Bieganie bez glutenu na zawodach
Drożdżówki, ciastka, krakersy – pyszności na punktach odżywczych. Aromatyczne pasta party dzień przed startem, sos zagęszczany mąką na mecie. Niestety – sam gluten. Jak bezglutenowo i bez ssania w żołądku wybrnąć z kilkugodzinnej imprezy biegowej?
Biegacz ze zdiagnozowaną nietolerancją glutenu zasadniczo wie, jak się odżywiać. Na śniadanie przed treningiem może zjeść np. kaszę jaglaną z owocami i bakaliami, beglutenowy chleb z dżemem, miodem lub twarogiem, płatki ryżowe gotowane na mleku z dodatkiem świeżych owoców. Do momentu, kiedy sam może zadbać o swoje jedzenie, bez problemu jest w stanie trzymać się diety bezglutenowej i nie głodować. Gorzej, kiedy przychodzi czas startu w długich (maraton, ultra) zawodach i nie wszystko zależy od niego.
Ślinka cieknie na pasta party
Niestety żaden bezglutenowiec nie naje się na tradycyjnym pasta party, które czasem jest wliczone w pakiet startowy większej imprezy biegowej. Jak sama nazwa wskazuje – serwowany jest makaron, zazwyczaj najbardziej pospolity, czyli pszenny. Niestety biegacz na diecie bezglutenowej na pasta party musi przyjść ze swoim pudełeczkiem. Brzmi niezbyt komfortowo, ale warto się o to zatroszczyć – zwłaszcza gdy impreza odbywa się daleko od domu i nie ma możliwości ugotowania sobie na miejscu odpowiedniego posiłku. Od razu warto dodać, że nie ma czego żałować – pasta party to raczej tradycyjne spotkanie niż rzeczywiście smakowity posiłek. Przygotowanie makaronu dla tysięcy ludzi tak żeby był smaczny i bogaty w dodatki nie jest prostą sprawą…
Co zjeść dzień przed startem zamiast michy makaronu z dodatkami? Zdecydowanie można zjeść na przykład… michę makaronu z dodatkami. Wystarczy wybrać makaron bezglutenowy, a dodatki zazwyczaj stanowią już dużo mniejszy problem (szpinak, łosoś, kurczak, sos pomidorowy – bez problemu da się to przyrządzić w wersji bezglutenowej). Zamiast makaronu pszennego można ugotować sobie makaron ryżowy, sojowy (chiński), gryczany, kukurydziany lub makaron z różnych mąk pozbawiony glutenu. Innym rozwiązaniem jest zjedzenie ryżu, kaszy gryczanej lub ziemniaków z dodatkami – to również są dobre źródła węglowodanów.
Ładowanie węglowodanami na mieście
Jeśli zawody odbywają się daleko od domu, a jedziemy na nie z grupą znajomych, częstą tradycją jest popołudniowe lub wieczorne wyjście na miasto w przeddzień startu w celu zaaplikowania sobie porządnej porcji węglowodanów. Wówczas wybór pada najczęściej albo na pizzerię, albo na włoską restaurację (makarony). W takich miejscach bezglutenowiec zwykle może jedynie obejść się smakiem. Rozwiązaniem jest namówienie znajomych na miejsce, w którym jest większa szansa na różnorodne menu, w którym znajdzie się też coś w stylu domowych obiadów – łatwiejszych w modyfikacji do wersji bezglutenowej. Warto takiego miejsca poszukać już wcześniej, przed wyjazdem, w internecie, żeby nie musieć włóczyć się po mieście w poszukiwaniu upragnionej restauracji. Pomocna będzie także strona programu Menu bez Glutenu, na której można wyszukać wszystkie lokale, które proponują całkowicie bezglutenowe pozycje w menu.
Zawody bez glutenu
Oczywiście nie ma takich. Jeszcze. Bezglutenowiec musi dziesięć razy bardziej zastanowić się, co będzie jadł podczas biegu. Dotyczy to przede wszystkim długich dystansów –zwłaszcza biegów ultra – podczas których po prostu trzeba coś jeść, żeby mieć siłę na dalsze napieranie (na maratonach na szczęście na punktach odżywczych królują banany). Po pierwsze warto, a nawet należy, dowiedzieć się, co dokładnie będzie serwowane na punktach odżywczych. Słowo „dokładnie” jest tutaj kluczowe. Na przykład odpowiedź „czekolada” nie wystarczy – trzeba dopytać, jakiej firmy będzie to czekolada. Nie wszystkie są bowiem bezpieczne dla osób na diecie bezglutenowej. Jeśli na punktach odżywczych będą dostępne banany, rodzynki, orzeszki, pomarańcze i arbuzy, to dobra nasza. Jeśli tylko drożdżówki, krakersy, ciastka i czekolada z glutenem – jesteśmy ugotowani.
Można próbować zasugerować organizatorowi lekką modyfikację przepakowego menu. Im mniej komercyjny bieg, tym będzie to łatwiejsze. Być może dla organizatora nie ma znaczenia, jakiej firmy czekoladę wybierze i będzie mógł zaserwować tę, która nie zawiera glutenu (np. czekolady firmy Goplana). Możemy też spróbować poprosić o dorzucenie do puli jedzenia bananów czy rodzynek – zje to chętnie każdy zawodnik, a bezglutenowiec nie będzie musiał biec z pustym żołądkiem lub pełnym plecakiem.
Jeśli wiemy, że punkt odżywczy nie będzie nas w stanie wykarmić, niestety jesteśmy skazani na zabranie ze sobą większej ilości bezglutenowych przekąsek. Swoją drogą i tak warto to zrobić. Podczas długiego biegu dobrze sprawdzą się właśnie banany i rodzynki, bezglutenowa czekolada, a także dające glukozowego kopa batony. Glutenu nie zawiera na pewno Snickers i Bounty (informacja od Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej).
Punkt żywieniowy na Ultramaratonie Chudy Wawrzyniec. Bezglutenowiec ma w czym wybierać.
Wyżerka na finiszu
Sytuacja podobna do ślinki cieknącej podczas pasta party. Jeśli organizator zapewnia posiłek regeneracyjny na mecie, rzadko kiedy jest on w pełni bezglutenowy (nawet jeśli nie jest to makaron, to możliwe, że sos był zagęszczany mąką itp.). Warto dopytać organizatora, z czego dokładnie będzie się składał posiłek na mecie. Wtedy będziemy wiedzieli, czy uda nam się coś skubnąć (choćby same ciepłe ziemniaki lub ryż zrobią dobrze żołądkowi po kilku godzinach napierania), czy też musimy się sami zatroszczyć o strawę.
Jeśli pozostanie nam ta druga opcja, warto poprosić o pomoc rodzinę lub znajomych, którzy czekają na nas na mecie. Oczywiście wcześniej, przed biegiem, trzeba zadbać o przygotowanie sobie bezglutenowego posiłku regeneracyjnego. A może naszym osobistym kibicom uda się gdzieś podgrzać przygotowany przez nas posiłek, kiedy my będziemy finiszować w pięknym stylu?
Więcej zachodu, więcej spokoju
Jest prawdą, że bezglutenowy biegacz musi więcej spraw przemyśleć przed długim biegiem. Zadbać sam o to, co będzie jadł podczas wyścigu, więcej dopytywać, dowiadywać się, czasem zaopatrzyć się w dużo większy arsenał przekąsek niż inni. Warto jednak poświęcić trochę czasu na tego typu przygotowania, żeby później, podczas samego biegu, przyczyną ewentualnego kryzysu był jedynie ból mięśni, a nie ssanie w żołądku.