Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie > Polecane
Koniec Yukiego Kawauchiego?
Yuki Kawauchi upada po przekroczeniu mety TCS New York City Marathon 1 listopada 2015 roku. Fot. Elsa/Getty Images
Fenomenalny amator Yuki Kawauchi, startujący seryjnie w maratonach, zyskał ogromną popularność. Od pewnego czasu widać jednak, że jego wyniki są coraz słabsze. Czy to koniec szybkiego biegania Japończyka?
Yuki Kawauchi pokazał się szerszej publiczności w roku 2012. Dwudziestopięcioletni wtedy biegacz po ukończeniu studiów nie kontynuował uniwersyteckiej kariery w profesjonalnej grupie treningowej, lecz zaczął biegać na własną rękę. W swoim, stylu, zaliczając w ciągu roku m.in. dziewięć maratonów, trzynaście półmaratonów i bieg na 50 kilometrów. Najlepszy roczny wynik Japończyka wyniósł wtedy 2:10:29. Co ciekawe, startował również na bieżni, bijąc życiówkę na 5000 metrów czasem 13:58,62.
Rok 2013 to prawdziwa eksplozja talentu i najlepsze do dzisiaj wyniki Kawauchiego. Wśród jedenastu przebiegniętych maratonów były aż cztery poniżej bariery 2:10 – 2:08:14 w Seulu, 2:08:15 w Beppu, 2:09:05 w Fukuoce i 2:09:15 w Hofu. Najwolniejszy bieg Japończyk zaliczył w Chitose, rozgrywanym na żużlu, bijąc rekord trasy w czasie 2:18:29. Drugi najsłabszy czas tego roku to już 2:15:35. Był to fenomenalny sezon, który przyniósł aż cztery najlepsze wyniki biegacza w całej karierze. Warto jednak zauważyć, że pogorszył się nieco czas na 5000 metrów – na 14:09,88. Była to zapowiedź kłopotów.
W 2014 Kawauchi był już odrobinę słabszy, mimo zapowiedzi ataku na wynik 2:06. Najlepszy czas uzyskał w Hamburgu – 2:09:36. Barierę 2:10 pokonał jeszcze w Hofu, uzyskując 2:09:46. W ciągu roku przebiegł aż trzynaście maratonów. W 2015 jego poziom pogorszył się jeszcze bardziej, mimo kolejnych zapowiedzi osiągnięcia czasu rzędu 2:06. Najszybszym maratonem, jaki zaliczył, był występ w Zurychu, który zakończył się drugim miejscem w czasie 2:12:13. Warto przy okazji zwrócić uwagę, jak bardzo spadła prędkość Japończyka – po roku przerwy dwukrotnie startował na dystansie 5000 metrów, uzyskując czas tylko 14:20,56 i 14:23,69. Na brak rywali w szybszym biegu nie mógł narzekać – zajął 33. miejsce. Yuki prawdopodobnie widział problem pogarszającej się szybkości, bo w tym sezonie startował na bieżni wyjątkowo często.
Eksperci od początku kręcili głowami na politykę startową Yukiego Kawauchiego. Mimo jego fenomenalnej zdolności regeneracji istnieje ryzyko, że tak częste bieganie maratonów zniweczyło szanse na naprawdę dobry wynik na tym dystansie. Szczyt formy japoński biegacz uzyskał w wieku 26 lat – bardzo wcześnie jak na maratończyka. W tym kończy 29 lat i ma przed sobą ryzyko trzeciego sezonu bez progresu i drugiego, w którym nie złamie bariery 2:10. Warto zwrócić uwagę, jak bardzo w zeszłym roku różnił się wynik, jaki Kawauchi uzyskał w Seulu, miejscu, skąd pochodzi jego życiówka. W 2015 pobiegł tam tylko 2:13:33 – ponad pięć minut wolniej niż dwa lata wcześniej.
Celem Japończyka jest stukrotne pokonanie bariery 2:20 w maratonie i ma na to duże szanse. Dokonał tego wyczynu już ponad 50 razy. Czy to jednak koniec Kawauchiego jako biegacza światowej czołówki? Praktycznie stracił już szanse na awans do reprezentacji japońskiej na Igrzyska Olimpijskie i na razie rozpoczął sezon maratonem pokonanym w czasie 2:15:14. W ostatnich latach zaczął narzekać na drobne urazy. Czyżby sceptycy mieli rację?