Wydarzenia > Aktualności > Polecane > Wydarzenia
Były prezydent IAAF aresztowany za ukrywanie dopingu
Lamine Diack – były prezes IAAF oskarżony o korupcję dopingową. Fot. PAP
Kolejny wielki skandal dopingowy w IAAF. Były szef światowej lekkiej atletyki, Senegalczyk Lamine Diack został właśnie aresztowany za korupcję i ukrywanie przypadków dopingu.
Wydawało się, że gorzej już być nie może. Światową lekką atletyką wstrząsały kolejne skandale dopingowe. Pojawiły się odniesienia, że na nielegalnym wspomaganiu mogło być nawet 30% medalistów wielkich imprez. Zwolennicy teorii spiskowych dostali właśnie wspaniały prezent: Lamine Diack, były prezes IAAF, Światowego Zrzeszenia Federacji Lekkoatletycznych, został aresztowany, a następnie wypuszczony za kaucją. Zarzut: przyjmowanie łapówek za ukrywanie przypadków dopingu. Wraz z nim zatrzymano m.in. Gabriella Dolle, który pełnił w IAAF rolę dyrektora programu antydopingowego. Zarzuty – te same. Dyrektor departamentu medycznego brał udział w ukrywaniu przypadków dopingu wraz z prezesem pełniącym funkcję przez ostatnie 16 lat. Tym razem gorzej być chyba nie może.
Zarzuty to pochodna wielkiej afery z udziałem rosyjskich sportowców, która ujawnił dziennikarz niemieckiej telewizji ARD, Hajo Seppelt. W ukrywaniu dopingu miały brać udział wysoko postawione osoby z rosyjskiej federacji lekkoatletycznej, z prezesem włącznie. Za maskowanie wyników testów zapłaciła m.in. maratonka Lilia Szobukowa, rekordzistka Europy na 5000 metrów, zwyciężczyni maratonu w Londynie i druga najszybsza kobieta świata w maratonie (wynik unieważniono). Prezes rosyjskiej federacji w IAAF pełnił rolę skarbnika. Jak się okazuje, jego kontakty sięgały wysoko. Pieniądze Szobukowej trafiły prawdopodobnie do samego prezesa IAAF, Lamine Diacka oraz szefa departamentu antydopingu, Gabriela Dolle. Dzięki temu Rosjanka wystąpiła na Igrzyskach w Londynie, a wyniki testów zostały ukryte.
Lamine Diack pełnił funkcję prezesa IAAF przez ostatnie 16 lat. Pochodzi z Senegalu, ma 82 lata. Jeszcze niedawno w wywiadach grzmiał, że rzekome afery dopingowe zostały wyssane z palca, a lekka atletyka nie ma problemu z nielegalnym wspomaganiem. Jak się jednak okazuje, mogła tu panować struktura podobna do Światowego Związku Kolarskiego, który przez lata przymykał oczy na doping Lance’a Armstronga. Wśród biegaczy od dawna krążyły plotki, że niektórzy wysoko postawieni dopingowicze są chronieni i w razie wpadki nie nagłaśnia się wyników testów, a np. proponuje zakończenie kariery.
Zatrzymanie Diacka to niewątpliwie potężny cios w wiarygodność działaczy sportowych. Tym bardziej, że kilka miesięcy wcześniej pojawiły się plotki i oskarżenia o korupcję w stosunku do jego syna, który prowadził z IAAF podejrzane interesy. Równocześnie jednak zatrzymanie wysoko postawionych działaczy pokazuje, że nowa administracja, ze stojącym na jej czele Brytyjczykiem Sebastianem Coe, który objął funkcję we wrześniu, działa zupełnie inaczej. Coe oświadczył, że władze IAAF będą w pełni współpracować z policją.