Czytelnia > Czytelnia > Felietony
Okiem biegowego dziennikarza: oszukać przeznaczenie czyli o postanowieniach noworocznych
Chcę biegać szybciej. Będę regularnie trenować. Pobiję życiówkę w maratonie. Nowy Rok to doskonała okazja do tego, żeby biegacze podejmowali ambitne postanowienia. Ale czy wybierają je prawidłowo?
„Nowy Rok – nowy ja!” – chciałoby się zakrzyknąć, by pod koniec 2020 r. móc powiedzieć sobie: „Tak, dokonałem tego!”. Z tego powodu ścieżki biegowe, siłownie, prawdopodobnie także w gabinety dietetyków będą przeżywać prawdziwe oblężenie. Nowy Rok przynosi nowe nadzieje, że stare przyzwyczajenia odejdą do lamusa i na nowo, pełni energii zaczniemy zmieniać siebie.
O tym, na jak długo owej energii starcza, świadczyć może fakt, że wspomniane siłownie, ścieżki biegowe i gabinety dietetyków mniej więcej od drugiego tygodnia stycznia zaczynają świecić pustkami. Ten fenomen jest jednak konieczny do tego, by być w stanie określić, kiedy ów „Nowy Rok” staje się „Starym Rokiem” – dzieje się to wtedy, gdy zaczynamy odpuszczać noworoczne postanowienia.
Ja jednak w tym roku podejdę do sprawy zupełnie inaczej, a ponieważ odkryłem rewolucyjną metodę na noworoczne postanowienia, zdecydowałem się podzielić nią z naszymi Czytelnikami, aby tych, którzy nie odpuścili już po kilku dniach stycznia było więcej.
Mój pomysł wziął się stąd, że, jak zapewne większość z Was, od kilku lat podejmowałem te same wyzwania na Nowy Rok. „Będę regularnie trenował”, „Schudnę”, „Będę zdrowiej się odżywiał”, „Pobiję życiówki na wszystkich dystansach”. A w grudniu przychodził Stary Rok, patrzył na mnie i listę moich postanowień i prosto w twarz wygarniał mi, jak mogłem być tak naiwny i wierzyć, że uda mi się to wszystko zrealizować. „Jak chcesz pobić jakąś życiówkę, to lepiej sobie rękawice bokserskie kup” – śmiał się bezczelnie. „Cóż za piękna regularność w treningach – naprawdę planowałeś biegać średnio 1,08 raza w tygodniu?” – szydził. „Wspaniała dieta – nie wiedziałem, że chipsy w połączeniu z piwem mają właściwości odchudzające” – jątrzył. „No, zważ się, śmiało” – judził dalej ów Stary Rok.
Przez kilka lat pozostawałem niewzruszony tymi szyderstwami i oszczerstwami, choć w pełni zasadnymi, pod moim adresem. W grudniu spisywałem listę postanowień noworocznych, a raczej zmieniałem tylko cyferkę w tytule dokumentu „Lista postanowień na Nowy Rok 201X” i z entuzjazmem, radością i dreszczykiem emocji od 1 stycznia przystępowałem do ich realizacji.
Co roku w okolicach 5.-6. stycznia z postanowień pozostawało na ogół już tylko wspomnienie, a za swoje niepowodzenia obwiniałem niesprzyjające sploty okoliczności, nieznośną pogodę, atakujące mnie bakterie i wirusy, Polski Związek Lekkiej Atletyki (tylko dla zasady i z przyzwyczajenia) oraz wszelkie inne fata (liczba mnoga od fatum), pechy i losy przybierające w mojej głowie głosy marudzących ignorantów i wywrotowców z niezłomnym uporem sypiących pełnymi workami proszek gaśniczy na rozżarzony płomień buchający pod kotłem moich przyszłych biegowych sukcesów. Jednak w 2020 r. nie dam się ponownie wykiwać. Nadszedł czas na zmiany!
Nie, nie odkryłem sposobu na to, co zrobić, by wytrwać w regularnych treningach przez pełne 365 dni (w 2020 r. będzie jeszcze trudniej, bo ma aż 366 dni), ani jak schudnąć jedząc chipsy i popijając piwem. Nauczony doświadczeniami lat poprzednich postanowiłem zmienić… swoje noworoczne postanowienia. Otóż ogłaszam oficjalnie, że w Nowym Roku 2020 r. będę trenował nieregularnie, oleję trening uzupełniający, przytyję, będę obżerał się niezdrowym jedzeniem, aż mi zacznie uszami wychodzić i nie pobiję żadnej życiówki!
Ponieważ wiem już, że im bardziej staram się wytrwać w danym postanowieniu, tym szybciej nadchodzi jakaś katastrofa, podjąłem próbę oszukania przeznaczenia, stąd zupełnie nowe wyzwania na Nowy Rok. I Was też do tego zachęcam. Mam co prawda dziwne przeczucie, że tym razem może nam być dużo łatwiej wytrwać w tych nowych postanowieniach. Ale przecież to będzie oznaczać sukces! Dołączymy do awangardowej grupki ludzi, którym udało się przez pełne 12 miesięcy przestrzegać podjętych zobowiązań!
Bezlitosne statystyki pokazują, że szanse na ów sukces są mimo wszystko minimalne. Musimy się zatem przygotować na to, że Nowy Rok 2020 przyjdzie w grudniu już jako Stary Rok, by rozliczać nas z wykonania podjętych planów i śmiać się z naszej nieudolności. „Haha! Jadłeś borówki, sałatę, kaszę, popijałeś wodą i schudłeś!”, „Haha, trenowałeś codziennie i pobiłeś wszystkie życiówki: niedojda, gapa, rzuca słowa na wiatr!”. Może brzmi to trochę przewrotnie, ale właśnie jak najwięcej tego typu szyderstw wszystkim nam, którzy podejmą zaproponowane przeze mnie postanowienia noworoczne, za kolejne 12 miesięcy życzę!