Wydarzenia > Aktualności > Czytelnia > Czytelnia > Felietony > Wydarzenia
Skład reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata w LA pozostaje niejasny [Felieton]
Fot. Istockphoto.com
Kilka dni przed końcem terminu zgłoszeń do mistrzostw świata w Pekinie skład reprezentacji Polski jest wciąż niepewny. Wydawałoby się, że po tym, gdy światowa federacja ogłosiła zasady kwalifikacji do mistrzostw świata, wszystko powinno być jasne. Tak jednak nie jest i nawet czołowi polscy zawodnicy nie mogą być pewni startu. Wszystko przez karkołomne zasady kwalifikacji ogłoszone przez PZLA.
Zgłoszeń należy dokonywać do końca lipca i zasady na świecie są jasne: należy uzyskać minimum, które dla uproszczenia zostało jedno w każdej konkurencji. Gdyby nie udało się wypełnić w ten sposób listy startowej, IAAF zaprosi kolejnych zawodników z listy wyników, którzy nie wykonali minimum, ale są następni w kolejności.
Niestety, dla polskich działaczy tak proste działania są nie do zaakceptowania. PZLA ogłosił własne minima i własne zasady, bezprecedensowe w skali świata. Otóż minimum należy uzyskać… dwa razy. Raz nie wystarczy, więc można sobie wyobrazić sytuację, gdy zawodnik bije rekord świata, ale nie ma drugiego mocnego wyniku i nie jedzie na mistrzostwa. Albo inaczej: pojedzie, jeśli PZLA na to pozwoli. Wygląda więc na to, że całe zasady sprowadzają się do tego, że na mistrzostwa świata jak zwykle pojadą ci, którzy mają najlepsze dojścia do działaczy. Być może o to chodzi: aby nominować tych, którzy mają być nominowani i nie dopuścić do reprezentacji osób niewygodnych.
W tej chwili zgodnie z zasadami ogłoszonymi przez PZLA kwalifikacji nie ma cała grupa czołowych zawodników, poczynając od Artura Kuciapskiego na 800 metrów, kończąc na Arturze Nodze na płotkach. Angelika Cichocka zdobyła ostatnio drugie minimum na 800 metrów, ale ma tylko jedno na 1500 metrów. Jeszcze w Krakowie, podczas mistrzostw Polski, zawodnicy z raz uzyskanym minimum nie mieli pojęcia, czy na mistrzostwa świata pojadą. Przekonamy się o tym wkrótce, ale znowu trudno oprzeć się myśli, że cała ta szopka została wymyślona po to, aby uzasadnić istnienie w sporcie całych rzesz bezproduktywnych działaczy. Wymyślają oni kolejne dziwne zasady, a zawodnicy muszą uganiać się po całym świecie, szukając wyników, a potem ich potwierdzenia. Jeśli ktoś ma zamiar na mistrzostwach świata startować w dwóch konkurencjach biegowych, ma poważny problem, bo czterokrotnie musi uzyskać wyśrubowane minimum. Co gorsza, o ile IAAF pozwala na uzyskanie wyniku niemal przez cały rok, tak PZLA wyznacza własne, wąskie okienko.
Dlaczego nasze zasady kwalifikacji nie mogą być tak proste jak w USA? Tam do reprezentacji awansuje pierwsza trójka z mistrzostw kraju, pod warunkiem uzyskania minimum. Jeśli go nie mają, otwartą drogę mają ci z kolejnych miejsc, posiadający minimum. Skład reprezentacji kraju jest jasny dla każdego i powszechnie znany długo przed mistrzostwami. Najwyraźniej jednak jest to system zbyt prosty na polskie realia.