Czytelnia > Czytelnia > Felietony > Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
Dzienniczek treningowy. Nauczmy się pisać i czytać
Zastanawiacie się czasem skąd się biorą wasze wyniki na zawodach? Czy jesteście w stanie dopasować ogólne zalecenia do waszych indywidualnych potrzeb?
Pobiegłem w niedzielę zawody na 10 kilometrów. Bez szczególnego treningu, bez napięcia, udało się zrobić życiówkę na trasie, którą znałem od lat. Co ciekawe, wynik ten pojawił się po kilku tygodniach „nicnierobienia” biegowego, w czasie kiedy reszta moich osiągnięć jest znacznie słabsza niż przed laty.
Zacząłem się zastanawiać, skąd taki fenomen i jak to wyglądało w przeszłości. Najlepsza piątka po przymusowo przedłużonym urlopie w Egipcie, gdzie biegać nie było jak. To by pasowało do rodzącej się koncepcji o korzystnym wpływie mniejszej ilości treningu. Maraton? Ten z kolei był efektem bardzo ciężkiego reżimu, co znacznie komplikowało mi dopasowanie go w tworzącą się układankę. Zajrzałem do komputera i przypomniałem sobie, że w pewnym momencie miałem już tak dość ostrego treningu, że taper trwał całe trzy tygodnie. A jednak! Trzy najlepsze wyniki efektem mniejszej ilości treningu. Pływanie również najlepiej grało po przerwie i krótkim okresie wprowadzenia w trening. Może by tak spróbować całego sezonu na mniejszych obciążeniach? Wyłamać się z corocznej rutyny, przeplatanej minimalnymi zmianami na początku przygotowań. Może takie podejście coś da, a może przyniesie zupełną klapę. Może jednak są zmienne, których jeszcze nie dostrzegłem. Tego dziś nie wiem, ale na pewno nie zaszkodzi spróbować.
W tym momencie przechodzę do pierwotnej idei mojego wpisu. Zachęty do prowadzenia dzienniczków treningowych. Rzeczy, które z czasem zlewają nam się w niewyraźny obraz, lub takie, którym nadajemy wyidealizowany kształt, w naszych zapiskach wciąż pozostają w niezmienionej formie. Być może nie potrafimy dziś ułożyć puzzli w klarowny obraz, być może nie widać zbyt wiele elementów wspólnych, ale kiedyś może nam się to wszystko przydać.
Dzisiejszy sprzęt pozwala na gromadzenie danych praktycznie bez wysiłku. Jeżeli więc zegarek ma taką funkcję, zapiszmy nasz trening na dedykowanej stronie, czy w programie. Jeżeli trening jest dla was rodzajem intelektualnej zagadki, nie tylko formą wyładowania się fizycznie, te cyferki mogą się kiedyś bardzo przydać. Co ważne, na co dzień są one dość nudne. Interesujące stają się, gdy zaczynają tworzyć spójne łańcuchy przyczynowo-skutkowe. Najciekawiej robi się, gdy zaczynamy te zależności dostrzegać z perspektywy czasu. I nawet jeżeli odkryjemy znany od lat banał, to będzie nasz banał. Odkryty po raz tysięczny na nowo, i równie olśniewający jak za pierwszym razem.
Warto więc uczyć się pisać i czytać.