Wydarzenia > Aktualności > Polecane > Wydarzenia
Paula Radcliffe odpowiada na zarzuty o stosowanie dopingu
Paula Radcliffe podczas maratonu w Londynie. Fot. Getty Images
Ostatnie tygodnie były ciężkie dla Pauli Radcliffe. Rekordzistka świata w maratonie oberwała od prasy i kibiców przy okazji ostatniej serii artykułów o dopingu w sporcie. Wszystko dlatego, że jej rekordy są zbyt dobre, a wyniki badań krwi – niecodzienne.
Przy okazji niedawnego ujawnienia tysięcy podejrzanych wyników badań krwi pojawiły się pogłoski, że niektóre z nich należą do Pauli Radcliffe. Brytyjska prasa podlega surowemu prawu, więc żadna z gazet nie ośmieliła się tego napisać. Pojawiały się jednak wciąż nowe plotki. A to ktoś na Twitterze przemycał dziwne aluzje, a to któryś z ekspertów oglądających badania mówił, że jedna z czołowych brytyjskich biegaczek jest największą hipokrytką, jaką zna. Bo publicznie walczy z dopingiem, a sama ma podejrzane badania.
Na forach dyskusyjnych rozmowa o tym, że pewne wyniki krwi Pauli Radcliffe okazały się dziwne, toczyła się zupełnie otwarcie. Sama podejrzana dolała oliwy do ognia, bo nagle zupełnie znikła z publicznej dyskusji. Wcześniej aktywna w mediach społecznościowych, po wybuchu afery dopingowej kompletnie zamilkła. Było to tym bardziej dziwne, że wcześniej była jedną z najostrzejszych przeciwniczek dopingu i publicznie wielokrotnie wołała o ściganie podejrzanych oraz zwiększanie kar za nielegalne wspomaganie.
W ostatnich dniach afera nabrała rumieńców. Paula zabrała głos publicznie po tym, gdy musiała stawić się na przesłuchanie w brytyjskim parlamencie w tej sprawie. Przede wszystkim przyznała, że niektóre nietypowe wyniki badań krwi należą do niej. Wyjaśniła, że milczała, bo zalecono jej to, aby jej nazwisko nie było kojarzone z głośno toczącą się aferą. Była to decyzja marketingowa, jak się okazuje – nietrafna, bo nakręcająca falę spekulacji.
Równocześnie Brytyjka opowiedziała o tym, które wyniki były dziwne i dlaczego tak się stało. Kategorycznie zaprzeczyła stosowaniu dopingu i podtrzymała wszystkie swoje wcześniejsze wypowiedzi na temat nielegalnego wspomagania. Okazało się, że jej krew miała podwyższone pewne wskaźniki związane z wydolnością, m.in. hematokryt. Dwukrotnie badanie było przeprowadzone po pobycie na obozie wysokogórskim i wahanie parametrów mieści się w normie, jeśli zna się ten fakt. Trzecie badanie było przeprowadzone tuż po półmaratonie odbywającym się w wysokiej temperaturze i za wzrost hematokrytu odpowiadało odwodnienie.
Eksperci, którzy wcześniej komentowali podejrzane badania, przyznali, że po wyjaśnieniach Pauli wszystko wydaje się znacznie bardziej logiczne niż było wcześniej. Tym bardziej, że obecnie np. nie pobiera się próbek krwi bezpośrednio po długim biegu – WADA uznała, że badania są wtedy kompletnie niewiarygodne. Równocześnie jednak sprawa Brytyjki stawia całą aferę pod znakiem zapytania. Okazuje się, że prawdą jest to, na co zwracała uwagę już wcześniej część komentatorów – same wyniki wykraczające poza konwencjonalne normy to jeszcze żaden wskaźnik dopingu. Na krew ma wpływ trening, wysokie góry, zmęczenie, odwodnienie czy ciąża. Dlatego wyniki badań nie są upubliczniane, a każdy wątpliwy przypadek jest badany przez kilku ekspertów. Znając same wyniki badań, a nie znając towarzyszących im okoliczności, nie można jednoznacznie stwierdzić, że doping w sporcie jest powszechny.
Tym niemniej cały czas istnieje spore grono wątpiących, dla których wyniki Pauli Radcliffe są po prostu zbyt dobre, aby mogły być prawdziwe. Przypomnijmy – jej rekord świata w maratonie to 2:15:25 i od 12 lat żadna kobieta nawet nie zbliżyła się do tego poziomu. Ta, która pobiegła drugi wynik w historii, słabszy o trzy minuty, została przyłapana na dopingu – była to Rosjanka Lilia Szobukowa.
Ostatnie afery związane z dopingiem pokazały, że sytuacja w biegach może być gorsza niż do tej pory uważano. Ale z drugiej strony – część argumentów okazuje się chybiona.