Czytelnia > Czytelnia > Felietony > Polecane
Regulamin biegu czyli… zasady są po to, żeby je łamać
Fot. Istockphoto.com
Sprawa wygląda na niesamowicie łatwą. Organizator zapisuje w regulaminie wszystkie informacje, które są istotne dla zawodników, a także te, które jemu samemu pomagają w organizacji imprezy i je respektuje. Biegacz czyta regulamin zawodów, w których startuje od początku do końca i trzyma się ustalonych zasad. Banalne. A jak jest w rzeczywistości?
Kuba Wiśniewski, biegacz długodystansowy, organizator imprez biegowych i dziennikarz sportowy, przy okazji jednego z większych biegów, jakie organizował z Michałem Bernardellim (świetnym biegaczem), zrobił eksperyment. W regulaminie zawodów ukryli zapis mówiący o „zakazie wnoszenia podręcznika do kwantowej teorii pola” (Michał jest z wykształcenia matematykiem, stąd pomysł). Nietypowy fragment regulaminu wychwyciły zaledwie 2 czy 3 osoby rejestrujące się do zawodów. Ta nieco zabawna historia pokazuje, że czytanie regulaminów niewielu biegaczy ma we krwi. – Regulaminy muszą być napisane ściśle i sucho, stąd bardzo trudno wymagać, by uczestnik imprezy wczytywał się w nie niczym w kryminał Agaty Christie – podkreśla Kuba Wiśniewski.
Zgadza się – regulamin zawodów to nie powieść czytana z otwartymi ustami, ale raz – daje nam wiedzę, która wpływa na komfort psychiczny (np. jeśli sprawdzimy dokładne godzinie otwarcia biura zawodów, nie będziemy się stresować, że nie zdążymy odebrać numeru, bo wyjazd z domu zaplanujemy odpowiednio wcześnie), a dwa – jego znajomość może być kluczowa w przygotowaniu się do zawodów (np. w regulaminach biegów ultra są zapisane elementy wyposażenia obowiązkowego, które trzeba mieć ze sobą od startu do mety).
Umowa organizatora z biegaczem
Kuba Wiśniewski określa regulamin jako rodzaj umowy organizatora z uczestnikiem. – Dlatego organizując zawody sam staram się przestrzegać regulaminu – podkreśla Kuba. Jak to z umowami bywa, zazwyczaj nie chce nam się ich czytać w całości. I zazwyczaj na tym tracimy. Na szczęście nie tyle, co na niedoczytaniu punktu o dodatkowej prowizji zapisanego małym druczkiem w umowie z bankiem…Piotr Krawczyk: Sprawdzam termin i godzinę startu, numer konta, wysokość opłaty startowej i tytuł przelewu. Bo tylko to się zmienia w regulaminach. Na ogół.
Piotr Bernat: Czytam tylko te punkty, które są zmienne czyli miejsce, biuro zawodów, opłaty… Reszta wszędzie jest taka sama.
Michał Hadam: Czytam bardzo pobieżnie… Większość regulaminów jest do siebie podobna, więc tylko wyłapuję wysokość opłat startowych, terminy. Oczywiście np. w biegach ultra, sprawdzam punkt o obowiązkowym wyposażeniu, limitach itd.
Tomasz Grylewicz: Czytam regulamin cały jak nie jest za długi. Dla mnie najważniejsze w regulaminie – to, co czytam to: trasa, depozyt punkty z odżywianiem i limit na ukończenie biegu. No i jeszcze info o parkingu.
Dorota Sękowska: Czytam pobieżnie, wyszukuję informacji, które mnie interesują, np. ceny pakietów startowych, gdzie i kiedy można je odebrać, gdzie znajduje się start i meta. Przy okazji zerkam na inne punkty.
W tym pies pogrzebany. Wbrew pozorom regulaminy zawodów zawierają przeróżne mniej popularne zapisy. Jak np. obowiązkowe założenie koszulki z pakietu na bieg z groźbą dyskwalifikacji, w przypadku nie zastosowania się do regulaminu.
Czytaj – wszystkim będzie łatwiej!
Swego rodzaju ewenementem są ludzie, którzy czytają regulaminy zawodów w całości. – Wiem, że to nie jest standardem, ale czytam od deski do deski. Traktuję to jako mentalne przygotowanie do biegów – mówi Robert Walczak. Gdyby takich osób było więcej, organizatorom żyłoby się łatwiej. – Dla nas jako organizatora, a także jednostki miejskiej, w której formalizacja jest daleko posunięta, regulamin jest bardzo ważny, jest dokumentem wręcz podstawowym w organizacji imprezy – mówi Marcin Kuriata, kierownik działu marketingu i organizacji imprez Stołecznego Centrum Sportu AKTYWNA WARSZAWA, organizatora m.in. Warszawskiej Triady Biegowej. – Z drugiej strony regulamin jest też dokumentem ważnym i newralgicznym w kontakcie z uczestnikami. Niestety z roku na rok obserwujemy coraz mniejszą wiedzę na temat zapisów regulaminowych. Po liczbie zapytań możemy stwierdzić, że gros uczestników w ogóle nie czyta regulaminu. Mało tego – podstawowe zapisy dzielimy na zakładki umieszczone na stronie np. biuro zawodów, opłaty, trasa itp. Tego też biegacze nie czytają. Wolą zadać pytanie – mailem lub telefonicznie, coraz częściej przez FB i na wydarzeniu. Mamy ogromne ilości zapytań! A większość z nich jest oczywistych, wręcz banalnych, na które odpowiedzi znajdują się właśnie w regulaminie.
„Ostateczna interpretacja regulaminu przysługuje wyłącznie organizatorowi”
Druga strona medalu to przestrzeganie zasad przez samych organizatorów. Gdyby zapytać biegaczy o przykłady niedotrzymywania regulaminowych zapisów, pewnie posypałby się grad odpowiedzi… Od braku kar dla zawodników korzystających z zewnętrznej pomocy lub niemających sprzętu obowiązkowego w przypadku biegów górskich, skracających dystans przez ścinanie zakrętów na zawodach ulicznych, po dopisywanie osób do listy startowej w dniu biegu, kiedy teoretycznie pakiety rozeszły się długo przed dniem startu.Wśród biegaczy kontrowersje wzbudza zapis, który znajduje się niemal w każdym regulaminie i zazwyczaj brzmi: „Ostateczna interpretacja regulaminu przysługuje wyłącznie organizatorowi”. – Czytam regulaminy od A do Z. Chociaż jak wiadomo regulamin NIC nie znaczy, bo organizator zawsze twierdzi, że może wszystko, więc po co ta cała szopka – mówi Piotr Tomczyk. I to nieodosobniona opinia. Skoro regulamin to umowa, to zasady powinny być jasne dla obu stron.
Jeśli zdarzy się, że w czasie przygotowywania imprezy pojawią się nieprzewidziane sytuacje, odstępstwa od zapisach w regulaminie punktów, obowiązkiem organizatora jest skonsultowanie tych zmian z biegaczem. – Zaplanowaliśmy, że zawodnicy będą mogli za dodatkową opłatą kupić pamiątkową, markową koszulkę. Podczas składania przedzamówienia otrzymaliśmy informację o konkretnym modelu, zrobiliśmy wizualizację. Na nieco ponad tydzień przed zawodami, okazało się, że w jakiś sposób zamówienie zostało pomniejszone i nie ma już najbardziej popularnych damskich rozmiarów. Dostaliśmy propozycję nowego modelu. Sytuacja niekomfortowa, ale pierwsza rzecz, jaką zrobiłem to wysłanie do wszystkich zawodniczek, które kupiły koszulkę maila z prośbą o akceptację nowego modelu – opowiada Piotr Książkiewicz, organizator m.in. ogólnopolskiego cyklu biegów CITY TRAIL.
„Orgowie” to tylko ludzie i nie wszystko są w stanie przewidzieć pisząc regulamin – zazwyczaj na wiele miesięcy przed imprezą. Nie zmienia to faktu, że regulamin to rzecz święta i o każdym odstępstwie należy biegacza poinformować. A jeśli zmiany nie będą mu odpowiadać – ma prawo zrezygnować ze startu. I w drugą stronę – zapisując się na bieg, zawodnik powinien mieć świadomość, że zgadza się z zasadami, jakie wymyślił organizator. Burzenie się i obrzucanie błotem organizatora za zasady, jakie nam się nie podobają jest zbędne. Lepiej zaoszczędzić energię na inne zawody, których regulamin będzie nam odpowiadał. Ale najpierw trzeba go przeczytać.