Wydarzenia > Aktualności > Polecane > Wydarzenia
Afera dopingowa w USA – Oregon Project i Salazar pod ostrzałem
Alberto Salazar uwikłany w aferę dopingową w USA. Fot. Getty Images
Wielka afera dopingowa wybuchła w USA, dotykając najbardziej uwielbiane gwiazdy lekkiej atletyki: Galena Ruppa, Mo Faraha oraz ich trenera Alberto Salazara.
Sprawa dotyczy słynnej amerykańskiej grupy Oregon Project, sponsorowanej przez firmę Nike. Znany i ceniony dziennikarz David Epstein opublikował w niezależnym portalu Propublica duży tekst, który szybko podchwyciło m.in. brytyjskie BBC. Nie jest to więc chwilowa sensacja opublikowana na plotkarskim portalu, ale solidna, dziennikarska robota firmowana przez znane marki.
Rzecz dotyczy sprawy, o której pogłoski krążyły od dawna w świecie sportu. Alberto Salazar, szefujący Oregon Project, ma naukowe podejście do biegania i próbuje każdego możliwego sposobu, aby poprawić wyniki. Sęk w tym, że część z tych działań miała być nielegalna i kompletnie nieetyczna. Oskarżeń jest kilka:
1. Nadużywanie legalnych zwolnień lekarskich, pozwalających na stosowanie przez zawodnika środka, który normalnie jest zabroniony. Salazar miał mieć własnych lekarzy, którzy wypisywali mu recepty, na co tylko chciał. Jego podopieczni stosowaliby wtedy leki nie dla podreperowania zdrowia, ale w celu poprawy wyników, co jest zakazane.
2. Namawianie zawodników do stosowania nielegalnego wspomagania lub używania legalnych środków w nielegalnym celu – jak w punkcie wyżej.
3. Używanie nielegalnych specyfików, przede wszystkim maści z testosteronem. Według artykułu Galen Rupp miał używać testosteronu już od 16. roku życia!
4. Używanie środków, które nie pojawiły się na liście zabronionych, ale których używanie jest nieetyczne – np. stosowanie hormonów tarczycy w celu zapobiegania przetrenowaniu, używanie kroplówek czy wykonywanie zastrzyków z L-karnityny.
5. Testowanie działania niektórych środków na własnym synu, który nie jest wyczynowym sportowcem i nie podlega kontroli antydopingowej.
Oskarżenia wobec Salazara są o tyle mocne, że zeznało przeciwko niemu co najmniej 7 byłych członków Oregon Project. Wśród nich jest m.in. były drugi trener, Steve Magness, autor znanego bloga Science Of Running. Upubliczniono zdjęcie, które wykonał w czasie pracy potajemnie: wyniki badań zawodnika G.R. (jak Galen Rupp), z opisem, że były wykonywane w czasie przyjmowania sterydów oraz testosteronu. Współpracujący z grupą masażysta zeznał, że zabierał z pokoju hotelowego Salazara żel z testosteronem, który został tam przez pomyłkę. I wreszcie Kara Goucher, znana amerykańska biegaczka, powiedziała, że była namawiana do stosowania nielegalnych środków i jest w posiadaniu buteleczki z hormonami, z opisem wykonanym własnoręcznie przez Alberto Salazara.
W tle są jeszcze wątpliwości dotyczące samego Salazara i jego kariery w latach 80. XX wieku. W swojej autobiografii przyznał, że w pewnym momencie stosował antydepresanty, ale niektórzy z jego rywali uważają, że mógł stosować także inne środki. W latach 90. na dopingu wpadła także amerykańska biegaczka Mary Slaney, która miała być trenowana przez Salazara.
Pod wpływem oskarżeń ze startu w niedzielnych zawodach Diamentowej Ligi wycofał się najbardziej znany członek Oregon Project – podwójny mistrz olimpijski, Brytyjczyk Mo Farah. Brytyjskie media naciskają na niego, aby zrezygnował ze współpracy z Salazarem.
Jak się broni Amerykanin? Nie zaprzecza, że stosował różne środki, ale twierdzi, że zawsze było to tylko to, co pozostawało w danym momencie legalne. Galen Rupp miał używać sterydów jako środka na astmę, a wyniki badania krwi były opisane przez pomyłkę testosteronem, zamiast poprawnie – odżywką TestoBoost, zawierającą tylko dozwolone składniki. Żel z testosteronem miał być używany przez samego trenera według zaleceń lekarza i żaden z zawodników nie miał prawa go dotykać. Używanie innych środków nie było zabronione, dotyczy to np. hormonów tarczycy.
Na niekorzyść Oregon Project i wspierającej projekt firmy Nike działa jednak jeszcze kilka okoliczności. Po pierwsze, ani Salazar, ani Rupp nie odpowiedzieli do tej pory na zarzuty. Opublikowali tylko oświadczenia, poza tym zamknęli się przed mediami i – jak twierdzą krytycy – obmyślają linię obrony. Po drugie – wielu znanych amerykańskich trenerów w wywiadach mniej lub bardziej wyraźnie popiera oskarżenia. Emerytowany John Cook, współpracujący wcześniej z Shannon Rowbury, biegającą na 1500 metrów i obecnie trenującą z Salazarem, powiedział, że w ogóle nie jest zaskoczony, a obecny system antydopingowy to żart. Co więcej, miał zerwać wszelkie kontakty z Rowbury po tym, gdy przyłączyła się do Salazara. Wcześniej, jak mówi, traktował ją jak córkę. Co ciekawe, sam Cook przez 1,5 roku współpracował z Oregon Project.
Od dawna mówi się także o rywalizacji i nieoficjalnie wręcz nienawiści dwóch grup trenujących pod egidą Nike: Oregon Project oraz Oregon Track Club. W tym drugim pracuje Jerry Schumacher, mający pod opieką m.in. pierwszego białego biegacza, który na dychę złamał barierę 27 minut, Chrisa Solinskiego. W zeszłym roku podczas halowych mistrzostw USA między Schumacherem a Salazarem miało dojść do bójki. Nieoficjalne głosy twierdzą, że za rywalizacją stoi świadomość biegaczy z grupy Schumachera, że Salazar podaje swoim podopiecznym nielegalne wspomaganie.
Głosów broniących Salazara jest niewiele. Niezależnie od tego, czy ktokolwiek zostanie skazany, reputacja grupy jest na dnie. Hormony tarczycy, sterydy, testosteron, kroplówki, zastrzyki i odżywki przyjmowane przez biegaczy od wieku młodzieńczego – to nie brzmi dobrze, nawet jeśli okaże się, że było legalne. Sam Salazar do niedawna twierdził w wywiadach, że jego podopieczni zażywają jedynie witaminę D i żelazo, poza tym nie stosują innych odżywek.
Przeczytaj też: Alberto Salazar, Mo Farah i teoria spisku.