Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Zurych 2014: Drugi dzień ME w lekkoatletyce – sukcesy 800-metrowców
Joanna Jóźwik w akcji podczas biegu eliminacyjnego na 800 m w ME w lekkoatletyce w Zurychu. 13 sierpnia 2014. Fot. PAP
Drugi dzień lekkoatletycznych mistrzostw Europy upłynął pod znakiem sukcesów polskich biegów średnich. Do finału 800 metrów awansowało aż trzech polskich biegaczy – to sytuacja bez precedensu!
800 metrów mężczyzn
Przed biegami sytuacja wydawała się jasna – Adam Kszczot i Marcin Lewandowski to faworyci rywalizacji, trudno było sobie wyobrażać, że któryś nie wejdzie do finału. Obaj biegacze spotkali się w jednym biegu półfinałowym. Wygrał minimalnie Marcin, ale na ostatniej prostej nie było ostrego ścigania. Polacy kontrolowali rywalizację i na mecie nie wyglądali na specjalnie zmęczonych. W wywiadzie powiedzieli, że bieg był wolny i łatwy, z czego się cieszą, bo oszczędzili siły na finał. Obaj mają zamiar walczyć o złoto, zapowiadają się więc niesamowite emocje w piątek.
Trzecim polskim reprezentantem na dystansie 800 metrów był zaledwie 20-letni Artur Kuciapski. Dokonał niesamowitej niespodzianki, pobiegł odważnie i mądrze, dzięki czemu również awansował do czołowej ósemki. W trudnych warunkach pogodowych, w zimnie, wietrze, na mokrej bieżni, osiągnął czas tylko o jedną setną sekundy słabszy od życiówki. Młody Polak jest w znakomitej formie, jego wynik był drugim czasem półfinału. Jeśli starczy mu sił, ma dużą szansę na doskonałe miejsce. Kszczot, Lewandowski i Francuz Bosse wydają się poza zasięgiem, ale w sporcie nie ma pewniaków. Trzy medale dla Polski wydają się czymś kompletnie nieprawdopodobnym, ale już sama obecność trzech naszych biegaczy wśród ósemki najlepszych Europejczyków jest osiągnięciem bez precedensu.
800 metrów kobiet
Szczęście polskich kibiców byłoby pełne, gdyby nieco inaczej ułożyły się losy rywalizacji kobiet. O wejście do półfinału walczyły dwie nasze reprezentantki i mocniejszą wydawała się halowa wicemistrzyni świata, Angelika Cichocka. Tymczasem los okazał się okrutny. Ta mniej doświadczona, czyli Joanna Jóźwik, pobiegła pewnie i rozsądnie. Nie przejmowała się tym, że po 200 metrach była ostatnia ani pojawiającą się luką między dwiema grupami. Biegła spokojnie i dopiero po 500 metrach, tak jak planowała, ruszyła mocno do przodu. Przesunęła się błyskawicznie, na ostatniej prostej nie szarżowała i zajęła kontrolowane trzecie miejsce, dające pewny awans. Podobnie jak w przypadku Artura Kuciapskiego jest to największy życiowy sukces polskiej biegaczki.
Angelika Cichocka, mająca za sobą lata biegania w mocnych biegach na międzynarodowych imprezach, rozegrała rywalizację dużo gorzej. Z początku ruszyła mocno i dużym nakładem sił wyforsowała się na drugie miejsce. Niewiele to jednak dało, bo po trzystu metrach, gdy tempo spadło, rywalki zaczęły ją wyprzedzać. Polka znowu szarpnęła, obiegała szeroko i 200 metrów przed metą była ponownie w czubie, trzecia, na pozycji dającej awans. Na ostatniej prostej zabrakło jej jednak sił po tych zmianach tempa, spadła na czwartą pozycję. Ponieważ był to najwolniejszy z biegów eliminacyjnych, nie awansowała ani z miejsca, ani z czasem. To największe do tej pory negatywne zaskoczenie w polskiej ekipie. Po Angelice mogliśmy się spodziewać nawet medalu, tymczasem odpadła już w pierwszym biegu. W rywalizacji pozostaje jedynie Joanna Jóźwik.
400 metrów
Zgodnie z przewidywaniami półfinały biegu na dystansie 400 metrów okazały się dla naszych reprezentantów sitem o gęstych oczkach. Z trzech reprezentantów odpadło dwóch, z dwóch Polek awansowała jedna. W finałach mamy więc jedną Polkę i jednego Polaka. Szanse medalowe są niewielkie i większe wydają się w przypadku Jakuba Krzewiny. Polak miał piąty czas półfinałów, trójka najmocniejszych wydaje się jednak poza zasięgiem. Z kolei Małgorzata Hołub awansowała z miejscem, ale jej czas jest najsłabszy ze wszystkich finalistek. Sukcesem będzie każde miejsce lepsze niż ósme.
Słabe biegi Łukasza Krawczuka i Rafała Omelki sprawiają, że pod znakiem zapytania stają szanse medalowe polskiej sztafety 4 x 400 metrów. Miejmy nadzieję, że nasi biegacze zdołają się pozbierać i odpocząć. Eliminacje sztafet są dopiero w sobotę, finał w niedzielę.
Płotki
Na dystansach płotkowych mieliśmy drugiego dnia trzech reprezentantów. Bez problemu awansował Artur Noga na 110 metrów przez płotki. Dominik Bochenek odpadł po bardzo słabym biegu na tym samym dystansie. Ogromnego pecha miał zaś młody Patryk Dobek biegający na 400 metrów przez płotki. Uzyskał znakomity czas – 49,13, który daje mu trzecie miejsce w historii Polski na tym dystansie. Lepsi byli jedynie dwaj czempioni – Marek Plawgo i Paweł Januszewski.
Mimo tego osiągnięcia Patryk Dobek nie awansował do finału. Zabrakło tylko jednej setnej części sekundy! Co gorsza, gdyby Polak startował w drugiej serii, a nie pierwszej, wygrałby ją bez problemu. Przyszłość zawodnika wygląda jednak doskonale – to jego pierwszy pełen sezon na płotkach, wcześniej startował na dystansie płaskim.