Blogi > Blogi > Paulina Ożarowska > Trening > Zacznij biegać
Co mi dał plan treningowy
Fot. istockphoto.com
Nawet początkujący amator może skorzystać na realizacji planu treningowego. Dzięki niemu odkryłam, jak ważną sprawą jest różnorodność treningów obejmująca elementy szybkie i wolne oraz stopniowa, ale systematyczna praca nad własnym rozwojem w zakresie biegania.
Z ideą planu treningowego bliżej zapoznałam się już po swoim pierwszym maratonie, gdy przyszedł czas na poprawę dotychczasowych wyników. Po obserwacji innych biegaczy oraz chłodnej ocenie własnej osoby i moich „osiągnięć” doszłam do wniosku, że chyba czas zmienić podejście do biegania. Oczywiście bieganie rekreacyjne opierające się w głównej mierze na podziwianiu ptaszków i liczeniu przydrożnych drzew sprawia wiele przyjemności, ale z takim nastawieniem życiówek raczej nie miałam szansy poprawić. Zdałam sobie sprawę, że zwiększanie kilometrażu też nie jest receptą na poprawę szybkości. A że z natury raczej nie lubię się zbytnio męczyć potrzebowałam jakiegoś kopniaka do porządnych treningów.
Była końcówka października, więc i pogoda raczej zachęcała do pozostania w domu, zamiast do wieczornych treningów po mokrych ulicach. Na horyzoncie był Bieg Niepodległości, a ja postanowiłam, że czas coś z tym zrobić.
Mój mąż zawsze mi powtarza, że jestem „zwierzęciem tabelkowym”, które najlepiej działa w oparciu o jakiś plan – dobrze rozpisany i zaplanowany. Podjęłam więc decyzję, że chyba czas poszukać jakiegoś przepisu na szybsze bieganie. I tak rozpoczęła się moja przygoda z planami treningowymi.
Po co mi ten plan?
Gdy wybierałam swój pierwszy plan treningowy kierowałam się jedynie czasem, w jakim pragnęłam pokonać wybrany dystans. Teraz z perspektywy użytkownika kolejnej tabelki mogę stwierdzić, że wybór planu to znacznie więcej. Odkąd określiłam sobie jasny cel, wiem po co tak się męczę na każdym wyczerpującym treningu. Gdy chochlik w głowie podpowiada mi, że jestem zmęczona i może by tak trochę zwolnić od razu pojawia się myśl „A czym jest ten kilometr skoro w tym tempie chcesz pokonać 10 na zbliżającym się biegu?”. Jakoś łatwiej mi wtedy wytrwać treningi interwałowe i biegi tempowe. Muszę przyznać, że nie należą do moich ulubionych form biegu, ale dają strasznie dużo satysfakcji. Z drugiej strony sam proces szukania dla siebie planu treningowego pozwolił na chłodne ocenienie moich możliwości. Na 10 km w 46 minut być może przyjdzie kiedyś czas. Na razie, staram się spokojnie przygotować do pokonania 10 km w 50 minut i maratonu w 4 h.
Regularność treningów
Mam takie dni, gdy wyjście na trening wiąże się z wewnętrzną walką. Jestem po pracy, zmęczona i właściwie mam ochotę odpocząć na kanapie z książką. Oczy same się zamykają i marzę o chwili dla siebie. Takie chwile podobno dotykają nas wszystkich, również tych, których przychodzi nam podziwiać. W takich chwilach warto poszukać swojego własnego motywatora. Dla mnie jednym z nich jest właśnie plan treningowy. Po pierwsze z wyprzedzeniem wiem, co mnie czeka każdego dnia, tygodnia, a tym samym psychicznie przygotowuję się do wysiłku fizycznego, jaki czeka mnie po pracy. A po drugie, ułożenie planu treningowego sprawia, że co prawda mogę dokonywać pewnych przesunięć między treningami, ale wiem, że dzisiejsze lenistwo będzie skutkowało zwiększonym wysiłkiem dwa dni pod rząd. Dodatkowo dobrze skonstruowany plan pozwolił wprowadzić porządek do treningów oraz innych czynności życiowych, w tym spotkań ze znajomymi. Teraz z wyprzedzeniem wiem, kiedy powinnam wykonać trening, ile czasu na niego mniej więcej poświęcę oraz jak mogę sobie ułożyć dzień, żeby jeszcze mieć czas na spotkanie z rodziną lub znajomymi. Nie mówcie im tylko, że są mniej ważni od biegania….
Różnorodność
Specjaliści podkreślają, że do sukcesu nie wystarczy “klepanie kilometrów”. Gdy zaczęłam stosować swój pierwszy plan już po pierwszych tygodniach zauważyłam pierwsze postępy. Okazało się bowiem, że jestem w stanie dać z siebie więcej niż sądziłam. Wprowadzenie do treningów elementów szybkościowych powoli przyzwyczajało moje ciało do większego wysiłku, do pracy na wyższych obrotach. Odkryłam, że każdy element, nawet biegi regeneracyjne czy wolne długie wybiegania, mają swoje znaczenie. Podobnie, jak okres regeneracji, o którym często jako amatorka zapominałam.
Wszystko w swoim czasie
Jako amatorka z niewielkim doświadczeniem biegowym zupełnie nie zastanawiałam się nad stopniowym zwiększaniem liczby przebiegniętych kilometrów. Tymczasem nasze ciało nie jest maszyną, którą bezkarnie można „katować”. Wprowadzenie planu pozwoliło na racjonalne zwiększanie liczby tygodniowych kilometrów, w tym podczas długich wybiegów. Rzucanie się na głęboką wodę bez odpowiedniego przygotowania może przysporzyć kontuzji.
Gdy zaczynałam biegać nie miałam świadomości dobrodziejstwa, jakie daje stosowanie planu. Pierwszy zrealizowałam już po moim pierwszym maratonie, przygotowując się do Biegu Niepodległości. Dzięki niemu poprawiłam się o kilka minut na 10 km, ale najważniejsze uwierzyłam w siebie. Obecnie na lodówce na stałe „straszy” zawieszona tabelka z rozpisanymi treningami na kolejne tygodnie. Jednocześnie bogatsza o wiedzę i nowe doświadczenia jestem więcej niż pewna, że nie popełniłabym wielu błędów, gdybym na początku swojej biegowej przygody zainteresowała się bliżej planami treningowymi.
Oczywiście zdarzają się dni w których mimo zaplanowanego wyjścia, zostaję w domu. Ale w takich sytuacjach dręczą mnie wyrzuty sumienia. W moim odczuci bez planu łatwiej jest sobie przetłumaczyć, że przecież nic się nie stanie jak nie wyjdę biegać. Znalezienie wymówki do pozostania w domu jest niezwykle proste zwłaszcza jesienią lub zimą, gdy atmosfera za oknem nas nie rozpieszcza. Z drugiej strony, gdy czuję, że coś niedobrego dzieje się w moim organizmie, nie boję się trochę odpuścić. Przecież praca nad sukcesem to nie jeden indywidualny trening, ale całość pracy włożonej w dłuższym okresie czasu.