Sprzęt > Trening > Strefa kobiet > Sprzęt > Ubrania
Biegiem do szafy, czyli w czym trenują aktywne Polki [test legginsów Polka Sport]
Wybór odzieży do biegania na każdą porę roku jest ogromny. Co prawda to nadal panowie mogą najbardziej przebierać w nowościach, zarówno pod kątem użytych technologii, jak i komfortu,
ale coś się w końcu zmienia. Nieco wolniej, ale sukcesywnie także oferta funkcjonalnej, a przy tym atrakcyjnej wizualnie odzieży sportowej dla kobiet powiększa się – i bardzo dobrze. Jak to wygląda w praktyce? Tym razem nasze testerki wzięły na tapet legginsy i bluzy firmy Polka Sport.
Polka Sport to marka wymyślona i prowadzona jednoosobowo – tak, tak! – przez Kasię Półtorak: biegaczkę, specjalistkę od finansów i miłośniczkę Bieszczad. Przez ponad 5 lat działalności konsekwentnie rozwija firmę, której znakiem rozpoznawczym stały się funkcjonalne, kolorowe spódniczki do biegania. I to właśnie od nich zaczęła się moja znajomość z Polką – choć łatwe to początki nie były, bo pierwszą zakupioną spódniczkę… odesłałam. Nie mogłam przekonać się do kieszonek w podspodenkach, bojąc się, że trzymany bez zapięcia telefon wypadnie, jak to miało miejsce w przeszłości przy odzieży innej marki. Minęły dwa lata, a ja postanowiłam dać spódniczkom drugą szansę i… wsiąkłam! Obecnie moja kolekcja liczy kilka sztuk w dwóch ulubionych fasonach, a kolejnych nowości z metką Polka Sport wyczekuję niemal z wypiekami.
Do dwóch razy sztuka…?
Ja, miłośniczka „żywych” kolorów, kontrastowych połączeń i odważnych wzorów postanowiłam pierwszy raz na swojej biegowej drodze potestować model legginsów w czarnym kolorze. Sama w to nie wierzyłam, ale w oczekiwaniu na doszycie przez panie ze szwalni spod Łodzi wyczekiwanej przeze mnie butelkowej zieleni i bordo, stwierdziłam, że – dotąd przyzwyczajona do kilku innych marek – muszę się najpierw z produktem od Polki zaprzyjaźnić.
Zatowarowanie na treningu i komfort na zawodach
Jednym z niezaprzeczalnych plusów tych legginsów są kieszenie – dwie na udach i jedna zasuwana z tyłu, w pasie lędźwiowym. Innymi ważnymi aspektami, które zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie są konstrukcja, czyli:
- panelowa budowa,
- płaskie szwy,
- szeroki pas ze sznurkiem dla lepszego dopasowania
- i technologia – legginsy uszyte zostały z profesjonalnych, technicznych dzianin sportowych.
I to się czuje! Mimo że dla takiego kolorowego ptaka jak ja minimalizm w designie Polki bywa niewystarczający to jakość zwycięża.
Testy na żywym organizmie
Przetestowałam już w spódniczkach i potwierdzam, że działa również w legginsach. Telefon (ani mały, ani ogromny smartfon) i paczka chusteczek wraz ze szminką ochronną, które to przedmioty zawsze mam ze sobą wychodząc na bieganie, nie mają szans wylecieć z kieszeni. Myślę, że to dlatego, że ich umiejscowienie, sposób wszycia oraz wymiary zostały bardzo dobrze zaplanowane. Ani podczas wspinaczki na bieszczadzki szczyt, ani w trakcie rytmów w tempie 3:50/min na bieżni nie czułam dyskomfortu – wręcz przeciwnie: zapominałam, że cokolwiek na sobie noszę. A szybki dostęp do żelu czy softlaska z wodą, które także zdarzało mi się upchnąć w kieszeniach legginsów, wydawał się być wybawieniem w chwili, gdy każde zatrzymanie dekoncentrowało i wybijało z rytmu.
Odczuwalna kompresja i świetne dopasowanie
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę przy ocenie legginsów marki Polka Sport? To dzianina, a w zasadzie dzianiny, z których uszyte są legginsy Polka Sport. W zależności od modelu (i koloru) są one różne. We wszystkich przypadkach, które znam – oprócz czarnych biegałam też w tak oczekiwanych przeze mnie butelkowej zieleni i bordowych – materiał świetnie pracuje na nogach, co powoduje, że bardzo dobrze dopasowują się do sylwetki: rozciągają się, nie ograniczając ruchów.
Ale mam małą podpowiedź dla tych spośród Was, które z legginsami Polka Sport jeszcze nie miały do czynienia. Trzeba dobrze czytać opisy produktów na stronie www, ponieważ znajdziecie tam m.in. informację o tym, jaki jest dokładny skład dzianiny, jaka gramatura (w praktycznym ujęciu to po prostu grubość), a co za tym idzie – jakich właściwości można się spodziewać podczas użytkowania.
Dzięki temu nie powinnyście być zaskoczone faktem, że bordowe legginsy są najbardziej kompresyjne dzięki zastosowaniu przędzy z większą ilością włoskiej LYCRY. Co to oznacza w praktyce? Jeszcze mocniejsze dopasowanie i przyleganie. Co ja o tym myślę…? Cóż, będę – głównie wobec siebie – brutalnie szczera: są takie dni w miesiącu, kiedy w nich nie biegam.
Mówiąc wprost: przed miesiączką, gdy moje ciało puchnie i nabiera wody, a brzuch coraz bardziej odznacza się i czasem nawet boli, wybieram inne, luźniejsze modele. Natomiast na zawodach albo podczas tempówek czy ćwiczeń sprawnościowych legginsy te sprawdzają się rewelacyjnie: wspierają mięśnie podczas wysiłku, co naprawdę da się poczuć.
Oddycha, odprowadza i… wygląda
Co jeszcze zasługuje na pochwałę w legginsach od Polka Sport? Tzw. oddychalność i odprowadzanie wilgoci. Pas lędźwiowy to takie miejsce, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę – a jak dobrze wiemy, u niejednej z nas jest to strefa, w której krople potu pojawiają się wyjątkowo szybko. Co to ma wspólnego z legginsami? Ano ma, ponieważ aby zminimalizować ryzyko szybkiego wychłodzenia podczas treningu czy tuż po jego zakończeniu dobrze byłoby, żeby górny panel w naszej odzieży był uszyty z materiału jak najlepiej odprowadzającego pot. Wierzcie mi, że to nie jest takie oczywiste – ale w tych legginsach nie miałam z tym najmniejszego problemu. Ani przy lędźwiach, ani w pachwinach, ubranie nie było ani przez moment mokre, przy żadnym rodzaju treningu.
Podsumowując: kolorowe legginsy z kieszeniami wymyślone przez biegaczkę dla biegaczek są w mojej ocenie produktem, na który warto zwrócić uwagę. Ich walory wizualne – wydłużają i wysmuklają nogi dzięki zastosowaniu jednolitych i kompresyjnych materiałów – idą w parze z funkcjonalnością. Odkąd biegam w nich nie mam problemu, gdzie upchnąć przedmioty, które zabieram ze sobą na trening. Telefon (dla bezpieczeństwa), klucze, chusteczki i szminka ochronna, a bywa że i softlask czy żel – wszystko zmieszczę do 3 kieszeni. Już nie boję się, że mi coś wypadnie, bo kieszonki na udach są bardzo dobrze przemyślane. Sznurkiem dociągnę albo poluzuję wysoki pas. Panelowa konstrukcja nogawek sprawia, że legginsy dobrze przylegają i wspierają mięśnie.
Czego chcieć więcej…? Może nowych, pasujących kolorystycznie do całorocznych bluz z otworem na zegarek, modeli legginsów, a może dresów? Na razie wiem, że te bluzy, w których biegam sprawdzają się rewelacyjnie. Zarówno longsleevy, czyli proste bluzy z długim rękawem – można je zakładać solo albo jako warstwę bliżej ciała, gdy spadają temperatury. Do wyboru jest kilka naprawdę ładnych kolorów, więc myślę, że z doborem „góry” do ulubionego „dołu” nie będzie żadnego problemu.
Podobnie z bluzami, które pojawiły się po raz pierwszy w trwającym właśnie sezonie jesienno-zimowym. Tu możecie liczyć nie tylko na świetny fason oraz wysoką jakość materiału i odszycia,
ale także trzy praktyczne szczegóły:
- znany już otwór na zegarek na obu rękawach (ukłon w kierunku osób noszących zegarek na prawej ręce),
- wysoka stójka chroniąca szyję i kark przed wychłodzeniem i wiatrem,
- jak również kieszeń ukryta w korpusie.
Tu warto zwrócić uwagę na gramaturę dzianiny, gdyż nie wszystkie bluzy mają jednakowe właściwości: najgrubsza jest czarna z pięknym, ciepłym kominem (na zdjęciu ma ją Lena), ale dla mnie komfortowe były również granatowa i zielona, ze wskazaniem na granat, bo tym razem to on skradł moje serce. A niejako w związku z powyższym ja – największy zmarzluch w okolicy – mam wielką nadzieję, że do tych bluz doczekam się w przyszłą zimę kolorowych, ocieplanych legginsów. Najchętniej z dzianiny z meszkiem, o jak najgrubszej, ale i odprowadzającej dobrze wilgoć, gramaturze. Pomarzyć zawsze można, prawda? A coś czuję, że w przypadku tej marki moje nadzieje wcale nie muszą okazać się płonne.
Marka sportowa też może być eko(nomiczna)
Czytając bowiem to, co pisze o swojej pracy – zarówno od strony koncepcyjnej, jak i biznesowej – na profilu marki jej właścicielka Kasia Półtorak, pewnie już duma nad kolejnymi produktami i testuje nowe rozwiązania, jak zawsze nie idąc na kompromisy jeśli chodzi o jakość. Kibicuję jej mocno m.in. dlatego, że podoba mi się jej postawa: do swoich klientek komunikuje się jasno i wprost. Pisze i udowadnia nie tylko w słowach, ale i w praktyce, że po pierwsze ubrania sportowe nie muszą kosztować majątku, a po drugie – że bliska jest jej idea ekologii i zrównoważonego rozwoju.
Zamawiając produkty z metką Polka Sport możecie wybrać opakowanie z recyklingu, czyli użyte już kiedyś do wysyłki, ale na pewno niezniszczone. Spódniczki, legginsy czy bluzy dostajecie w papierowych kopertach – próżno tam wyglądać plastikowych worków czy metek ze sztucznych tworzyw. Do przepięknej spódniczki z wzorem polnych kwiatów właścicielka dołączała opakowanie z nasionami kwiatów do samodzielnego wysiewu, kilka złotych z każdego zakupu przeznaczając na wsparcie fundacji wspierającej idee szeroko rozumianej bioróżnorodności. Dodatkowo, podobnie jak inne marki sportowe, właścicielka utworzyła facebookową grupę, w której w atrakcyjnych cenach można nabyć odzież „z drugiej ręki” w nadal świetnym stanie.
I jako wisienka na torcie: transparentność ekonomiczna. Przy każdym produkcie pod ceną można przeczytać, co składa się na końcową cenę: produkcja z wszystkimi komponentami (dzianina, nadruk sublimacyjny, dodatki krawieckie plus praca pań z niedużych polskich szwalni), podatki oraz kwota do dyspozycji właścicielki, na którą składa się zarówno jej wynagrodzenie, jak i środki przeznaczane na rozwój marki czy promocję.
Mnie Polka Sport tym wszystkim do siebie przekonała. Owszem, nie biegam tylko w odzieży sygnowanej tą jedną metką, ale małe polskie marki zawsze mają u mnie specjalne miejsce w szafie. I dlatego legginsy i spódniczki od Kasi polecam z pełną odpowiedzialnością.
Jeśli chcecie przetestować legginsy Polka Sport w niższej cenie, to do końca stycznia trwa WINTER SALE na www.polkasport.pl
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.