fbpx

Blogi > Trening > Ćwiczenia dla biegaczy > Blogi > Magda Ostrowska-Dołęgowska

Slackline – trening „30 centymetrów ponad chodnikami”

Slackline. Fot. Krzysztof Dołęgowski

Nauka chodzenia po linie na Polu Mokotowskim latem. Fot. Krzysztof Dołęgowski

„30 centymetrów ponad chodnikami, nadciąga ef i es zet z siłą jak dynamit” – słowa tej piosenki garną mi się na usta za każdym razem gdy balansuję na wąskiej taśmie, rozwieszonej pomiędzy drzewami na pewnej wysokości, większej niż ta w kawałku polskiego rapera.

Mimo że mój fizjoterapeuta zrobił najpierw wielkie oczy, gdy mu powiedziałam o mojej kuracji na skręconą wielokrotnie kostkę – znalazłam najlepszy sposób na trening czucia głębokiego, w którym jest wyzwanie, który potrafi sponiewierać, który może być świetną zabawą w gronie znajomych. Slackline.

Zrodził się wśród wspinaczy z zachodniego wybrzeża USA, którzy chodzili po łańcuchach pomiędzy pachołkami na parkingach. Później wykorzystali taśmy używane m.in. do montowania stanowisk we wspinaczce. Rozciągali je nad ziemią, a wraz z poprawą umiejętności, zaczęli ćwiczyć także na dużych wysokościach. W ten sposób narodził się highline, bardzo widowiskowa odmiana slackline.

Reklama Volvo, w której Faith Dickey chodzi po taśmie rozpiętej pomiędzy dwoma ciężarówkami. Oczywiście film jest trochę „podkolorowany”, bo Faith nie ryzykowała życia, wykonując akcję rodem z Jamesa Bonda – przejście z jednej ciężarówki na drugą, zanim wjadą do tuneli, ale to i tak obraz bardzo emocjonujący.

Trening pełen emocji

To zabawa, dająca porządną dawkę pracy nad równowagą, świetny sposób na spędzenie czasu z kumplem czy w gronie kilku osób, w ruchu. Pełno tu emocji, skupienia, gdy zacznie ci wychodzić utrzymywanie się na linie i robienie pierwszych kroków – chcesz więcej i więcej. Nigdy nie miałam nerwów do poduszki rehabilitacyjnej, ćwiczeń, które mi zapisywano jako sposób na powrót do sprawności po skręceniu kostki. Miałam ją skręconą 3 razy, za każdym w głupiej, banalnej sytuacji, dwa razy – w niebiegowej (zeskakiwałam ze schodka i z drzewa). „Beret”, czyli dmuchana gumowa niestabilna powierzchnia szybko szła w odstawkę, gdy kostka łapała trochę stabilizacji, przestawała boleć i zaczynała się sprawować jako tako. W grudniu ubiegłego roku skręciłam ją po raz ostatni, gdy z naprawdę trudnego terenu, gdzie ścigaliśmy się dla zabawy z kolegą, wypadłam na prostą, szutrową drogę leśną. Slackline pojawił się na podwórku moich rodziców w górach krótko po tym po raz pierwszy, a ja bałam się nawet na nim stawać.

Podstawy czyli – Ośle, nie patrz w dół!

Bo pierwsze kroki nie są łatwe. Chce się od razu iść, nerwowo przesuwa się stopy do przodu, zaczyna iść bokiem, wpada w upiornie wyglądający z boku taniec-rozpaczliwiec i spada się z reguły z impetem wywołując wesołość i troskliwe miny u przyjaciół. Trzeba dać sobie czas i nauczyć się łapać równowagę stojąc na jednej nodze, potem na drugiej. Żadnych szybkich kroków. Ręce wędrują na boki i lekko ku górze, jak gdybyśmy chcieli po pijanemu zatańczyć  jezioro łabędzie.

– Nie patrz w dół! – powiedziała mi pewnego razu koleżanka, która zaimponowała nam eleganckim przejściem od początku do końca taśmy, przodem tyłem i z przysiadem – I idź tak jakbyś się skradała. – Spróbowałam i podziałało, zwłaszcza z tym skradaniem. Próbujesz iść tak, jakby pod nogami nie było taśmy, tylko cienki lód, grożący zarwaniem. Pierwsze spokojne kroki, kolejny metr, jeden, drugi, w końcu udało mi się przejść po raz pierwszy i wpadłam w dziką euforię. Ciało drżało gdy walczyłam o każdy kolejny krok, kończyny łapały równowagę sprawiając czasem, że wykonywałam jaskółkę na linie, a ja nie zauważałam jak mijał kolejne minuty. Nigdy w życiu nie spędziłabym tyle czasu na poduszce rehabilitacyjnej albo robiąc inne ćwiczenia stabilizujące.

Drobne wpadki i wypadki

Po sesji na slackline, zwłaszcza na początku bolą różne mięśnie w ciele, ewidentnie czuć, że się napracowały. Mięśnie w łydkach, zwłaszcza z przodu, w pośladkach, boczne mięśnie tułowia. Jak to możliwe, że to wszystko tak się napracowało, a ja nawet nie wiem kiedy? Mój fizjoterapeuta zrobił wielkie oczy, gdy powiedziałam mu jaki mam sposób na rehabilitację. – Ale jak spadniesz, źle wylądujesz? Omsknie ci się noga? – To fakt, noga potrafi się omsknąć albo można ją przypadkiem postawić „obok” liny i polecieć wykonując tylko koliberka rękami miotającymi się w powietrzu. Upadki są nierzadkie zwłaszcza gdy próbuje się już rzeczy spoza najprostszego levelu. Faktem jest natomiast, że ani razu nie zrobiłam sobie jeszcze krzywdy, a skacząc na poduszkę rehabilitacyjną też udało mi się kiedyś wywinąć imponującego orła.

Wariacje

Trików jest cała paleta, raczej nie są łatwe i trzeba poświęcić sporo czasu żeby je opanować, ale jest też trochę rzeczy spektakularnych, łatwych i dosyć bezpiecznych. Na przykład – przysiady albo wykroki. Da się w ten sposób przejść całą długość! A ćwiczenia na niestabilnej powierzchni są przecież bardziej wymagające i wartościowe, nieprawdaż? Można też chodzić tyłem i próbować wskakiwać na taśmę tak, by się utrzymać i pójść do przodu albo odwracać się na niej jednym ruchem. Prostych kombinacji jest wiele, a każdy postęp daje mnóstwo radości.

Ile za taką zabawę?

Taśma i element do naciągania jej kosztują od 100 zł wzwyż. Można użyć zestawu zmontowanego z elementów wykorzystywanych do stabilizowania ładunków na ciężarówkach – stalowej szekli, napinacza z niewielką wajchą, taśmy o wytrzymałości 2000 kg i szerokości 2,5 cm. Można to rozwiesić w parku między drzewami, nad trawą, między słupami, barierkami, byle były wytrzymałe. Można zwołać grupkę znajomych i pouczyć się wspólnie nowych trików. Formą utrudnienia sobie jest zawieszenie dłuższej taśmy, albo mniej napiętej. Nawet dla osoby, która dobrze sobie radzi na krótszej i dobrze napiętej taśmie – taka modyfikacja będzie wyższym levelem w tej grze.

Dla kogo ta zabawa?

Slackline nie jest sposobem na rehabilitację ani treningiem uzupełniającym polecanym biegaczom, który jak w prostackiej reklamie „przyniesie korzyści każdemu niezależnie od poziomu zaawansowania”. Za to dla osób z fantazją, otwartym na zabawę, nowe doznania i wyzwania – będzie fascynującym odkryciem. No i na taki trening można zabrać rodzinę, dzieciaki szybko opanują go lepiej niż dorośli.

Ja zrobiłam dziś przysiady na jednej nodze, wykroki, chodzenie tyłem, odwracanie się i opanowałam chodzenie po chybotliwej, słabo napiętej linie. Umęczyłam się przyjemnie, uśmiałam ze sto razy patrząc jak chłopaki robią fikołki spadając ze śliskiej, ubłoconej butami taśmy i spędziłam fajnie i pożytecznie popołudnie. W połowie pierwszego przejścia trzęsłam się jak ratlerek, a moje płuca pompowały powietrze jak miech kowalski. Już się zastanawiamy nad tym gdzie można by rozwiesić taśmę tak, by wisiała nad wodą, a chłopaki za każdym razem wieszają ją trochę wyżej. Co i raz popatrujemy sobie przy okazji na wywołujące wypieki filmy, jak np. ten z Urban Highline Festival w Lublinie, gdzie goście śmigają po taśmach zawieszanych między innymi pomiędzy zabytkowymi kamienicami…

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Magda Ostrowska-Dołęgowska

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Maraton to piękny, choć niełatwy dystans. To również fantastyczna przygoda, do której trzeba się dobrze przygotować. Po to, by potem cieszyć się każdą chwilą na trasie i na mecie tak rewelacyjnych imprez, jak maratony w […]

World Marathon Majors to piękna przygoda! Finiszerka cyklu Ola Mądzik w ramach projektu 100 twarzy maratonu

32. Bieg Konstytucja 3 Maja już w najbliższy piątek! To pierwsza tegoroczna impreza w ramach Warszawskiej Triady Biegowej „Zabiegaj o Pamięć”. Organizatorzy biegu, Fundacja „Maraton Warszawski” wraz ze Stołecznym Centrum Sportu Aktywna Warszawa, przygotowali trasę […]

32. Bieg Konstytucji 3 Maja startuje już niebawem! Zapisy zostały zamknięte!

Nieco ponad tydzień temu chomikował na bieżni warszawskiego stadionu Polonez, a już za kilka dni znowu będzie uciekał przed Kapitanem Wąsem. Darek „szybkie bieganie” Nożyński – bo o nim mowa – ma na swoim koncie […]

Dariusz Nożyński: od chomikowania na bieżni w rekordowym tempie po ucieczkę przed Kapitanem Wąsem, czyli ja się tak łatwo nie zatrzymuję

W 1924 roku odbył się pierwszy w Polsce bieg na dystansie maratonu. W tym samym miejscu, w którym startował ten historyczny wyścig, ale sto lat później – spotkamy się i wyjątkowy sposób uhonorujemy okrągły jubileusz. […]

Rondo im. Polskich Maratończyków, Aleja Sław Maratonu i wspólny czas – przybiegnijcie świętować 100 lat maratonu w Polsce

Adam Nowicki imponującym biegiem obronił tytuł Mistrza Polski w Maratonie. Natomiast wśród kobiet tytuł Mistrzyni Polski podczas DOZ Maratonu Łódź zdobyła Aleksandra Brzezińska. Mimo wysokiej temperatury, która miała wpływ na wyniki, emocji nie zabrakło. Rywalizacja […]

Adam Nowicki i Aleksandra Brzezińska z tytułami mistrzostw Polski – relacja z DOZ Maratonu Łódź

Jazda na rolkach i bieganie to dwie popularne formy aktywności fizycznej, które pomagają utrzymać zdrowie i dobre samopoczucie. Obie dyscypliny oferują znakomite korzyści zdrowotne, ale różnią się w wielu aspektach, od sprzętu po rodzaj obciążenia […]

Jazda na rolkach kontra bieganie – co mają ze sobą wspólnego, a co je różni?

Takie medale otrzymają uczestnicy Maratonu Sztafet już 18 maja! Każdy biegacz, który ukończy swój odcinek biegu, otrzyma medal. Sześć nietypowych „krążków” złożonych razem stworzy jedną całość – to symbol dla zespołowej pracy i znakomity motyw […]

Zobaczcie medale tegorocznego Maratonu Sztafet! Sprawdzian dla ekip i sportowa integracja już 18 maja

Marcina Świerca nikomu, kto choć trochę kojarzy światek polskich biegów górskich, przedstawiać nie trzeba. Zawodnik, który jako jedyny z Polaków stawał na podium podczas festiwalu UTMB, czyli biegowej Ligi Mistrzów. Teraz, w 2024 roku, wraca […]

Dobrze jest wrócić. Znowu mogę biegać! Jeszcze powalczę na trasie. Marcin Świerc prosto z Pieniny Ultra Trail