Marek Tronina o 43. Maratonie Warszawskim: “Nie składamy broni”
Wiele wskazuje na to, że w 2021 roku w Polsce odbędą się tylko dwa uliczne maratony. Jednym z nich jest 43. Maraton Warszawski. O tym, jak będzie wyglądała jego formuła i na co mogą liczyć biegacze już we wrześniu, rozmawiamy z dyrektorem imprezy – Markiem Troniną.
30 marca 2021 roku ruszyły zapisy do 43. Maratonu Warszawskiego. Zapowiada się, że będzie on równie wyjątkowy, jak czasy, w których się znaleźliśmy. I choć zmienia się świat, to cel pozostaje ten sam, nieprzerwanie od ponad 40 lat. W tym roku, po raz pierwszy w historii, w pierwszej kolejności uruchomiono rejestrację ścieżką charytatywną #BiegamDobrze. Na kolejnym etapie, od dnia 12 maja, uruchomione zostaną zapisy ścieżką tradycyjną (opłata startowa) – aż do wyczerpania łącznego limitu 3000 miejsc (więcej o zapisach pod linkiem). Z Markiem Troniną rozmawiamy o szczegółach wydarzenia.
Iwona Ludwinek: Minął rok od ogłoszenia pandemii. Jaki to był rok dla Was?
Marek Tronina: Trudny i nudny. Najpierw, jak wszyscy, liczyliśmy, że to się szybko skończy. Potem nadzieja gasła coraz bardziej, choć udało się jakoś wykorzystać moment i zorganizować czterdziestą drugą edycję maratonu. W pewnym sensie mission completed, ale tylko pozornie. Niestety, jak cała branża eventowa jesteśmy na samym końcu kolejki do przywrócenia normalności. Nie wiem, kiedy Maraton Warszawski będzie po prostu taki jak kiedyś.

Mimo to wiele wskazuje na to, że maraton zachowa swoją ciągłość nawet w obliczu obostrzeń. Jakie Fundacja ma plany organizacyjne względem 43. Maratonu Warszawskiego?
Cóż, na ten moment możemy mówić wyłącznie o planach. Pewności nie mamy żadnej, ale mimo wszystko walczymy o pełną pulę. Jest nią na ten moment zorganizowanie biegu maratońskiego dla minimum 3 tysięcy biegaczy. I oczywiście w jednej turze, i nie na pętlach tylko na normalnej trasie. Dlaczego akurat 3 tysiące? Bo zakładam, że start może się wtedy odbywać w falach co 10 minut i nie wydłuży to znacząco czasu trwania imprezy. Taka formuła byłaby dla mnie w tym roku satysfakcjonująca. Oczywiście bierzemy też pod uwagę inne, skromniejsze warianty, ale walczymy o normalny maraton.
Wprowadziliście również zmiany w formule zapisów. Pierwszeństwo będą miały przede wszystkim osoby ze ścieżki charytatywnej. Skąd taka decyzja?
Stąd, że przy takim ograniczeniu liczby miejsc – a przecież wydaje się, że w tym roku tylko my i Maraton Silesia nie złożyli jeszcze broni – liczba chętnych może być bardzo duża. Dlatego właśnie chcemy dać pierwszeństwo tym, którzy poza samym biegiem będą chcieli wesprzeć w czasie swoich przygotowań jeden z podmiotów charytatywnych, z którymi w ramach #BiegamDobrze współpracujemy. W niczym to nie ogranicza szans żadnego z chętnych do startu, bo przecież przez ścieżkę charytatywną zapisać się może na bieg każdy.
Biegacze również wyczekują na wieści o półmaratonie.Czy jest jakakolwiek szansa, że bieg się odbędzie?
Na pewno jakaś jest. Mamy trzy plany, ale żadnej gwarancji, że wypali którykolwiek z nich. Organizacja półmaraton ze względu na liczbę już zapisanych uczestników, których jest blisko 7 tysięcy, wymaga jeszcze korzystniejszych uwarunkowań niż przeprowadzenie Maratonu Warszawskiego. Mimo wszystko – w tej kwestii też nie składamy broni.
Wróćmy do maratonu. Jak sam wspomniałeś, to jeden z nielicznych, ulicznych biegów na tym dystansie, w którym w 2021 roku będą mogli wziąć udział biegacze-amatorzy. Skąd w Was taka determinacja?
W roku 2002, kiedy zamiast biec w Maratonie Warszawskim musiałem go zorganizować. Bardzo zależało mi na tym, żeby zachować ciągłość organizacyjną tej imprezy, by odbywała się rok do roku. Bo dla mnie Maraton Warszawski, a wcześniej Maraton Pokoju, był wtedy jednym z symboli sportu w Polsce. Czymś, co rozbudzało moją dziecięcą wyobraźnię. I to myślenie jest teraz naszym drogowskazem, kiedy trzeba naprawdę uruchomić wszelkie zasoby i możliwości, by dopiąć swego.
Czego Wam życzyć zatem?
By w 2022 roku w Warszawie odbył się 44. Maraton Warszawski z udziałem 10 tysięcy biegaczy.