Informacje prasowe > Polecane > Promocje > Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia
“VAMOS, AMIGOS”, czyli maraton w Walencji oczami biegacza. Ile to kosztuje?
Ostatnia rekordowa edycja maratonu w Walencji (oficjalna nazwa to: Valencia Marathon Trinidad Alfonso EDP) sprawiła, że ponownie było o nim bardzo głośno- przede wszystkim oczywiście za sprawą fenomenalnych wyników, zarówno wśród pań, jak i panów. Walencja awansowała na drugie miejsce, zaraz po Berlinie, miana najszybszego maratonu na świecie.
Maraton w Walencji podbił również serca zwykłych amatorów biegania. Co ma on takiego do zaoferowania, że pakiety startowe już kolejny rok z rzędu błyskawicznie się wyprzedają?
Mój tegoroczny bieg w Walencji był już drugim spotkaniem z tą imprezą. Rok temu wystartowałem tam po raz pierwszy i… wróciłem ponownie w 2022 roku. Dla kogo jest maraton w Walencji?
Płaska trasa i niesamowita atmosfera
Maraton w Walencji polecam absolutnie wszystkim – zarówno tym, którzy planują pobić swoje życiówki, jak i osobom, którzy bieganie traktują po prostu jako dobrą zabawę.
Patrząc choćby po wynikach elity, jest oczywiste, że w Walencji można biegać bardzo szybko. Trasa jest płaska, w zasadzie nie ma absolutnie żadnego odczuwalnego podbiegu. Temperatura oscyluje w granicy 10-16 stopni. W ubiegłym roku biegowi towarzyszył dość silny wiatr, ale była to raczej anomalia niż reguła. Jak podali organizatorzy po tegorocznych zawodach, temperatura podczas biegu najszybszych wahała się między 11 a 12 stopni Celsjusza, zaś wiatr wiał z siłą 3 do 4 km/h. Oczywiście im później ktoś finiszował, tym temperatura była wyższa, ale raczej nie przekroczyła 16 stopni.
Ci z was, którzy uprawiają tzw. turystykę biegową, będą zachwyceni atmosferą biegu. Na większości trasy stoją kibice, którzy niezwykle żywiołowo kibicują biegaczom. Niesamowita jest też ilość zorganizowanych punktów kibicowania, z przebranymi ludźmi, muzyką puszczaną z głośników czy też występami lokalnych zespołów i grup bębniarskich. Właśnie kibice robią tą mega różnicę. Momentami doping jest tak głośny i żywiołowy, a kibiców jest tak wielu, że biegnąc, możesz poczuć się, jakbyś startował właśnie co najmniej w biegu maratońskim na olimpiadzie. To jest ta zasadnicza różnica pomiędzy biegami organizowanymi w naszym kraju a taką Walencją. O ile polscy organizatorzy absolutnie nie odbiegają, jeśli chodzi o samą organizację, to w kwestii kibicowania i wiążącej się z tym atmosfery niestety różnica jest kolosalna. Dla Walencji (ale też innych dużych biegów jak Berlina, Londynu czy Aten) w ich mieście jest okazją do świętowania, do wyjścia mieszkańców na ulicę i wspierania maratończyków.
Półmaraton w Paryżu – czy warto pobiec? Praktyczne porady
Spektakularny finisz i wypasione pakiety startowe
Równie niesamowitych doznań dostarcza też spektakularna meta, która położona jest obok futurystycznego L`Hemisferic, na terenie kompleksu Miasta Sztuki i Nauki, czyli wizytówki Walencji. Jak dodamy do tego jeszcze fakt, że dobieg do mety został zbudowany nad wodą, to na pewno ostatnie 300 metrów biegu robi na wszystkich wrażenie wielkiego WOW!
Organizatorzy maratonu w Walencji dużą wagę przykładają do tego, by biegacze zostali przez nich godnie „obsłużeni”. Pakiety startowe zawierają koszulki techniczne New Balance oraz wiele przydatnych dla uczestników drobiazgów, jak saszetka z wazeliną, przekąski i batony. Co więcej, w tym roku każdy z zapisanych dostał kartę miejską (ważną przez 6 dni) na metro w Walencji z naładowanymi na niej 4 przejazdami do dowolnego wykorzystania (w tym także przejazd na lotnisko). Z kolei po biegu oprócz medalu uczestnicy dostawali worek finishera, w którym lądowały m.in. woda, izotonik, batony, ręcznik szybkoschnący, banany, paczka z owocami kaki, świeże brokuły, czy nawet puszki z tuńczykiem.
Walencja, czyli morze, zabytki i jedzenie (oprócz biegania oczywiście)
Sama Walencja zaś jest pięknym miastem, bardzo dobrze skomunikowanym. Można znaleźć w nim wszystko, co sprawi, iż wypad tutaj będzie bardzo udany: morze z piaszczystymi szerokimi plażami, piękne historyczne budowle w centrum, no i oczywiście słynną hiszpańską kuchnię, której można skosztować w setkach restauracji, barów i kawiarni.
O ile obiektów noclegowych w mieście jest bardzo dużo, o tyle niestety w weekend rozgrywania maratonu wszyscy podnoszą ceny, które są w tym czasie 2-3 krotnie wyższe niż tydzień wcześniej i stają się po prostu wysokie (przynajmniej jak na polskie zarobki). Nie oznacza to jednak, że w ogóle nic nie można “upolować” w sensownej cenie i lokalizacji. Polecam przejrzeć oferty od osób prywatnych, którzy wynajmują mieszkania i apartamenty. Mnie udało się tym sposobem wynająć mikro apartament w samym centrum za bardzo dobre 55 EUR za dobę (dla porównania w 2021 roku za pokój w hotelu zapłaciłem 150 EUR i była to w tamtym czasie chyba najtańsza sensowna opcja.
Do Walencji można się udać bezpośrednio z kilku polskich miast tanimi liniami lotniczymi (Wizzem czy Ryanair-em). Ewentualnie polecieć do Alicante i Barcelony i potem pociągiem dostać się do Walencji (radzę tylko kupić bilet dużo wcześniej – wyjdzie taniej).
A jak już staniecie na starcie biegu, w tłumie biegaczy z wielu zakątków świata, to będziecie mogli przekonać się na własnej skórze, skąd bierze się ta pozytywna opinia wokół maratonu w Walencji.
Wybrane koszty:
- pakiet startowy: od 60 do 150 EUR (im szybciej się zapiszesz, tym jest taniej)
- nocleg: ok. 110 EUR/doba
- przelot: 300-800 PLN
- obiad w restauracji z napojem: ok. 20 EUR
- wspomnienia z biegu: 0 PLN
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.