Nie bez kozery po głównym starcie sezonu powinno się zrobić roztrenowanie – wygłosiłam błyskotliwą myśl. Siedzieliśmy w studio radiowej Czwórki w doborowym towarzystwie i w audycji, nomen omen, „Czwarty bieg” zniechęcaliśmy ludzi do biegania. Serio. Audycję prowadził Piotr Galus, a w studio byli też dyrektor Fundacji Maratonu Warszawskiego, szef największego maratonu i półmaratonu w Polsce, naczelny magazynu „Bieganie” Marek Tronina i trenerka-biegaczka Weronika Zielińska. Oraz ja. Która na co dzień pisze o tym, jakie bieganie jest fajne i że warto biegać.
To już. Za kilka dni w powietrzu zaczną się unosić pajęcze nitki, poranki i wieczory będą coraz chłodniejsze, mgła będzie rozmywała widoki. Babie lato. W Europie Środkowej jest to zwykle druga połowa września. Najpiękniejszy czas na bieganie. To kilka podpowiedzi, gdzie w tym czasie można w miarę niedaleko wyskoczyć na niezapomniane biegi. Albo wykorzystać do tego rodzinny czy służbowy wyjazd. Dzisiaj w grafiku – Austria. Do wyboru, do koloru. Jesieni.
Było tak, jakby ktoś zaprosił Luciano Pavarottiego na Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, naprędce dobrał mu orkiestrę złożoną z muzyków nadmorskich filharmonii (bez obrazy) i kazał śpiewać w muszli koncertowej. No, muszla była co prawda z wypasem i zamykanym dachem, ale akustyka słaba. Za to najciekawsze było to, że jeden z uczestników festiwalu pokazał, że też potrafi pociągnąć górne C tak, że w narodzie serce zamiera. I skradł show soliście, a Pavarotti musiał poczekać, aż wybrzmi ostatni akord wojskowej melodii.
Cyniczne córy Zurychu – ta fraza z piosenki Artura Andrusa utkwiła mi w głowie kilka tygodni temu, a przez ostatnie dni dźwięczała z wyjątkową intensywnością. Kiedy w niedzielę najpierw Marcin Chabowski, a potem ostatecznie Yared Shegumo dostarczyli kibicom porządnej dawki adrenaliny, podśpiewywałam sobie już kompulsywnie i całkiem głośno.
W tym roku Maraton Karkonoski odzyskał swoją perłę w koronie, czyli Śnieżkę, dzięki czemu profil trasy zyskał na wyrazistości, a sama trasa odzyskała długość ultra, a nawet nieco zyskała na dystansie, bo meta u podnóża kolejki na Szrenicę sprawiła, że z 44 km (a nawet 41 w 2013 r.) zrobiło się prawie 46. W ten sposób MK dołączył do rosnącej lawinowo w ostatnich dwóch latach liczby górskich ultra- i supermaratonów. I jakkolwiek cieszy się jedną z dłuższych i na pewną świetną tradycją w tym gronie, ostatecznie to tutaj rok temu rozegrano Mistrzostwa Świata na długim dystansie, chyba właśnie zaczyna osiągać punkt krytyczny.
Jeżeli jeszcze nie zmęczyły was wakacyjne starty, jeżeli wciąż macie w sobie moc, żeby się zmierzyć z dystansami nieco krótszymi niż przysłowiowy „królewski dystans, czyli maraton”. Gdzie jechać, żeby się wybiegać i zarazem coś zobaczyć? Gdzie jechać tak, żeby nie spędzić dni w drodze…
Bo wyjazd z biegaczem ma wiele zalet. Poza tymi pięcioma parami butów, toną technicznych koszulek, pięcioma parami spodenek do biegania (krótkie, krótkie, półdługie, półdługie, długie), niezliczoną ilością skarpetek – biegacz na urlopie wiele więcej nie potrzebuje. No, może jeszcze swojego ukochanego zegarka albo smartfona – żeby publikować na Facebooku irytujące wszystkich znajomych zdjęcia i trasy wakacyjnych biegów. Reszta zależy od tego, jakim jest typem.
Kurz już opadł na warszawskie ulice po sobotnim Bieg Powstania Warszawskiego, ale to jedna z tych imprez, o których nigdy nie napisano zbyt wiele. Bo obok wymiaru sportowego liczy się w niej jeszcze coś innego. I z roku na rok przyciąga nowych biegaczy swoją wyjątkową atmosferą.
Wakacje właśnie dobiegają półmetka i co poniektórzy już pewnie nie mają ani dnia wolnego w zapasie, a inni dopiero szykują się na wypoczynek, ale biegacze to taka specyficzna nacja, która potrafi i wakacje ustawić pod wyjazd na jakiś egzotyczny albo zwyczajnie ciekawy bieg. I dla nich właśnie – kilka imprez, na które można się wybrać, łącząc wyjazd z urlopem albo wyjeżdżając dosłownie „na weekend”.
V edycja Maratonu Gór Stołowych przebiegła chyba zgodnie z założeniami organizatorów, którzy postanowili udowodnić, że MGS słusznie bywał nazywany najtrudniejszym maratonem w Polsce. W tym roku rzeczywiście na to miano zasłużył.