposób jednak nie wspomnieć o biegu w Bostonie z 2010 roku, kiedy Ryan Hall uzyskał fenomenalne 2:04:58 – ale na nieregulaminowej trasie, z silnym wiatrem wiejącym w plecy.
W 2012 coś się jednak zaczęło psuć. Przed Igrzyskami Amerykanin doznał kontuzji mięśnia czworogłowego i w Londynie zszedł z trasy po kilku kilometrach. Od tej pory każda kolejna próba startu była już tylko katastrofą. Z trzech kolejnych maratonów wycofywał się jeszcze przed startem. Udało mu się dobiec do mety dopiero w 2014 roku w Bostonie, z bardzo słabym czasem – 2:17:50. Kolejnym biegiem na dystansie 42195 metrów było niedzielne Los Angeles. W upale Hall ruszył bardzo mocno, ale po kilkunastu kilometrach dramatycznie zwolnił. Krótko po połowie zszedł z trasy. Czy się jeszcze odbuduje?
Wydaje się to trudne, bo poza sukcesami sportowymi Ryan Hall zawsze wzbudzał kontrowersje swoimi dziwactwami. Zbyt wiele spraw rozpraszało go od bycia profesjonalnym sportowcem. Z jednej strony doskonale dbał o swój marketing – pojawiał się na okładkach pism, kręcił filmiki reklamowe i instruktażowe, ma lukratywne kontrakty sponsorskie. Z drugiej – opowiadał o tym, że rozmawia z Bogiem, chcąc się dowiedzieć, co ma robić na treningu, jeździł do Afryki na wyjazdy ni to charytatywne, ni treningowe. Wydawało się też, że bardziej niż na zawodach, spełnia się na treningu, o czym świadczyły pełne mistyki wpisy na jego blogu oraz kolejne treningowe filmiki, pokazujące biegi w piekielnie mocnym tempie.
W międzyczasie pojawiali się i znikali kolejni trenerzy, kolejne plany startowe. Nie zmieniało się tylko jedno: poziom sportowy Ryana Halla był coraz niższy. Obecnie, po kilku latach od ostatniego biegu na wysokim poziomie wydaje się, że już nic nie może uratować kariery Amerykanina.
Przeczytaj również: Ryan Hall trenuje z Jackiem Danielsem