Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Prezes Runmageddonu został zdyskwalifikowany na… warszawskim Runmageddonie
Ukończył zawody na trzecim miejscu w serii elite. Cieszył się, że po raz drugi stanie na podium Runmageddonu, którego jest twórcą i prezesem. I wtedy został zdyskwalifikowany! Na swoim własnym biegu! O wydarzeniach z niedzielnego Runmageddonu w w podwarszawskim Karczewie opowiada nam prezes Jaro Bieniecki.
Jak można zostać zdyskwalifikowanym na własnym biegu?
Jaro Bieniecki: – Na trasie biegłem długo na czwartym miejscu, dopiero na ostatniej przeszkodzie technicznej, trudnym multi rigu, wyprzedziłem Marcina, niezłego trenera biegów przeszkodowych. Byłem szczęśliwy, że drugi raz w życiu stanę na podium Runmageddonu. Ale wtedy podszedł do mnie, sędzia główny zawodów i powiedział, że jeden team złożył protest, że złamałem regulamin zostawiając krew na przeszkodzie Pole Dance.
Zapytałem go: „Co byś zrobił, gdyby to dotyczyło kogoś innego”. On na to: „Musiałbym go zdyskwalifikować”. Więc powiedziałem: „To mnie również musisz zdyskwalifikować”.
Szkoda mi było tego podium. Ale w Runmageddonie zasady są wiążące dla wszystkich. Obojętne czy jesteś debiutantem, czy prezesem.
Sędzia się nie bał?
– To była jego własna decyzja, że nie dostanie podwyżki w tym roku. Ha ha ha, żartuję. A serio, to dla mnie takie rzeczy nie podlegają dyskusji. Zasady obowiązują wszystkich. A ludzie mają postępować zgodnie z zasadami, a nie tak, żeby „przypodobać się” prezesowi. Na tym polega profesjonalnie zorganizowany bieg.
Skąd ta krew?
– Rozwaliłem kolano na jakiejś przeszkodzie, nawet nie wiedziałem, że krew mi leci. Wspinając się na przeszkodę Pole Dance zostawiłem krew na rurze. Trudno temu zapobiec w takiej sytuacji, jeśli się wspina trzymając rurę kolanami. Gdybym wiedział o mojej ranie, mógłbym owinąć kolano koszulką albo wybrać inną technikę pokonywania przeszkody, żeby nie zostawić krwi na rurze. A gdybym nie był w stanie temu zapobiec, to powinienem zrezygnować z pokonywania przeszkody i oczywiście musiałbym oddać opaskę Elite i wypaść z tej klasyfikacji.
Nie myślisz teraz, że przepis o dyskwalifikacji w takim wypadku jest może zbyt ostry?
– Nie. Wprowadziliśmy go od tego sezonu ze względów higienicznych, bo zawodnicy często brudzili przeszkody, które pokonuje się na rękach. To zresztą nie jedyna zmiana. Ze względu na bezpieczeństwo uczestników na niektórych przeszkodach wykluczyliśmy możliwość pomagania. Runmageddon znany jest z „pomocnej dłoni”, pomagają sobie zorganizowane teamy albo całkiem obcy ludzie, ale są przeszkody, gdzie może to prowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Np. jeśli ktoś wspina się na linie stojąc jednocześnie na ramionach drugiej osoby – jeśli nie będzie miał siły utrzymać się na rękach, może tracąc podparcie spaść na dół.
Pamiętajmy tylko, że regulamin to nie jest nasza złośliwość. On służy temu, żeby rywalizacja była uczciwa i bezpieczna. Teraz tym łatwiej będzie mi egzekwować regulamin.
A o to utracone podium powalczysz?
– Od przyszłego roku będzie mi łatwiej, bo przejdę do kategorii wiekowej masters. I powalczę o zwycięstwo.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.