5 najgłupszych diet dla biegaczy

Diety białkowe, poza potencjalnymi problemami zdrowotnymi powodują drastyczną i natychmiastową obniżkę formy.
Dieta to element życia, w którym nadzwyczaj często pojawiają się różnej maści szarlatani oraz oszuści. Wymyślają magiczne sposoby na to, jak się odżywiać, bo przeciętnym ludziom trudno uwierzyć, że zdrowa dieta nie ma w sobie nic spektakularnego i opiera się głównie o zdrowy rozsądek. A w bieganiu błędy są niewybaczalne: powodują spadek poziomu wynikowego. Oto 5 najgłupszych diet dla biegaczy.
1. Dieta białkowa
Różnego rodzaju diety, w których eliminuje się bądź ogranicza węglowodany, pojawiają się niezmiennie od dziesięcioleci. To niewiarygodne, że wciąż znajdują się naiwniacy, którzy łapią się na te odgrzewane, tłuste kotlety. Dieta pilotów, Atkinsa, Dukana czy Kwaśniewskiego to te same, co najwyżej lekko modyfikane obietnice cudów, które cyklicznie wypływają jako nowość i gwarancja zbawienia. O ile w normalnym życiu brak węglowodanów jakoś da się przeżyć, podobnie jak życie bez ręki czy nogi, w sporcie jest to praktycznie niemożliwe. Diety białkowe, poza potencjalnymi problemami zdrowotnymi powodują drastyczną i natychmiastową obniżkę formy. Dlatego w sporcie wyczynowym tego typu pomysły nie mają racji bytu, a najlepsi biegacze świata, Kenijczycy i Etiopczycy, opierają swoje posiłki głównie o węglowodany. Warto brać z tego przykład w treningu amatorskim.
2. Głodówki
Idea postu jest stara, jak wiemy, występuje już w Starym Testamencie. Asceza pociąga swą prostotą i surowością, dlatego głodówki mają cały czas wiernych wyznawców. Niestety, w sporcie reguły są brutalne. Trening polega na kontrolowanym zniszczeniu ciała, a potem szybkiej odbudowie przy pomocy dostarczanych obficie składników odżywczych. Zaniedbanie któregoś z elementów, w tym wypadku dostarczenia pokarmu, powoduje obniżkę formy. Stosowanie na długą metę grozi drastycznymi niedoborami, anemią czy zmniejszona gęstością kości. Należy jednak zwrócić uwagę, że tu pojawia się potencjalny konflikt interesu. Udowodniono, że głodówki mogą wydłużać życie i prawdopodobnie jest to jedna z przyczyn, dla której ci więźniowie obozów koncentracyjnych, którzy przeżyli, często dożywali potem sędziwego wieku. Nie ma jednak nic za darmo – przedłużenie życia odbywa się kosztem obniżenia metabolizmu, spadku energii, popędu, czyli również jakości życia. To swoista hibernacja, dla formy sportowej zabójcza.
3. Odkwaszanie
Odkwaszanie jest bardzo popularne i intuicyjnie atrakcyjne: wszak kwas kojarzy się z czymś potencjalnie niebezpiecznym, żrącym. Mało kto wie, że kwasem jest choćby popularna witamina C, a także aspiryna. Co jednak najważniejsze, normalny człowiek nie może być „zakwaszony”. Organizm na bieżąco usuwa szkodliwe produkty przemiany materii. Co ciekawe, dieta rzekomo „odkwaszająca” nie jest szkodliwa sama w sobie. Głupia jest po prostu jej naczelna idea, o czym można przeczytać tutaj.
4. Odtruwanie
Podobnie jak w odkwaszaniu, wszelkie diety odtruwające nie mają sensu z tego samego powodu: organizm odtruwa się na bieżąco sam. Wątroba, nerki, układ pokarmowy – od tego one są, od tego są one. Ciało na bieżąco pozbywa się niekorzystnych substancji, a jeśli nie może, powoduje to gwałtowną i łatwo zauważalną reakcję. Wystarczy spożyć muchomora, aby przekonać się, jak wygląda prawdziwe zatrucie. Wszelkie odtrucia i detoksy realizowane przy pomocy soków, wody życia, eliksirów i zaklęć, są tylko szamańskim bajdurzeniem. Sensowna dieta sama w sobie nie jest ani zatruwająca, ani odtruwająca. Po prostu zapewnia zaspokojenie potrzeb organizmu.
5. Inne diety eliminacyjne lub wzbogacające
Jak wynika z powyższych punktów, nie bardzo ma w diecie sens nadmierne dodawanie lub odejmowanie jakichkolwiek produktów. Prawda jest okrutna: zdrowa dieta jest spokojna, pokorna, zbalansowana i mało spektakularna. Istnieją różnice indywidualne, pojawiają się choroby czy alergie, które wymagają bardziej restrykcyjnego podejścia, ale ogólna zasada jest taka, że proste, urozmaicone posiłki i produkty zaspokajają ludzkie potrzeby z naddatkiem. Korygowania wymagają jedynie pewne niekorzystne trendy, np zbyt małe spożycie warzyw i owoców czy zbyt duże prostych cukrów.
Natomiast wszelkie samowolne pozbawianie się jakichkolwiek produktów czy dodawanie innych w nadmiarze nie ma sensu ani wytłumaczenia naukowego. Zrozumiała jest rezygnacja z pewnych produktów ze względów ideologicznych – to wszystko. W tym sensie ryzykowna jest także nadmierna suplementacja, często pojawiająca się w sporcie. Spożywanie większości reklamowanych związków nie ma sensu i nie daje żadnych korzyści. Co do zasady zdrowa dieta to niezbyt obfite, urozmaicone, częste posiłki, a także picie odpowiedniej ilości wody oraz wysypianie się. Nie ma tu miejsca na szamaństwo.