Czytelnia > Czytelnia > Felietony
Doping w sporcie: Kolejne dyskwalifikacje w świecie biegów
Emily Chebet, dwukrotna mistrzyni świata w biegach przełajowych, wpadła na stosowaniu dopingu. Fot. Cameron Spencer/Getty Images
Afera dopingowa w biegach rozmiarami dorównuje już niemal kolarstwu. Jedyna różnica polega na tym, że w biegach największe gwiazdy pozostają poza podejrzeniami. Mimo wszystko na koksie wpadło sporo mocnych zawodników i zawodniczek.
Przypomnijmy – w listopadzie okazało się, że podobnie jak w kolarstwie, przypadki dopingu w lekkiej atletyce były tuszowane na najwyższym szczeblu, przy udziale samego prezydenta IAAF. Obecnie we Francji trwa śledztwo w tej sprawie i możliwe, że 82-letni Senegalczyk Lamine Diack resztę życia spędzi w więzieniu. Z udziału w zawodach wykluczono w ogóle Rosję, ze względu na to, że koksowali tam właściwie wszyscy, przy aktywnym wsparciu państwa. Wcześniej na podstawie paszportu biologicznego w ciągu kilku lat wyłapano dziesiątki biegaczy m.in. z Rosji, Turcji, Kenii, Ukrainy i Maroka.
W ostatnich dniach na jaw wyszło kilka nowych faktów. Najświeższym jest wniosek o dyskwalifikację 26 włoskich lekkoatletów z samej czołówki, z czego dziesięciu już zakończyło karierę. Znalazły się tam tak znane nazwiska jak np. maratończycy Daniele Meucci i Rugerro Pertile – w tym roku czwarty w mistrzostwach świata, w wieku 42 lat. Afera włoska na razie w mniejszym stopniu wydaje się dopingowa, a w większym jest efektem typowego bałaganiarstwa w tym kraju. W miejscowej Agencji Antydopingowej zmieniły się władze i zaczęły robić porządki. Okazało się, że najlepsi Włosi w ogóle nie uaktualniali swojego miejsca pobytu w systemie komputerowym, który ma pokazywać, gdzie się obecnie znajdują. Zaniedbania były i po stronie zawodników i samej Komisji. Właściwie można powiedzieć, że w ogólnym bałaganie nie wiadomo było, kto gdzie jest i kto kogo ma kontrolować. W efekcie działanie całego systemu było do tej pory fikcją. Warto jednak zauważyć, że Włochy są jednym z nielicznych krajów na świecie, w którym posiadanie i stosowanie dopingu karane jest więzieniem.
Kilka dni wcześniej pojawiły się nowe doniesienia w sprawie Kenii. Za korupcję zawieszony został prezes miejscowej federacji lekkoatletycznej, oskarżany m.in. o tuszowanie przypadków dopingu. Równocześnie zawieszono siódemkę kolejnych biegaczy z tego kraju, co sprawiło, że w ciągu trzech lat ich liczba urosła do ponad 40. Wszystko to w momencie, gdy Kenia nie posiada własnej Agencji Antydopingowej i przez długi czas kontrole w tym kraju były jeszcze większą fikcją niż we Włoszech.
Do grona kenijskich dopingowiczów dołączyło kolejne mocne nazwisko. Po najlepszej maratonce świata, Ricie Jeptoo oraz jednym z najszybszych na świecie półmaratończyków, Matthew Kisorio, wpadła dwukrotna mistrzyni świata w przełajach, Emily Chebet. Polscy kibice mogą ją znać ze zwycięstwa w mistrzostwach świata w przełajach, które w 2013 odbyły się w Bydgoszczy. Chebet przyjmowała leki dla obłożnie chorych na serce, które w praktyce maskują użycie poważniejszego dopingu. Kenijka nie zdecydowała się na badanie próbki B i zrezygnowała z walki o oczyszczenie swojego imienia.
Równocześnie IAAF ogłosił zaskakujące oświadczenie. Mianowicie eksperci przejrzeli wyniki badań rekordzistki świata w maratonie, Brytyjki Pauli Radcliffe i stwierdzili, że jest ona w 100% niewinna. Skąd to oczyszczenie? Wszystko jest efektem plotek, które od miesięcy krążyły w świecie lekkiej atletyki. Po wycieku tysięcy badań z IAAF okazało się, że Radcliffe ma na swoim koncie kilka co najmniej mocno podejrzanych. Część była jednak efektem wadliwej procedury, np. pobierania próbek krwi tuż po długim biegu, w warunkach silnego odwodnienia.
Mimo wszystko oświadczenie w sprawie Radcliffe tylko spotęgowało podejrzenia i plotki. IAAF nie zdecydował się na taki krok w żadnym innym przypadku. A liczba testów, którym poddawano Brytyjkę wskazuje, że eksperci mieli własne podejrzenia.
Kolejne doniesienia i afery stwarzają wrażenie, jakby wszyscy biegacze z czołówki stosowali doping. Nie jest to jednak prawda. Panuje ogromny szum medialny, ale nadal wobec większości biegaczy nie ma podejrzeń ani wątpliwości. Atmosferę paradoksalnie najbardziej psuje otwartość nowych władz IAAF, które postanowiły definitywnie oczyścić atmosferę, rozwiązując wszystkie podejrzane sprawy. To spowodowało natłok negatywnych informacji.