Trening > Maraton i półmaraton > Maraton Warszawski > Polecane > Promocje > Slider > Trening
5 najpopularniejszych maratońskich błędów
Przebiegnięcie maratonu może dać ogromną satysfakcję. Może być wspaniałym zwieńczeniem miesięcy wyrzeczeń i przygotowań, ale niestety wiele rzeczy może pójść nie tak, jak byśmy chcieli. Oto 5 z nich, których warto unikać.
Za szybki początek
Każdy to wie. Każdy to sobie powtarza tuż przed startem – zacznij spokojnie. Nie wyrywaj do przodu. A i tak większość z nas daje się ponieść na początku biegu. 20, 30, 40 sekund za szybko. Na pierwszym kilometrze wiele się dzieje. Buzują emocje, tłum rusza, każdy szuka sobie miejsca – trudno utrzymać się w ryzach. Jeśli to tylko pierwszy, ewentualnie drugi kilometr – nic się nie dzieje, ale jeśli nie uspokoisz, nie uregulujesz tempa na 3., 5., czy 8. kilometrze, wtedy przyjdzie ci za to zapłacić w drugiej połowie biegu. A cena nie będzie promocyjna.
Jedzenie i picie, gdy jest już za późno
Często wydaje nam się, że pierwszy czy nawet drugi punkt z wodą, to jeszcze za wcześnie, żeby sięgać po kubek. I robimy to dopiero, gdy poczujemy pragnienie. A wtedy jest już za późno. Biorąc pod uwagę, że w biegu z każdego kubka i tak trochę rozlewamy, warto zacząć nawadniać się od początku, małymi porcjami, ale regularnie. Podobnie z jedzeniem. Jeśli za późno zaczniemy, krew odpłynie z układu pokarmowego i będzie oporna, żeby tam wrócić, gdy np. wciągniemy pierwszy żel dopiero w połowie dystansu. Najlepiej doładowywać energię co około 40 minut. A gdy zaczniemy już w okolicach pierwszej dyszki, unikniemy problemów żołądkowych i ewentualnej kolki.
Tempo niedostosowane do warunków
Gdy poświęcamy kilka miesięcy na przygotowania do tego najważniejszego startu, często nie chcemy zaakceptować faktu, że akurat tego jednego dnia pogoda spłatała nam figla i jest na przykład upał. Nic na to nie poradzimy, to jest poza nami, życie. Ale możemy pogodzić się z faktem, że o życiówce trzeba zapomnieć, przestawić celownik gdzie indziej i pobiec najlepszy maraton, jaki się da w tym właśnie jednym, konkretnym dniu. Trzeba być elastycznym.
Utrata koncentracji
Maraton to bardzo długi bieg. W głowie można mieć zarówno pustkę, jak i milion myśli, i bardzo łatwo odpłynąć tracąc panowanie nad tempem biegu. Gdzieś w tym wszystkim trzeba odnaleźć jakiś punkt zaczepienia, cel. Skoncentrować się na zadaniu, może podzielić dystans na etapy i mniejsze cele, żeby mentalnie poradzić sobie z całością.
Przecenianie możliwości
Stając na starcie musimy być bardzo pewni tempa, z jakim zamierzamy pokonać 42,2 km. Optymistyczne podejście na zasadzie „szybko pobiegłem połówkę, to dam radę i maraton” jest najostrzejszym gwoździem do maratońskiej trumny. Podejdź do sprawy realistycznie i nie oszukuj sam siebie, żeby pary w kotłach wystarczyło do samej mety.