Paweł Żuk po ukończeniu biegu na 5 tys. km. „Nie stawiam sobie żadnych ograniczeń”
Pokonuje 2-3 maratony tygodniowo i nie uznaje terminu „regeneracja”. Autor nietypowych rekordów Polski, m.in. w biegu na 1000 km, 10-dobowym, 48-godzinnym na bieżni mechanicznej. W ostatnich dniach zelektryzował świat polskiego ultra, w 49 dni kończąc zawody na 5 tys. km podczas 15. Festiwalu Biegów Ultra w Atenach. Nam opowiedział o swoich wrażeniach z biegu oraz planach kolejnych wyzwań.
Paweł, rozmawiamy kilkanaście godzin po tym, jak ukończyłeś zawody na dystansie 5 tys. km. Jak się dziś czujesz?
Jest dobrze. Jesteśmy na plaży, odpoczywamy, kąpiemy się, chodzimy po piasku. Jest sporo mikrourazów, ale nie ma za to żadnych poważnych kontuzji, naciągnięć. Myślę, że wystarczy mi kilka dni odpoczynku i znów zacznę truchtać.
Jak Ci się spało ze świadomością, że nie musisz o godz. 5 rano wybiegać?
Powiem Ci, że dziś też obudziłem się o 5. Organizm przyzwyczaił się, w końcu przez 1,5 miesiąca wstawałem tak dzień w dzień. Obudziłem się, wstałem na chwilę i położyłem się z powrotem na 4 godziny. Jeszcze przez kilka dni pewnie organizm będzie odreagowywał.
W jednej z relacji na Facebooku przeczytałam, że pierwsze noce w Atenach miałeś z kolei nieprzespane. Z czasem odpoczynek stawał się bardziej efektywny.
To zawsze tak wygląda, że pierwsze 4-5 nocy jest trudnych, później następuje przełamanie. Organizm dopiero się adaptuje do tego bardzo dużego wysiłku. Na początku wybudzamy się pod wpływem bólu. Dopiero później organizm przyjmuje za rzecz oczywistą, że będzie dużo biegania. To bieganie staje się jakby naturalną formą poruszania się, natomiast chodzenie, siedzenie, jest czymś, co boli najbardziej.
Cały wywiad znajdziesz w najnowszym numerze „Magazynu Bieganie”. Pobierz w aplikacji na urządzenia mobilne! Link do aplikacji: onelink.to/magazynbieganie.pl
