Czytelnia > Ludzie > Czytelnia > Reportaże > Slider
Generał Roman Polko. „Patrzono na mnie, jak na wariata”
Stara się biegać oraz uprawiać jakiekolwiek sporty, kiedy tylko ma na to czas. Często podczas różnych aktywności ruchowych towarzyszy mu rodzina. Pracując w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego biegał w drodze do pracy, a nawet w godzinach urzędowania. Podczas wielu misji wojskowych, w których brał udział, organizował marszobiegi zachęcając podwładnych do ruchu. Generał Roman Polko po prostu lubi biegać i tą aktywnością chce zarażać innych.
Roman Polko wcześniej specjalnie nie garnął się do biegania. Jednak będąc w wojsku zależało mu na zbudowaniu odpowiedniej formy na egzamin z WF-u. Biegał dla wyniku, a nie dla przyjemności. To nie była przygoda, do jakiej teraz zalicza udział w maratonie czy Biegu Rzeźnika. Dystanse były krótkie, bo egzamin obejmował bieg na 3 km.
– Niestety w tamtych czasach nie było takiej kultury dotyczącej aktywności ruchowej – opowiada generał Polko. – Bardziej „normalnym” był widok zataczającego się człowieka wracającego z imprezy. Kiedy biegałem, patrzono na mnie jak na wariata. Nawet obecnie zdarza się, że widzę zdziwione spojrzenia. Czegoś takiego nie doświadczyłem nigdy w USA, biegając nawet w zimą w krótkich spodenkach.
Teraz, kiedy gdzieś wyjeżdża w różne tereny kraju, to zawsze bierze ze sobą strój sportowy i korzysta z możliwości, żeby potruchtać. Uważa, że bieganie uczy systematyczności. Wielokrotnie na różnego rodzaju spotkaniach podkreśla, że nie chodzi o bicie kolejnych rekordów szybkości. Osobom, które się męczą, proponuje po prostu przejście do marszu. Uważa, że warto biegać, bo to po prostu odświeża umysł. Ta aktywność jest też najprostszą formą ruchu. Roman Polko czasami żałuje, że dużo wcześniej nie zaczął startować w maratonach i czerpać z tego satysfakcji. Jednak zawsze podczas swoich misji wojskowych starał się biegać. Podczas takiego joggingu nagrywał na dyktafon „złote myśli”, przygotowując się do odprawy. To był swoisty relaks i próba spojrzenia na swoje „misyjne” obowiązki z innej strony. Poza tym wspólny bieg z żołnierzami często służył do nawiązania z nimi porozumienia i zdobycia wzajemnego zaufania.
Aktywność na co dzień
Generał
Roman Polko uprawia wiele sportów i próbuje różnych aktywności
ruchowych. Gra np. w hokeja w meczach ze znanymi osobami, artystami.
Jeśli chodzi o bieganie, to uważa, że jest ono bardzo ważne w
przygotowaniach do uprawiania innych dyscyplin. Dał się namówić
do startu w narciarskim Biegu Piastów i bardzo dobrze poradził
sobie na trasie, dzięki solidnemu przygotowaniu biegowemu. Gorzej
było z techniką, ale popracował nad nią i w następnych startach
szło mu lepiej. Roman Polko zauważa, że np. w USA bieganie jest
bardzo popularne. I nie chodzi tu o treningi, które stosuje się, by
bić rekordy, ale o zwykłe truchtanie dla przyjemności i poprawy
kondycji ogólnej.
– Kiedy brałem udział w różnych kursach wojskowych, to zdarzało mi się w porze lunchu biegać razem z innymi dowódcami amerykańskimi – opowiada. – Tempo było konwersacyjne, więc mogliśmy spokojnie omówić wiele różnych kwestii. W Polsce podczas jednego z półmaratonów w Warszawie biegłem z Robertem Korzeniowskim i przegadaliśmy cały dystans. Było przyjemnie i o to właśnie chodzi. Nie zawsze liczy się wynik.
Zamiłowanie generała do propagowania biegania nie pozostało niezauważone. W 2007 roku otrzymał nagrodę Filipidesa od portalu Maratony Polskie w kategorii honorowy zawodnik. Była ona przyznana za promowanie biegania.
– Myślę, że doceniono moje działania np. w reaktywowaniu Maratonu Warszawskiego – opowiada. – Staraliśmy się o to razem z dyrektorem tego wydarzenia Markiem Troniną. Ówczesny wiceprezydent Warszawy przekazał taką informację swojemu przełożonemu Lechowi Kaczyńskiemu: „Polko przystawił mi pistolet do głowy i mówi, że ma być ten maraton” – opowiada ze śmiechem Roman Polko. – Chcieliśmy wtedy, a był to rok 2005, żeby w Warszawie odbyła się dobra sportowa impreza.
Generał Polko jest członkiem wojskowego klubu Meta Lubliniec działającego przy jednostce komandosów.
Rodzinna aktywność
Generał
Polko razem ze swoją żoną rozwija turystykę biegową. Kiedy
planuje wakacje, to najpierw sprawdza, czy w danym miejscu jest
organizowany jakiś maraton lub inny bieg. Tak też było przy
rozpatrywaniu podróży do Dubaju. To łączenie przyjemnego z
pożytecznym ma też jeszcze jeden plus, bo na biegi często trzeba
się zapisać stosunkowo wcześnie. Dzięki temu można znaleźć
lepsze oferty noclegowe.
Żona
generała biega rekreacyjnie oraz często stosuje marsze nordic
walking, jednak już ich 12-letnia córka stara się tę aktywność
uprawiać prawie codziennie, pokonując ok. dwa kilometry. W ten
sposób wzmacnia mięśnie nóg, co przydaje je się podczas
treningów jazdy konnej.
29-letni syn generała Adrian z aktywności sportowych najlepiej lubi piłkę nożną. Jednak biorąc przykład z taty razem z nim przebiegł Maraton Warszawski.
Działalność charytatywna
Generał
Polko razem z fundacją „Dorastaj z nami” uczestniczył w wielu
projektach charytatywnych. Organizacja ta zajmuje się pomaganiem
rodzinom żołnierzy, który zginęli, służąc w wojsku. Wspieranie
jest nie tylko doraźnie, ale ma na celu działanie długofalowe.
Organizacja nie zapomina również o bliskich strażaków,
policjantów, czyli po prostu różnych formacji służb mundurowych.
W ramach jednego ze swoich działań fundacja „Dorastaj z nami” wzięła też udział w Marine CorpsMarathon w 2014 roku. Bieg ten został zorganizowany przez żołnierzy Marines z pełną oprawą wojskową. Były pokazy startu pionowego samolotów, śmigłowców, a na trasie zawodnikom kibicowało wielu żołnierzy. To było wielkie święto. Bieg był przeprowadzony głównymi ulicami Waszyngtonu. Ciekawostką były kibicki stojące z transparentem: „Pocałunek dla maratończyków”.
–
My jako polscy ambasadorzy przypominaliśmy Amerykanom o udziale
polskiego wojska w misji w Iraku – opowiada generał Roman Polko. –
To było bardzo przez nich doceniane.
Fundacja „Dorastaj z
nami” brała też udział w Biegach Niepodległości w Polsce oraz
wielu innych.
Biegowa przygoda
Podczas
Maratonu Beskidzkiego Katarzyna Warzochaz
Tychów zaproponowała generałowi wspólny start w Biegu Rzeźnika w
Bieszczadach. Roman Polko zgodził się, chociaż czytając niektóre
relacje z trasy, zdawał sobie sprawę, że biec we dwójkę, to
ryzykowna sprawa. Zdarzają się przecież kryzysy, różne poglądy
na daną kwestie, no i tempo każdy ma inne.
– Dużo łatwiej było mi piąć się pod górę – opowiada generał Polko. – Natomiast zbiegi sprawiały mi trudność, bo obawiałem się wywrotki. Na Transgrancanarii widziałem „połamanych” na trasie. Nie chciałem mieć skręconej nogi w stawie skokowym. Kasia natomiast bardzo sprawnie się poruszała, zbiegając. To była świetna przygoda i mój pierwszy poważny górski bieg. Z perspektywy czasu wiem, że nasz wynik mógł być lepszy, gdyby nie dość długie postoje na „przepakach”.
Roman Polko wspomina też swój start na maratońskim dystansie w Transgrancanarii. Temperatura na szczytach oscylowała w graniach 0ºC, a w dolinach dochodziła do 30ºC. Przed zawodami zapomniał użyć kremu przeciwsłonecznego, przez co później cierpiał.
Uważa
też, że nie docenił terenu, a zwłaszcza zbiegów, które w pewnym
momencie pokonywał bardzo wolno. Trudno było szybko zbiegać i
wyprzedzać innych po urwiskach i bardzo wąskich ścieżkach.
Generał podczas startów w górach zdecydowanie woli podejścia.
Kiedy porusza się po bardzo stromych zboczach, to mimowolnie hamuje,
bo trudniej jest wtedy kontrolować, gdzie stawia się stopę. Tak
właśnie było na kursie rangersów w USA. Na podejściach nie było
problemów, ale na zbiegach nawet łagodnych, w wojskowych butach
zdarzały się otarcia, krwiaki, bąble oraz kontuzje.
Generał bardzo lubi marszobiegi z mapą i kompasem. Będąc w szkole oficerskiej, wziął udział w Mistrzostwach Wojska Polskiego w zawodach na orientację, które odbywały się w Kotlinie Kłodzkiej. Razem ze swoją drużyną zajął drugie miejsce, a indywidualnie był czwarty. Te doświadczenia zaowocowały zaliczeniem nocno-dziennego biegu na orientację, który był kwalifikacją na kurs rangersów w USA. Później jako dowódca organizował takie marszobiegi swoim podwładnym.
Generał Roman Polko biegał nawet podczas wypełniania misji wojskowych. W byłej Jugosławii zorganizował bieg w międzynarodowym składzie, w którym udział wziął również dowódca kontyngentu. Był to dystans ok. 21 km. Po starcie wielu żołnierzy wyprzedziło generała, który znajdował się w środku stawki. Jakieś 2-3 km przed zaplanowaną metą nagle zobaczył ich wszystkich stojących na szosie. Okazało się, że zostali oni zatrzymani przez serbskich żołnierzy, którzy postawili na drodze szlaban. Po interwencji generała (dla którego był to już drugi rok służby w tym sektorze i znał lokalnych liderów) bieg można było dalej kontynuować. W ten sposób stawka się wyrównała i wszyscy dotarli do mety niemal jednocześnie.
Trening na spontanie
Przygotowując się do startu w Ironmanie, generał Polko trenował według konkretnego planu. Teraz nie stosuje żadnego, tylko wykorzystuje każdą sytuację, żeby uprawiać jakieś sporty. Czasami biega z córką lub kiedy nie ma innej możliwości, trenuje w domu na bieżni mechanicznej. Chociaż zdecydowanie woli ćwiczyć w terenie.
Roman Polko lubi każdą aktywność. Jakiś czas temu w Krakowie wziął udział w maratonie na rolkach, a na drugi dzień w biegowym. To była dla niego wielka frajda, chociaż po jeździe zostały pęcherze na nogach, gdyż rolki nie były profesjonalne.
Biega
4-5 razy w tygodniu co najmniej po 10 km. Stara się, by jego trening
nie był monotonny. Urozmaica go stosując przyspieszenia w formie
fartleków, interwały czy też szybsze dłuższe odcinki tempowe.
Dodaje też ćwiczenia na skakance, w czym wtórują mu jego młodsze
dzieci.
Generał Roman Polko wyjeżdżając na konferencje
czy spotkania w kraju i zagranicą ma ze sobą strój sportowy, żeby
móc pobiegać. Rutyną stało się sprawdzanie, czy w okolicy
planowanego wydarzenia nie są organizowane zawody, w których można
wystartować. Uważa, że ruch to zdrowie, a szczególnie bieganie,
do którego wszystkich bardzo zachęca.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.