Okiem biegowego dziennikarza: biegowe blokowanie ulic
Jak co roku 11 listopada w całej Polsce odbyło się wiele ulicznych biegów, powodując wyłączenie z ruchu samochodowego szereg ulic. Dość dyktatury biegaczy mają samochody zrzeszone w Stowarzyszeniu Pojazdów Ulicznych i Samochodów Terenowych. W skrócie SPUST.
W związku z biegami rozegranymi 11 listopada do naszej redakcji trafił list z organizacji SPUST podpisany przez Naczelne Auto Rzeczypospolitej Automobilnej, w skrócie NARA. Pismo zostało napisane odręcznie. Choć w tym przypadku bardziej pasowałoby określenie odkołowo. Albo odoponowo.
Ponieważ SPUST naciskał na nas, byśmy opublikowali ich list, a my nie chcieliśmy naciskać na SPUST, gdyż jesteśmy nastawieni pokojowo, poniżej przytaczamy pełną treść owego pisma, które pokazuje, że że biegi organizowane po ulicach miasta są bardzo bolesne dla wydechów i tylnych zderzaków rzeczonych pojazdów:
„Jako uciśnieni, wiecznie spychani na margines, niedoceniani i poszkodowani członkowie społeczności ulicznej, apelujemy do biegaczy o zaprzestanie korzystania z wydzielonych pasów terenu o utwardzonej nawierzchni pokrytych mieszaniną wielkocząsteczkowych węglowodorów łańcuchowych, cyklicznych oraz związków heterocyklicznych należących do tak zwanych bitumów, czyli asfaltu, w celu realizowania swoich niecnych, aroganckich, rubasznych, bezecnych, odstręczających, frywolnych, samolubnych, demoralizujących i nagannych praktyk czyli uprawiania aktywności fizycznej w postaci ruchu, w którym występuje faza lotu, zwanym bieganiem, godnych ubolewania i zasługujących na pożałowanie!
Mówiąc wprost: ulice są dla pojazdów, nie dla ludzi!
Przecież szerokie asfaltowe arterie buduje się nie w tym celu, aby ktoś po nich biegał, a w takim, by jeździł, czyż nie? To chyba nie po to państwo, miasta, gminy, ministerstwa i urzędy wydają pieniądze podatników na budowanie ulic, żeby blokować je dla ruchu kołowego? Toż to jawna forma marnotrawienia publicznych pieniędzy, które można byłoby wykorzystać inaczej ( np. na nagrody dla zasłużonych urzędników), a nie na drogi, które i tak są blokowane. Skoro droga została wybudowana, należy po niej jeździć, ot co!
Uniemożliwianie samochodom poruszania się po ulicach jest naruszaniem ich prawa do swobodnego przemieszczania się, samostanowienia, wolności, samostawania gdzie popadnie oraz demokracji. Ostatecznie w Polsce jest zarejestrowanych ok. 30 milionów pojazdów, co każdy z nich może udokumentować dowodem rejestracyjnym. A ilu biegaczy ma kartę biegacza PZLA? No ilu? To jawny dowód na dyktaturę mniejszości!
Maratony, bez względu na to czy na dystansie 1 czy 10 kilometrów, należy rozgrywać poza miastem. Bieganie po twardej nawierzchni jest dla człowieka nienaturalne, niezdrowe, niekomfortowe, niebezpieczne, niestosowne, nieodpowiednie, nieetyczne i niehigieniczne. Człowiek się męczy, zostawiając po sobie strugi potu, po których później musimy jeździć. To stwarza niebezpieczeństwo, bo asfalt staje się śliski i brzydko pachnie. A gdybyśmy my zostawiali wam na chodnikach plamy oleju w imię promowania zdrowego stylu jeżdżenia, to byłoby wam fajnie?
Ulica to nasz dom, a my nie wchodzimy do waszych domów, żeby jeździć po salonie z okazji Święta Odległości, Konstrukcji 3-go Gara czy Jazdy do Pustego Baku. Szanujemy waszą prywatność i domagamy się poszanowania także naszej przestrzeni. Może my też mamy ochotę 11 listopada o 11:11 pojeździć sobie głównymi ulicami miasta?
Co więcej, biegacze to terroryści, którzy terroryzują biegowym terrorem biedne sterroryzowane ulice. A powinni terroryzować parki lub lasy. Przecież są tacy eko. I to też tylko i wyłącznie na ścieżkach, bo drogi terenowe są dla samochodów terenowych, na co sama nazwa owych dróg wskazuje.
A w ogóle to bieganie jest niezdrowe, powoduje kontuzje i szereg chorób. Po co wychodzić na ulice, by wdychać smog? Czy nie lepiej, szybciej i zdrowiej dla płuc byłoby przebyć tę trasę zamkniętym w samochodzie z filtrem kabinowym? No właśnie. To nie jest tak, że my samochody, Was biegaczy nie lubimy. Ależ skąd. My to piszemy ze szczerej troski. Dlatego apelujemy o odwołanie wszelkich imprez biegowych rozgrywanych na ulicach czy drogach terenowych. Niech biegacze biegają tam, gdzie jest ich miejsce, a nie tam, gdzie ich miejsca nie ma!”
OK, przyznajemy, tak naprawdę nie ma takiej organizacji, jak SPUST, a powyższy list to wymysł. Powstał jednak, bo przy okazji wczorajszych biegów znów nie zabrakło komentarzy na temat tego, jak to biegacze blokują całe miasta, a powinni wszystkie swoje zawody organizować po lasach. Niedorzeczność niektórych zarzutów wobec organizatorów i uczestników biegów ulicznych bywa jednak tak wyrazista, że aż prosiło się, by choć niektóre z nich poruszyć w formie felietonu. I tak powstał powyższy tekst.