Trening > Teoria treningu > Triathlon > TRI: Trening
W poszukiwaniu szczytu treningowych możliwości: najpierw technika czy siła i wytrzymałość?

fot: Jakub Bielecki. Trening NeON Team.
W jednym z nagrywanych niedawno podcastów, spierałem się z Maćkiem Żywkiem o kilka kwestii. Jedną z nich była filozofia treningowa. Maciek (tak zrozumiałem) jest zwolennikiem treningu opartego o technikę, czyli takiego w którym maksymalnie skupiamy się na nauczeniu poprawnych wzorców ruchowych, by później zająć się zadaniami budującymi wytrzymałość i siłę. Ja mam nieco inne zdanie.
Choć jest to uproszczenie, jestem zwolennikiem treningu, który rozwija jednocześnie wszystkie cechy motoryczne, mniej skupiając się na technice.
Pierwszym „zarzutem” do tego podejścia jest zaniżanie sufitu, czyli osiągnięć do jakich może dość zawodnik w dłużej perspektywie czasu. W podcaście nie znaleźliśmy wystarczająco dużo czasu, aby dokładnie wyjaśnić dlaczego wybrałem taką filozofię, ale w artykułach mogę rozwinąć skrzydła. Zaczniemy od „sufitu”.
Po pierwsze
Trzeba zastanowić się gdzie jest teoretyczny sufit dla zawodnika. Dla części sportowców-amatorów, jest to przebiegnięty maraton, dla bardziej wytrwałych złamanie 4 godzin na tym dystansie, jeszcze mniejsza grupa będzie próbowała przebiec królewski dystans poniżej 3 godzin itd. itp. Perspektywa 2,5 godziny jest dla większości z nas abstrakcyjna.
Spotkałem na swojej drodze trenerów, którzy myśleli o tym, co zawodnicy będą robić za 10 lat. 10-cio letni cel rzadko przetrwa próbę czasu w przypadku amatora. Czasami trenerzy zamieniają marzenie przebiegnięcia maratonu, na przebiegnięcie maratonu za 10 lat w czasie 2:50. Długi horyzont czasowy bywa usprawiedliwieniem dla braku postępów lub generalnie dla ich nie mierzenia. Droga w której myślimy tylko o tym, co będzie za 10 lat, jest najczęściej nieskuteczna w przypadku amatorów, ale także wyczynu. Czy ktoś może wyobrazić sobie dziecko, które pływa 10-12 w tygodniu i nie odnosi sukcesów, ale trenuje dalej, bo trener zapewnia go, że za 10 lat awansuje na igrzyska olimpijskie?
Po drugie
W trakcie treningu i rozwoju zawodników napotykamy na ograniczenia, o których początkowo nie wiemy. W doskonałym świecie można by stosować treningi korygujące wszystko, ale to jest zwyczajnie niemożliwe. Bardzo często do ściany trzeba się zbliżyć, żeby móc ją poczuć i rozbić. Rozpoczynający swoją przygodę z bieganiem zawodnik nie wie, czy ma problemy z siłą, prędkością, jeśli nie potrafi przebiec 30 minut.
Podobnie jest z treningiem uzupełniającym (np. deski, ćwiczenia na siłowni, trening na niestabilnym podłożu). One nie sprawiają, że biega się szybciej, one uzupełniają i służą jako profilaktyka antykontuzyjna. Początkujący biegacz „garbi się” na 12 kilometrze z 42 nie dlatego, że nie ćwiczył desek. Pochyla się do przodu, bo jest początkujący i nie ma za sobą wystarczającej ilości kilometrów. Deski mogłyby opóźnić ten proces o 100 m, ale mając do wyboru godzinę desek tygodniowo kontra godzinę biegu, efekt treningu biegowego byłby lepszy.

Technika biegu
Ograniczeniem początkujących jest wytrzymałość, a nie słabość mięśni głębokich, choć ciężko nie uwzględnić wartości socjalnej i motywacyjnej treningów funkcjonalnych. Istotniejszą rolę ograniczającą zdobywanie życiówek, mięśnie głębokie zaczynają odgrywać później.
Niestety czasami ograniczeń nie da się pokonać. Co z tego, że kogoś najbardziej rozwijają treningi z dużą intensywnością, jeśli głowa mu na to nie pozwala? Co zrobić z zawodnikiem, któremu w trakcie treningu wyjdzie kontuzja sprzed lat (np. źle zrośnięta kość po wypadku na motorze?). Operacja najczęściej oznacza pół roku rehabilitacji z nierzadko niepewną perspektywą na poprawę.
Modne słowo „proces” w przypadku treningu sprawdza się idealnie. Trening nie jest drogą z punktu A do punktu B, ale bardziej przypomina chodzenie w lesie – mamy kompas, ale często trafiamy na bagno lub jezioro, które jedni przepływają, a inni obchodzą dookoła.
Odpowiadając na pytanie z podcastu, czy trening nie traktujący „techniki” jako uprzywilejowanego składnika, nie ogranicza sufitu mogę odpowiedzieć – nie, choćby dlatego, że ciężko jest określić gdzie jest sufit. W procesie treningowym ważna jest pokonywana droga i radzenie sobie z ograniczeniami, których można nie doświadczyć skupiając się tylko na jednym aspekcie.