fbpx

Triathlon > TRI: Trening > Triathlon

Kocham trenażer! [FELIETON]

trenazer

Fot. Joanna Skutkiewicz

Ostatni raz na szosówce w plenerze siedziałam na przełomie sierpnia i września ubiegłego roku. Od tamtej pory minęło już trochę czasu. A w tym sezonie treningi na trenażerze rozpoczęłam wyjątkowo późno, bo od stycznia. Ale nie myślcie sobie, że to jakaś niechęć i odwlekanie nieuniknionego. Wręcz przeciwnie. Kocham trenażer!

Próbuję zrozumieć ludzi, którzy narzekają na zimowe treningi pod dachem. Próbuję… ale bez zadowalającego efektu. Gdy zewsząd słyszę, że na trenażerze jest nudno, źle i okropnie, myślę sobie: ale jak to? Czy ja żyję w równoległej rzeczywistości, w której nie jest nudno i źle?

Rower (ale nie szosowy) służy mi na co dzień jako środek transportu w mieście. Oznacza to, że czy deszcz, czy słońce, czy jasno, czy ciemno – jeżdżę, gdy mam coś do załatwienia. I uwielbiam to, ale warunki nie zawsze są zachęcające do wykonywania treningu na szosie. W czasach, gdy nie dysponowałam trenażerem (ba – nie wiedziałam o jego istnieniu), chcąc – nie chcąc (ale jednak chcąc) jeździłam zawsze na zewnątrz. Czasem wracałam do domu wyglądając jak błotne yeti, czasem można było mnie wyżymać z wody, a jeszcze kiedy indziej mróz przenikał mnie tak bardzo, że miałam ochotę stanąć na poboczu i się rozpłakać. Pojawienie się trenażera w domu było więc prawdziwym zbawieniem.

Po drugie – odkąd kupiłam rower szosowy, 98% treningów wykonuję w samotności. Oznacza to, że element socjalny w treningach rowerowych jest dla mnie ogromnym przywilejem i odmianą, ale nie standardem, więc nie odczuwam jego braku jako coś niezwykłego. Co więcej – 99% z tych 98% to jazdy po tej samej trasie. Wiem, dla niektórych to nie do pomyślenia. Wielu moich znajomych i nieznajomych ma potrzebę ciągłej eksploracji świata i nie wyobraża sobie, żeby kręcić się w kółko jak chomik w kołowrotku. Moje podejście ma jednak swoje dobre strony. „Pętlę habdzińską”, jak nazywam trasę z Powsina przez Ciszycę, Habdzin i Konstancin-Jeziornę, znam już jak własną kieszeń. Czuję się na niej bezpiecznie, wiem mniej więcej, czego się na niej spodziewać (głównie wiatru, bo to oko cyklonu okołowarszawskich tras), mogę wciąż porównywać czasy i poziom komfortu swoich przejazdów. Na takiej niespełna 15-kilometrowej pętli ze spokojną głową jestem w stanie wykręcić 150 kilometrów i wcale nie narzekam na znużenie życiem. W grę wchodzi jeszcze jeden szczegół, do którego trochę wstyd się przyznać: niemal nigdy nie mam ze sobą zapasowej dętki do roweru. Wolę więc ryzykować awarię sprzętu na (obleganej przez kolarzy) podwarszawskiej wsi niż – na przykład – w Ciechanowie.

Jak to się ma do trenażera? Ano tak, że w porównaniu z kręceniem po pętli, na której znam już każdą dziurę w asfalcie, a krowy na łące przy drodze prawie wołają do mnie po imieniu, pedałowanie przed telewizorem lub z książką w ręku to skarbnica bodźców.

I tu przechodzę do sedna. Na co dzień nigdy nie mam czasu oglądać długich filmów na YouTube’ie. Każde interesujące mnie wideo dłuższe niż pięć minut jest automatycznie wrzucane do playlisty „Do obejrzenia”. Obecnie mam na tej liście ponad 70 filmów – w tym tygodniu zeszło z niej już sześć godzin wideo, ale na pewno będą dochodzić nowe. Pasjami oglądam nagrania z Igrzysk Olimpijskich i z różnych innych zawodów sportowych; wywiady ze sportowcami, zestawy ćwiczeń, a także masę najróżniejszych niesportowych nagrań. Świat jest pełen ciekawostek, które warto poznać, i pełen inspirujących ludzi, których działania warto zobaczyć. I wreszcie jest na to trochę czasu! Na YouTube’ie jest tego mnóstwo. A potem dochodzą jeszcze filmy pełnometrażowe. Nie wspomnę już o serialach, ale do nich jeszcze nawet nie dotarłam. Chyba w tym roku nie starczy mi na to zimy…

Jeśli już nie chce mi się patrzeć w telewizor, w grę wchodzą jeszcze książki i gazety. Nie każdy rodzaj druku jest wygodny do czytania na trenażerze, ale do większości można się przyzwyczaić. Uwaga – to sprawdza się tylko w najbardziej luźnych, nieintensywnych rozjazdach. Podpowiem, że warto nie odkręcać lemondki – przyda się do czegoś także zimą.

Podczas najmocniejszych treningów nie potrzeba już ani filmu, ani żadnego innego nagrania. Czasem włączam sobie muzykę, ale i tak w pewnym momencie zazwyczaj przestaję ją słyszeć. I tu pojawia się kolejna zaleta trenażera: można zrobić na nim supermocny trening i nie obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Kilka razy na trenażerze widziałam już potwory przed oczami i gdybym była wtedy sama na asfaltowej drodze, mogłabym zacząć się trochę niepokoić. W domu nie ma zagrożenia, że podczas tak mocnego wysiłku przez nieuwagę spowoduje się wypadek.

Jest jeszcze jedna, nie dająca się przeoczyć kwestia: stan techniczny roweru (i swojego ubrania). Po wiosennych i jesiennych treningach rower po każdej jeździe nadaje się do gruntownego umycia, a odzież i obuwie lepiej zdjąć z siebie jeszcze przed przekroczeniem progu mieszkania. Tak czy inaczej, często uwieńczeniem jazdy jest żmudne sprzątanie i pranie. W przypadku trenażera ten problem całkowicie odpada. Nie obchodzi nas śnieg, błoto, deszcz ani sól na drogach.

Proszę mi wierzyć: kocham trenażer. A narzekania na brak zmieniających się widoków wśród triathlonistów naprawdę nie rozumiem – przecież spędzamy długie godziny na basenie, gapiąc się w czarną linię na dnie i przesuwające się wszystkie-takie-same kafelki! I nie możemy wtedy włączyć telewizora, żeby zająć czymś głowę. I nie nadrobimy zaległości na Facebooku, bo – w przeciwieństwie do jazdy pod dachem – w basenie nie złapiemy w dłoń telefonu czy tabletu. I w ogóle trenażer jest naprawdę miłym urządzeniem, choć nie wszystkie części mojego ciała podzielają tę opinię. Kto jest ze mną?

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
mm
Joanna Skutkiewicz

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Można już zgłaszać się do udziału w 11. PKO Cracovia Półmaratonie Królewskim, który zostanie zorganizowany 12 października 2025 roku! Rozpoczęły się zapisy internetowe do największej pod względem frekwencji z imprez Królewskiej Triady Biegowej, a w […]

11. PKO Cracovia Półmaraton Królewski: zapisy rozpoczęte!

Suunto wprowadza na rynek nowość – zegarek Suunto Run, zaprojektowany z myślą o biegaczach na każdym poziomie zaawansowania. Sprawdzi się on zarówno dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tą formą aktywności, jak i […]

Suunto Run. Nowy model zegarka niebawem trafi do sprzedaży.

Bieganie jest świetnym sposobem na utrzymanie dobrej ogólnej kondycji organizmu. Należy jednak pamiętać, że bieganie, to również bardzo duże obciążenia dla ciała. Jeśli mamy niewłaściwą technikę, to pojawiają się bóle i dolegliwości w stawach biodrowych, […]

Stawy biegacza – jak warto o nie dbać?

Bieg Urodzinowy Gdyni z Decathlon został tylko wspomnieniem, a przed nami kolejne sportowe wyzwanie. Mowa o czerwcowym Nocnym Biegu Świętojańskim z Decathlon, który odbędzie się 20 czerwca. Już dziś w Panelu Zawodnika można zgłaszać zamówienie […]

Wystartuj po zmroku w Nocnym Biegu Świętojańskim z Decathlon!

Już za kilka dni, 18 lipca, Lądek-Zdrój ponownie stanie się areną międzynarodowych zmagań trailowych. W ramach Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich (DFBG) odbędzie się kolejny etap prestiżowego cyklu Golden Trail Series, który wyłoni reprezentantów na finałowe […]

Golden Trail Series powraca do Lądka-Zdroju – walka o złote bilety podczas DFBG!

Woda kokosowa to naturalna alternatywa dla popularnych napojów izotonicznych. Dostarcza elektrolitów, minerałów i witamin wspomagających regenerację. Ale czy rzeczywiście sprawdzi się równie dobrze co sklepowe izotoniki? A może wystarczy po prostu pić “zwykłą” wodę? W […]

Woda kokosowa – właściwości, wartości odżywcze, zastosowanie. Czy nawadnia lepiej niż woda?

Do 47. Nationale-Nederlanden Maratonu Warszawskiego pozostało 20 tygodni. Z tej okazji w ramach naszej akcji treningowej przygotowaliśmy dla Was plany treningowe na wyniki 3:30, 3:40, 3:45, 3:50 lub 4:00 oraz oddzielny plan dla początkujących. Jak […]

Plany treningowe do 47. Nationale-Nederlanden Maratonu Warszawskiego

Good Coach App aplikacja dla trenerów

Czy aplikacja do trenowania zawodników faktycznie ułatwia pracę trenera? W jakim zakresie stanowi wsparcie? Jakie dodatkowe funkcje ułatwiają współpracę z zawodnikami? Jeżeli jesteś trenerem i prowadzisz zawodników, np. trenując ich online, koniecznie poznaj możliwości, jakie […]

Dla trenerów biegania: aplikacja Good Coach App – jak wypada po ponad 3 miesiącach testów?

Wygraj pakiet startowy na jeden z najpiękniejszych półmaratonów świata!
Weź udział