Czytelnia > Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie
Artur Kern – biegowy odpowiednik dobrego wina
Artur Kern od kilkunastu lat należy do ścisłej czołówki polskich biegaczy. Wciąż jeszcze nie zamierza składać broni i chce biegać na najwyższym krajowym poziomie. Fot. Piotr Dymus
Niewielu jest w Polsce biegaczy, których Artur Kern nie miałby „na rozkładzie”. Chociaż od dawna znajduje się w czołówce polskich średnio- i długodystansowców, w marcu tego roku w wieku 36 lat zdobył swój pierwszy złoty medal Mistrzostw Polski.
W ostatnich latach obserwujemy coraz więcej przykładów zawodników, którzy osiągają niesamowite wyniki nawet w dość zaawansowanym wieku. Przykładami mogą być np. Bernard Lagat, Meb Keflezighi czy Victor Rothlin. Również na polskim podwórku mamy kilku zawodników urodzonych ponad 35 lat temu, którzy z powodzeniem walczą z młodszymi rywalami. Do takich biegaczy należy Artur Kern.
W marcu tego roku w Toruniu Artur Kern osiągnął niewątpliwie jeden z większych sukcesów w 22-letniej karierze biegowej. Po doskonale rozegranym taktycznie biegu zdobył swój pierwszy złoty medal Mistrzostw Polski. Doświadczony zawodnik z Hrubieszowa okazał się bezkonkurencyjny w halowej rywalizacji na dystansie 3000 m. Zresztą, zimą imponował również na innych dystansach – na 1500 m wykręcił czas 3:51, był również bezkonkurencyjny w lubelskiej edycji cyklu City Trail. Niestety, ze względu na problemy zdrowotne, sezon letni w 2016 r. nie był już tak dobry w jego wykonaniu.
To były wyniki znacznie poniżej moich możliwości. Było to spowodowane moim uporem i podejściem, że trenuję czasem pomimo bólu do momentu, aż nie będę w stanie wyjść na trening. Do tej pory jeszcze zmagam się z urazem, który na początku trudno było zdiagnozować. Miałem problemy z przyczepem ścięgna Achillesa, który bolał mnie mocno, ale nie był to stan zapalny i dało się „rozbiegać”. Z czasem jednak przechodziło to w ból łydki, stopy, całego pasma i było to bardzo nieprzyjemne. Wciąż jednak mogłem biegać. Było to 5% wolniej, ale wciąż biegałem. Różnica polega jednak na tym, że w moim przypadku 5% słabiej to w biegu na dychę wynik o minutę gorszy niż w pełni sił, przez co zacząłem przegrywać z zawodnikami, z którymi wcześniej nie przegrywałem. Główny problem polegał na tym, że na początku nie zdiagnozowałem dokładnie swojej dolegliwości. Myślałem, że problem był w Achillesie, a okazało się, że przyczyna była bardziej w blokadzie stawu skokowego. Teraz zacząłem już nad tym mocniej pracować i widzę pierwsze efekty, dlatego liczę na to, że w zimie wrócę i wszystko będzie OK.
Tak, jak z optymizmem patrzy w przyszłość, tak z zadowoleniem wspomina to, co już udało mu się w bieganiu osiągnąć. Zapytany o największy sukces w karierze, Artur Kern nie wskazuje jednak pojedynczego wydarzenia.
Trudno powiedzieć, co jest moim największym sportowym sukcesem. Na pewno fakt, że biegam już ponad 20 lat jest dużym osiągnięciem. Miałem kilka takich osiągnięć, z których jestem dumny, czy to halowy rekord Polski na 5000 m czy Mistrzostwo Polski na 3000 m. Na pewno też do takich sukcesów zaliczam też przebiegnięcie Comrades Marathonu, na który pojechałem dzięki New Balance. To było zawsze moje marzenie, które udało się spełnić, chociaż nie byłem do końca przygotowany. Przebiegłem cały dystans po 4:30/km, gdzie trasa jest mega ciężka i było bardzo gorąco i było to duże wyzwanie.
Pomimo startów głównie w biegach ulicznych i przełajowych, Artur Kern nie rezygnuje ze ścigania również na bieżni. Fot. Piotr Dymus
Wielu pasjonatom biegania Artur Kern znany jest nie tylko jako zawodnik, ale również bloger. Należy do tej grupy biegaczy, którzy z powodzeniem łączą wysoki poziom biegowy z umiejętnością przekazywania swoich myśli w formie pisanej. Dzięki temu ma liczne grono fanów na Facebook’u, a jego blog run-faster.pl cieszył się sporym zainteresowaniem czytelników. Chociaż w ostatnich miesiącach aktywność publicystyczna Artura Kerna znacznie spadła, zapowiada, że ma w planach reaktywację bloga.
Wpływ na spadek aktywności na blogu miała właśnie moja tegoroczna kontuzja – jak nie ma wyników to za bardzo nie chce się pisać. Należę do tych zawodników, którzy nie lubią skupiać się na porażkach i analizować nadmiernie nieudane starty. Staram się myśleć pozytywnie i dążyć do realizacji swoich celów. Zamierzam jednak do tego wrócić, bo wiele osób mówiło, że dobrze piszę, że dobrze się te moje teksty czyta i chcę się dzielić swoim doświadczeniem. Chcę też pokazać, że da się biegać na wysokim poziomie, nawet już będąc pół-amatorem, bo w tym roku trenowałem średnio 5 razy w tygodniu, a nie tak jak kilka lat temu 12 czy 14 razy, a wciąż chcę się poprawiać.
Warto również pamiętać, że Artur Kern to wciąż aktualny halowy rekordzista Polski w biegu na 5000 m. Czas 14:09,89 osiągnął w marcu 2007 r. w Bostonie. Chociaż od tego sezonu startuje w kategorii weteranów, wciąż wierzy, że jest w stanie poprawić nawet ten rezultat. Zapytany o to, kiedy jego rekord Polski zostanie pobity, odpowiada:
Nie mam pojęcia (śmiech). Pewnie już zostałby pobity, bo to nie jest jakiś kosmiczny wynik, trudny do osiągnięcia, ale w Europie jest mało halowych biegów na tym dystansie, a do tego Polacy rzadko startują pod dachem. Zresztą, jeśli ktoś chciałby zaatakować ten czas, to musiałby na własną rękę znaleźć mityng, w którego programie jest 5000 m i dopłacić do startu, bo nie oszukujmy się, ale bieganie na bieżni nie jest dochodowym sportem, jeśli nie jesteś w ścisłej światowej czołówce. Prawdę mówiąc sam się nad tym zastanawiałem, żeby przygotować się, polecieć do Stanów i spróbować zaatakować ten wynik, tym bardziej, że jednym z moich marzeń jest też złamanie 14 minut na piątkę. Ten wynik przekłada się mniej więcej na 8 minut na 3000 m. Myślę, że to wszystko wciąż jest w moim zasięgu.
Jak widać zawodnik z Hrubieszowa wciąż z optymizmem patrzy w przyszłość, ale nie są to wcale marzenia z kategorii nieosiągalnych. O tym, jakie są jego dalsze biegowe plany, ale także o tym, kto inspiruje go w treningach, jak postrzega rywalizację z młodszymi zawodnikami, co robi w wolnym czasie i dlaczego dzień przed zawodami nie boi się zjeść hamburgera z frytkami przeczytacie w obszernym wywiadzie z Arturem Kernem w najnowszym numerze miesięcznika „BIEGANIE”.