Czytelnia > Czytelnia > Felietony
Okiem biegowego dziennikarza – cykl felietonów magazynbieganie.pl
Fot. flickr.com
Na naszej stronie rusza cotygodniowy cykl felietonów. Będziemy dla Was pisać o bieganiu, ale także innych tematach, które w jakiś sposób z bieganiem się łączą. Teksty będą pojawiać się co poniedziałek, żeby nieco rozchmurzyć Wasze twarze zasępione widmem całego tygodnia pracy. Zaczynamy!
Tak naprawdę zaczęliśmy już tydzień temu. Marcin Nagórek napisał co nieco o tym, co robić, żeby wyglądać na szybkiego biegacza, zwłaszcza wtedy, kiedy szybkim się nie jest. Gorąco polecam ten tekst – sam kilka rad chętnie w życie wdrożę! To było preludium. Teraz wiemy, że będziemy mieli cały cykl. I właśnie owemu cyklowi poświęcę kilka zdań w dzisiejszym wpisie.
Już na samym początku skrytykuję nazwę, którą sam zaproponowałem. A co mi tam! My w magazynbieganie nie boimy się krytyki. A już najmniej boimy się autokrytyki – wiadomo, przeciwnik jest znany. Otóż mam duży problem ze słowem „dziennikarz” w nazwie naszego cyklu. Dlaczego?
Jak sama nazwa wskazuje, dziennikarz to ktoś, kto prowadzi dziennik. A u nas w redakcji, z tego co się orientuję, to z tym tematem tak niekoniecznie. Wydaje mi się, że kolega Nagórek posiada jakieś dzienniki treningowe, ale nie mam pojęcia, czy notuje tam zapiski jego własnych dokonań, czy może rzeszy jego podopiecznych. I wcale nie jestem pewien, czy robi to codziennie. (Swoją drogą, czy jeśli dziennik nie jest prowadzony codziennie, to można nazwać go jeszcze dziennikiem?)
Zapewne wiecie, że nasz sztandarowy format to od tego roku tygodnik. Nawet e-tygodnik (a jeśli nie wiecie, natychmiast pobierajcie aplikację Magazyn Bieganie!). Jednak nazwa „okiem biegowego e-tygodnikarza” brzmi jakoś nieswojo. OK, jesteśmy tutaj w wirtualnej rzeczywistości, na portalu, ale „portalarz” też nie za bardzo mi pasuje…
Niestety, problem jest na tyle poważny, że nie udało mi się znaleźć odpowiedniego zamiennika nawet podczas treningu biegowego. A to oznacza, że sprawa jest z tych nierozwiązywalnych. Pewnie wiecie z autopsji, że najlepsze przemyślenia, pomysły i sposoby rozwiązania wszelkich zagadek i problematycznych kwestii przychodzą do głowy właśnie podczas biegania. Jeśli czegoś nie da się „rozbiegać” – rozwiązanie danego problemu nie istnieje.
Swoją drogą, system rozbiegiwania wszelkich problemów można byłoby zastosować np. podczas negocjacji politycznych. Wyobraźcie sobie, jak podczas obrad ONZ zamiast debatować bez sensu, wszyscy uczestnicy wychodzą na 30-minutową przebieżkę. Idę o zakład, że wiele problemów zostałoby rozwiązanych w moment. A nawet jeśli nie, to przynajmniej byłoby zdrowiej, krócej i taniej. Bieganie lekiem na całe zło!
Wracając do tematu nazwy cyklu naszych felietonów – chcąc nie chcąc pogodziłem się z tym dziennikarzem. A co z pozostałymi członami? „Biegowy” – tego chyba nie muszę tłumaczyć, skoro nazwa naszego portalu to magazynbieganie.pl. Można byłoby zamiast tego użyć jeszcze określenia „sportowy”, ale może ktoś zarzuciłby nam, że to zbyt szerokie pojęcie, a my lubimy być precyzyjni.
Pozostaje jeszcze „oko”. Dlaczego akurat „okiem” biegowego dziennikarza, a nie np. piórem? Cóż, pióro w dziennikarstwie odeszło już do lamusa. Teraz klikamy na klawiaturze. Ale „klawisz” nie kojarzy się zbyt pozytywnie. „Klawiszem biegowego dziennikarza” brzmiałoby niemal nawoływanie do rękoczynów.
Stąd oko. Ono pasuje idealnie, bo uważnie staramy się obserwować rzeczywistość. I tak naprawdę nigdy nie wiecie, kiedy magazynbieganie Was dopadnie. Obserwujemy zawody, imprezy biegowe, biegaczy na treningach i tych wykonujących tylko przebieżki dla zdrowia czy przyjemności. Czasami nawet coś Wam doradzimy (przy okazji zachęcam do zadawania pytań w cyklu #zapytajtrenera!). Zapewniam, że staramy się widzieć jak najwięcej.
Jeżeli jednak nie będziecie zgadzali się z naszymi przemyśleniami, będziecie mieli inne odczucia niż my, nie bójcie się komentować i wyrażać swoje zdanie. Ba, gorąco do tego zachęcamy! Jak wspominałem wcześniej nie boimy się krytyki. Nie chcemy, aby nasza komunikacja była jednostronna. Jeżeli zatem Wasze odczucia i przekonania są inne niż nasze, chętnie o nich posłuchamy lub przeczytamy. Wszak już Adam Mickiewicz pisał, że:
„Czucie i wiara silniej mówi do mnie
niż mędrca szkiełko i oko”.
Czyżby nasz wieszcz 200 lat temu przewidział powstanie tego cyklu?