Triathlon > TRI: Ludzie > Triathlon
Klucze do sukcesu Gwen Jorgensen
Fot. gwenjorgensen.com
Choć niemal dwuletnia zwycięska passa dwukrotnej mistrzyni świata w triathlonie została przerwana podczas ostatnich zawodów z serii Mistrzostw Świata, Gwen Jorgensen wciąż pozostaje niesamowicie mocną, trudną do pokonania zawodniczką. Jak to się stało, że w ciągu zaledwie kilku lat nie tylko weszła do światowej czołówki dyscypliny, ale wręcz ją wyprzedziła?
Choć wiele na pewno pozostanie tajemnicą, sama Jorgensen wydaje się dość chętnie uchylać rąbka tajemnicy swoim fanom i obserwatorom. Ostatnio podzieliła się swoimi sekretami z redakcją Training Peaks. Jakie trzy elementy zawodniczka uznaje za swoje kamienie milowe w drodze do olimpijskiego złota?
Drużyna i trener
Jak przyznaje Jorgensen, zarówno jej team – Wollongong Wizards – jak i jej trener mają ogromny wpływ na jej formę i odnoszone przez nią sukcesy. Trener, Jamie Turner, jest obecny na każdym treningu Gwen, co pozwala mu na bieżąco analizować sytuację i kierować jej działaniami. Dzięki temu plan może podlegać modyfikacjom w trakcie trwania sesji treningowej.Ustalanie celów
Trening Gwen Jorgensen jest zorientowany na stały progres, niekoniecznie na sam wynik. Po drodze do wielkiego celu, jakim jest zdobycie złotego medalu w Rio de Janeiro, zawodniczka wraz z trenerem ustalają pośrednie, mniejsze cele. W treningu Jorgensen skupia się na aspektach, które nierzadko zajmują także age groupersów. Jak sama mówi, w pływaniu zwraca głównie uwagę na wysoki łokieć, na rowerze – na technikę jazdy na zakrętach, zaś w biegu na zwiększenie kadencji i rozluźnienie górnej części ciała.Motywacja
Nawet dla zawodnika takiej rangi jak Jorgensen utrzymanie stałego, wysokiego poziomu motywacji w czteroletnim cyklu pomiędzy igrzyskami olimpijskimi nie jest łatwe. Co robi Gwen, gdy potrzeba jej inspiracji? Wielką motywację daje jej wspomnienie z grupowego treningu, podczas którego peleton zawodników wykonywał mocne interwały 4-minutowej pracy przeplatanej minutowym odpoczynkiem. Jorgensen wspomina, że podczas tej sesji jedna z zawodniczek została z tyłu, co w teorii oznacza koniec zadania treningowego. Jednak, ku zdziwieniu wszystkich, dwadzieścia minut później dziewczyna dogoniła grupę i trening dokończyła razem z resztą. Jorgensen przyznaje, że ta sytuacja nauczyła ją, że warto walczyć aż do samej mety.Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.