Sprzęt > Aplikacje > Sprzęt > Zdrowie i motywacja
Regeneracja biegacza – jak ją zmierzyć?
Nie sposób nie zgodzić się z tezą, że regeneracja jest niezwykle ważną częścią składową treningu. Na myśl ciśnie się jednak pytanie: jak zmierzyć, czy jestem zregenerowany?
Fot. vital-monitor.com
Jeszcze do niedawna mierzenie tętna spoczynkowego czy poranny test ortostatyczny uważane były za najlepsze metody mierzenia zmęczenia w warunkach domowych. Świadomie nie wspominamy o badaniach krwi czy innych skomplikowanych testach. Ma być prosto i dostępnie.
Od pewnego czasu do oceny zmęczenia zaczęto używać bardziej zaawansowanych metod pomiaru tętna. Pulsometry dzięki pomiarowi zmienności HRV zyskały nowe możliwości. To, czego nie potrafiły zegarki, z nawiązką nadrabiały aplikacje smartfonowe czy komputerowe, czerpiące dane z opasek mierzących tętno. Tak działa na przykład aplikacja RestWise lub opisywany u nas FirstBeatAthlete. W tego typu rozwiązaniach jest jedno „ale”.
Wykorzystują dane ze standardowego sprzętu, naszego biegowego zegarka czy opaski, a w niej właśnie leży problem. Musi być lekka, a bateria ma starczać na długo. Można to osiągnąć poprzez osłabienie mocy wysyłanego sygnału. Odległość, na jaki ma dotrzeć, jest niewielka, a nawet jeżeli jakieś informacje zginą w drodze z naszego mostka na nadgarstek, pulsometr szybko je uśredni i „dorobi”. Nie działa to jednak w przypadku mierzenia zmienności faz serca lub wymagającego niezwykłej dokładności pomiaru EKG, a właśnie takie dane są nam potrzebne.
Część firm, jak Omegawave czy Pulse7, poszła drogą zwiększenia precyzji pomiaru, nawet kosztem nieco większej jego komplikacji. Miałem okazję przez pewien czas używać urządzenia tej drugiej firmy. Nie wiem, czy działa ono jako wiarygodny miernik regeneracji (okres testu był zbyt krótki), zdążyłem jednak przyjrzeć się, jak działa.
Pomiarów możemy dokonywać zarówno rano, jak i po treningu, wybierając odpowiednią opcję w aplikacji na smartfonie. Korzystamy z zupełnie innej opaski do tętna. Jest ona dość ciężka, z metalowymi elektrodami i ładowaną baterią. To zapewne sposób zarówno na zwiększenie precyzji, jak i mocy sygnału. Nasz wynik wysyłany jest na serwer firmy, gdzie specjalny algorytm analizuje zapis EKG, w którym każde uderzenie serca jest mierzone i rozkładane na 6 faz. Zmienność faz serca oraz tętno spoczynkowe są tu oczywistymi dodatkami. Algorytm musi się nas nauczyć (stąd wzmianka o zbyt krótkim okresie testu), dokładność wskazań rośnie wraz liczbą danych, do jakich się on może odnieść.
Program liczy regenerację, poziom stresu, tętna spoczynkowego oraz podaje zalecenia treningowe. Ciekawostką był dla mnie dzień, kiedy przy nieco wyższym tętnie spoczynkowym wszystkie moje parametry pozwalały na ciężki trening. Liczy się bowiem nie tylko liczba uderzeń serca, lecz również ich jakość i struktura. Znacie te treningi, kiedy ledwo schodzicie z łóżka, lecz po pierwszych 10 minutach odzyskujecie całą świeżość? Lub odwrotnie, kiedy po pierwszych kilku kilometrach znika cały entuzjazm i ledwo dobiegacie do domu? Temu właśnie mają służyć innowacje typu Pulse7, RestWise czy podobne.
Jeżeli wytrzymają one próbę czasu i okażą się wiarygodnymi wskaźnikami, będziemy mogli łatwo sprawdzić, jak działają rady trenerów, obietnice producentów dotyczące ich rewolucyjnych produktów czy zwykła drzemka.