Radosne święto biegaczy tym razem w cieniu tragedii. Choć o niej większość dowiedziała się już po tym, jak dotarli do domu – naładowani endorfinami, w dobrych humorach. Prawie 12 000 biegaczy ukończyło piątą edycję Biegnij Warszawo. Organizatorzy mogli mieć powody do zadowolenia, to bezwzględnie najbardziej masowy, największy bieg w Polsce. Tylko że zanim bieg dobiegł końca, wiadomo było, że niektórzy za udział w biegu zapłacili wysoką cenę. Także najwyższą.
Z tymi kibicami, z tym maratonem i z tym Stadionem (nawet bez bieżni) – jesteśmy w Europie. Z aspiracjami do europejskiej czołówki – tak pisałam na blogu, kiedy rok temu przekroczyłam metę 34. Maratonu Warszawskiego. Dzisiaj, dzień po tym jak pogasły światła i złożono metę na Stadionie Narodowym po 35. PZU Maratonie Warszawskim, mogę napisać, że wyrósł nam w stolicy maraton należący do europejskiej czołówki.
Drugiej takiej imprezy w Polsce nie ma – tak można śmiało powiedzieć po czwartej edycji Festiwalu Biegowego Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju. W miniony weekend, a właściwie od piątkowego popołudnia do niedzielnego wieczora krynicki deptak należał do biegaczy. W tym także do tych, którzy bili rekordy w Życiowej Dziesiątce i zmagali się z selektywną trasą Koral Maratonu.
90. Piękna liczba. Zwłaszcza jeśli dotyczy biegu maratońskiego. Niewiele imprez może się poszczycić taką historią. Najstarszy europejski maraton rozgrywa się tuż za polską granicą, w słowackich Koszycach. W najbliższą niedzielę odbędzie się 90. edycja biegu.
Pierwsza niedziela października. Tydzień po Maratonie Warszawskim. Na sportowej mapie Warszawy nie mogło zabraknąć biegu, od którego zaczęło się masowe bieganie w Warszawie w XXI wieku. Już w tę niedzielę – piąta edycja Biegnij Warszawo.
Jeszcze w sierpniu możecie dorzucić do dzienniczka treningowego całkiem ładnie wglądającą liczbę. 25 km. Puchar Maratonu Warszawskiego – to już piąte zawody w tej edycji cyklu. W sobotę, 31 sierpnia, w Lesie Sobieskiego w Warszawie.
Zdarza się, że imprezy pojawiają się w kalendarzu spontanicznie, z dnia na dzień – i to jest szansa dla tych, którzy w bieganiu cenią sobie pewną nieprzewidywalność i spontaniczność.
Trzynasta edycja skarżyskiego półmaratonu udowodniła, że impreza ma potencjał, ale zdecydowanie potrzebuje szlifu, żeby dołączyć do najlepszych (i najliczniejszych). I tego szlifu będzie potrzebowała, żeby skutecznie konkurować z rosnącą liczbą innych biegów na dystansie 21,1 km odbywających się w drugiej połowie września.