Trening > Teoria treningu > Trening
Trening maratoński a życiówki na krótszych dystansach
Fot. Archiwum Fundacji „Maraton Warszawski”
Czy przebiegnięcie maratonu to początek kilkutygodniowego okresu, w którym możemy poprawiać życiówki na krótszych dystansach? A może odwrotnie – szykując się do maratońskiego rekordu powinniśmy najpierw zadbać o poprawienie wyników na krótszych odcinkach? Szkoły i podejścia są różne. Zastanówmy się, którą drogę wybrać.
Uwaga: To część artykułu, pochodzącego z numeru październikowego magazynu Bieganie z 2013 roku.
Każdy z biegaczy szuka potencjalnie najlepszej drogi, która doprowadzi go do upragnionych wyników. Wszyscy byśmy chcieli, aby obrany treningowy kurs był łatwy i przyjemny, a na samym końcu podróży czekała nagroda za wytrwałość w postaci nowej „życiówki”. Piękne prawda? Niestety, tylko na papierze.
Rozważając dylemat, która z tych metod jest najlepsza, odpowiadam – każda! Każda, która spełni twoje biegowe marzenia! Najważniejsze, że znajdujesz się po właściwej stronie i jesteś zmotywowany do ciężkiej pracy. Ale pamiętaj – trening do maratonu czy popularnej „połówki” nie musi być celem samym w sobie. Na bazie przygotowań w twoim rocznym cyklu możesz tak programować starty, by pokusić się o wartościowe wyniki, a może nawet rekordy życiowe na krótszych dystansach.
Jedno podejście zakłada budowanie swojej formy do startu w maratonie oraz zbieranie cennych doświadczeń (zwłaszcza dla początkujących biegaczy) poprzez stosunkowo częste starty na krótszych dystansach. Drugi model przygotowań do maratonu, trochę bardziej tradycyjny, nakłania nas do wykonywania specjalistycznej pracy bez rozpraszania się startami. Biegacze skupiają się tylko i wyłącznie na przygotowaniach zamiast konkurować w zawodach, a potem ewentualnie rozpoczynają biegowe żniwa, do czego nakłaniamy.
Z dychy na maraton – fundament naszego systemu przygotowań
W okresie przygotowawczym naszym celem nie powinno być budowanie formy stricte pod jeden start na królewskim dystansie, ale powinniśmy przygotować się do całego sezonu startowego korzystając z pełnej gamy rozmaitych środków treningowych, jakie mamy do dyspozycji. Takie podejście może zapewnić nam zamierzony wynik nie tylko na dystansie głównym, ale także poprawić nasze osiągi na dystansach pośrednich.
Osobiście jestem zwolennikiem planu, który zawiera jak najwięcej elementów zachęcających i mobilizujących zawodnika do podjęcia pracy. Sam trening z definicji jest monotonny, choć wcale taki być nie musi. Roczny plan przygotowań opiera się na setkach powtórzeń ćwiczeń i powtórzeń w cyklach. Najlepszym sposobem wyprowadzenia nas z monotonii treningu są oczywiście starty. W okresie przygotowań do maratonu starty na krótszych dystansach nie muszą rozstrajać naszego cyklu. Można je wykorzystać, aby osiągnąć końcowy sukces w maratonie. Zwiększając dystans swoich długich biegów podczas przygotowań powinniśmy także pamiętać o równoległym kształtowaniu szybkości i możliwości jej utrzymania. Zgodzę się, że to bardzo trudna sztuka, kiedy kilometraż rośnie, a z każdym tygodniem odczuwamy coraz większe zmęczenie. Jednak ta zależność, to hasło-klucz w treningu maratońskim, często pomijane wśród amatorów. Dla wielu może być asem w rękawie i nowym bodźcem podnoszącym poziom sportowy.
Właśnie przez pryzmat prędkości rozpatrzymy ten rodzaj przygotowania do maratonu. Dla biegacza długodystansowego każdy trening w tempie szybszym niż tempo maratońskie pomoże poprawić jakiś aspekt prędkości. Więc w tym kontekście nie chodzi nam o „czystą szybkość”, taką wykorzystywaną przez sprinterów, ale o prędkości większe niż tempo docelowe podczas maratonu. Dlatego w tekście skupimy się na takim wyobrażeniu szybkości.
Wiemy, jak ciężko zaplanować i realizować typowe dla dystansu treningi szybkościowe. Niektórzy unikają tych jednostek jak ognia. Jeśli jednak lubimy rywalizację w zawodach, to będzie dla nas nie tylko przyjemność i stymulacja psychiczna, ale również doskonały trening kształtujący właśnie zdolności szybkościowe. Podczas nawet najlepszego treningu nie jesteś w stanie wyzwolić tyle energii i woli walki, jak podczas startu.
(…)
Karol Nowakowski, Bieganie październik 2013