fbpx

Ludzie > Historie biegaczy > Ludzie

Zmarł Peter Snell – jeden z najlepszych średniodystansowców w historii biegania

peter_snell_1964

Fot. Unknown (Asahi Shinbun) [Public domain]

Na 4 dni przed swoimi 81. urodzinami zmarł jeden z najwybitniejszych średniodystansowców w historii, 3-krotny mistrz olimpijski i 6-krotny rekordzista świata – Peter Snell. Jego wynik w biegu na 800 m od ponad 57 lat nie został poprawiony przez żadnego Nowozelandczyka.

Po 1920 r. tylko jeden zawodnik wygrał na tych samych igrzyskach olimpijskich bieg na 800 m i 1500 m. Stało się to w 1964 r. w Tokio, kiedy Peter Snell potwierdził swoją dominację na średnich dystansach, która rozpoczęła się 4 lata wcześniej, także podczas igrzysk olimpijskich. W pierwszej połowie lat 60. XX w. nie było średniodystansowca, który potrafiłby dorównać Nowozelandczykowi.

Wybór kariery i pierwsze biegowe sukcesy

W latach młodości Peter Snell zajmował się różnymi dyscyplinami. Tak, jak wielu młodych chłopaków w Nowej Zelandii grał przede wszystkim w rugby i krykieta, ale lubił także grać w golfa czy tenisa ziemnego. W tej ostatniej dyscyplinie startował nawet w mistrzostwach kraju. Jednak w wieku 19 lat na jednym z lokalnych biegów dostrzegł go Arthur Lydiard – wówczas jeszcze nieznany na arenie międzynarodowej trener. Charyzmatyczny szkoleniowiec przekonał młodego Petera, by ten dołączył do jego grupy i został biegaczem. Swojego wyboru Snell miał nie pożałować.

Już od pierwszych treningów w grupie Lydiarda Snell miał przekonać się, że w bieganiu będzie musiał postawić na wytrzymałość. Chociaż miał specjalizować się w biegu na 800 m, jego trening przypominał bardziej przygotowania maratończyka. Jednak w pełni zaufał swojemu trenerowi i już wkrótce zaczął odnosić pierwsze sukcesy. W 1959 r. został mistrzem kraju w biegu na 880 jardów (1/2 mili) oraz na milę. Te występy zaowocowały powołaniem do reprezentacji olimpijskiej na igrzyska w Rzymie w biegu na 800 m w niecałe 2 lata od rozpoczęcia treningów biegowych.

sir_peter_snell_knzm_obe_15948021602

Archives New Zealand from New Zealand [CC BY-SA 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)]

Nieznany biegacz na igrzyskach

Start na igrzyskach olimpijskich w Rzymie w 1960 r. był dla Petera Snella debiutem w międzynarodowej imprezie biegowej. Wcześniej brał udział jedynie w zawodach w Nowej Zelandii. Nic dziwnego, że zaledwie 21-letni chłopak odczuwał tremę i przy każdej możliwej okazji słuchał porad starszego i bardziej doświadczonego Murray’a Halberga. Jak później napisał w swojej autobiografii Peter Snell, to towarzystwo zapewniło mu poczucie bezpieczeństwa.

Rywalizacja w biegu na 800 m była wówczas aż 4-etapowa: bieg eliminacyjny, ćwierćfinał, półfinał i finał, które rozgrywano w ciągu 3 dni. Arthur Lydiard uznał to za dobry układ dla swojego podopiecznego, który pod względem wytrzymałościowym był przygotowany doskonale. Jednak, by móc zrobić użytek z wypracowanej wytrzymałości, Snell musiał najpierw zakwalifikować się do finału, co komukolwiek spoza reprezentacji Nowej Zelandii wydawało się nie do wykonania. Najlepiej świadczy o tym fakt, że przed igrzyskami magazyn „Sports Illustrated” określił Petera Snella, jako zawodnika „zupełnie nieznanego”, a firma Adidas, która zaoferowała kolce zawodnikom przystępującym do rywalizacji w biegu na 800 m, nie przygotowała pary dla niego.

Nie zważając na brak międzynarodowego doświadczenia, 21-latek wygrał swój poranny bieg eliminacyjny, bijąc o sekundę rekord życiowy, a popołudniu tego samego dnia zajął 2. miejsce w ćwierćfinale, ustępując jedynie ówczesnemu rekordziście świata – Belgowi Rogerowi Moensowi. Następnego dnia Snell po raz kolejny poprawił życiówkę o niemal sekundę i niespodziewanie wygrał swój półfinał, dobiegając tym razem przed Moensem. Po tym biegu Nowozelandczykowi zaoferowano kolce Adidasa, ten jednak odmówił i zdecydował się wystartować w finale w butach, które przygotował dla niego Arthur Lydiard.

W finałowym biegu Snell startował z najbardziej zewnętrznego 6. toru (wówczas tylko 6 zawodników startowało w finale). Faworytem do zwycięstwa był ówczesny rekordzista świata Roger Moens z Belgii, który mądrze realizował taktykę trzymania się na 2.-3. miejscu, by zaatakować wychodząc na ostatnią prostą. Snell biegł za plecami Belga, a 120 m przed metą zajmował 5. miejsce, biegnąc przy krawężniku i będąc zamkniętym, co utrudniało atak po zewnętrznej.

Moens objął prowadzenie i wydawało się, że przypieczętuje swoją karierę olimpijskim złotem. Jednak na ostatnich metrach otworzyło się miejsce na granicy 1. i 2. toru dla Snella, który zaczął przedzierać się do przodu. Nowozelandczyk nagle znalazł się na medalowej pozycji i biegnąc od zewnętrznej zaczął naciskać na Belga. Kilkanaście metrów przed metą zrównał się z Moensem, który w poczuciu bezsilności obserwował rywala. Snell utrzymał prędkość do samej mety i to on dobiegł jako pierwszy, zupełnie niespodziewanie zostając mistrzem olimpijskim, dodatkowo okraszając swój medal rekordem olimpijskim i 3. rekordem życiowym w ciągu 3 dni. Wynik 1:46,48 oznaczał, że na samych igrzyskach Snell poprawił swoją życiówkę o ponad 2,5 sekundy.

Lata dominacji

Złoty medal olimpijski i fenomenalny styl, w jakim Snell go zdobył, natychmiast dał mu światową sławę. Jako gwiazda był zapraszany do Europy, gdzie wygrywał biegi zarówno na 800 m jak i na milę. W 1961 r. wraz z kolegami z reprezentacji (Garry’m Philpottem, Murray’em Halbergiem i Barry’m Magee’m) poprawił rekord świata w sztafecie 4 x 1 mila.

Kolejne wielkie sukcesy przyszły w roku 1962, który Snell rozpoczął od startu w… maratonie! Jako podopieczny Lydiarda wciąż przygotowywał się w oparciu o duży kilometraż i jednym z elementów przygotowań do sezonu był właśnie bieg na królewskim dystansie, w którym osiągnął czas 2:41 i to mimo faktu, że musiał w pewnym momencie przejść do marszu.

Niedługo po tym wydarzeniu, pod koniec stycznia postanowił wystartować w biegu na 1 milę, by po raz pierwszy w życiu pokonać barierę 4 minut. Ten bieg był jednak jednym z najlepszych w jego karierze. Rywalizując z Murray’em Halbergiem, a przede wszystkim Bruce’m Tullohem, musiał do samego końca walczyć nie tylko o czas, ale przede wszystkim o zwycięstwo. Zacięta rywalizacja spowodowała, że Snell nie tylko złamał barierę 4 minut, ale o 0,1 sekundy poprawił należący do Herba Elliotta rekord świata! Wynik 3:54,4 wprawił w zdumienie nawet jego samego.

Będąc w życiowej formie, Nowozelandczyk postanowił zrobić z niej użytek i zaatakować rekord świata w biegu na 800 m, należący do Rogera Moensa. Wybrał do tego bieg na dystansie 1/2 mili, by móc rozprawić się z 2 wynikami za jednym zamachem. Chociaż tempo nadawane przez pacemakerów od początku okazało się zbyt mocne, Snell nie opadł z sił i niemal samotnie przebiegł 800 m w 1:44,3, stając się pierwszym w historii biegaczem, który pokonał ten dystans poniżej 1:45 i bijąc rekord Moensa o niemal 1,5 sekundy! Swoje tempo utrzymał przez kilka kolejnych metrów, by pokonać 1/2 mili w 1:45,1 i również poprawić rekord świata. Co jeszcze ciekawsze, wszystko odbyło się na nawierzchni trawiastej i czas 1:44,3 do dziś pozostaje najlepszym w historii biegu na 800 m osiągniętym własnie na takiej nawierzchni.

Drugie igrzyska

W pierwszej połowie lat 60. XX w. Snell wygrywał niemal wszystkie biegi, w jakich startował. Nie miał sobie równych na dystansach średnich, ustanowił rekordy świata na 800 m, 880 jardów, 1000 m, 1 milę i w sztafecie 4 x 1 mila. Na igrzyskach Wspólnoty Narodów zdobył złote medale w biegach na 880 jardów i 1 milę. Potrafił dobrze odnaleźć się zarówno w taktycznych rozgrywkach, jak i w biegach na czas. Jeden z biegów z tamtego czasu, pokazujący jego dominację można zobaczyć na poniższym filmie:

Kiedy jednak na początku sezonu 1964 Snell nie odnotowywał fenomenalnych rezultatów na krajowym podwórku, nowozelandzkie gazety zaczęły wątpić w to, że na igrzyskach w Tokio będzie w stanie odnieść sukces. Do Japonii jechał z zamiarem startu zarówno na 800 m, jak i na 1500 m. Tuż przed igrzyskami złapał grypę, która nieco osłabiła jego morale. Na szczęście doszedł do siebie przed rozpoczęciem rywalizacji i 14 października mógł stanąć na starcie biegu eliminacyjnego na 800 m.

Nowozelandczyk przez eliminacje i półfinał przebrnął pewnie, wygrywając oba biegi. W finale planował pobiec podobnie, jak 4 lata wcześniej, czekając na ostatnią prostą, jednak na przeciwległej prostej był zamknięty i czuł, że musi zareagować wcześniej. Dlatego już w połowie ostatniego okrążenia obiegł stawkę i objął prowadzenie, którego nie oddał do samej mety. Wygrywając z czasem 1:45,1 poprawił swój własny rekord olimpijski i obronił tytuł mistrzowski sprzed 4 lat.

Po tym zwycięstwie Snell nie miał dużo czasu na świętowanie. Finał odbył się 16 października, a już dzień później Nowozelandczyk miał stanąć na starcie biegu eliminacyjnego na 1500 m. W swoim 4. biegu w ciągu 4 dni na pewno nie czuł się w pełni sił. Przez eliminację przebrnął, zajmując 4. miejsce – ostatnie premiowane awansem. Półfinał, rozegrany 2 dni później okazał się bardzo szybki, jednak Snell zdążył się zregenerować i wygrał ten bieg, zapewniając sobie miejsce w finałowej rozgrywce.

men_1500_m_final_1964_olympics

Fot. Unknown (Asahi Shinbun) [Public domain]

Do ostatniego swojego występu w Tokio Snell podszedł z większą pewnością siebie. Chociaż dystans 1500 m nie należał do jego pierwszej specjalności, wiedział, jak rozegrać bieg na swoją korzyść. Przez pierwsze 3 okrążenia trzymał się w środku stawki, by na ok. 300 m przed metą podjąć atak. Przyspieszenie Nowozelandczyka było tak zdecydowane, że żaden z rywali nie był w stanie zareagować. Już po chwili było jasne, że pozostałym zawodnikom została rywalizacja jedynie o 2. miejsce. Snell wygrał ten bieg z 1,5 sekundy przewagi nad 2. zawodnikiem i po wywalczeniu złota na 800 m dołożył na tych samych igrzyskach złoty medal na 1500 m. Jest ostatnim biegaczem w historii, który dokonał takiej sztuki.

Zmiana kariery

Po igrzyskach Snell wciąż startował i imponował formą. Poprawił własne rekordy świata na 1000 m oraz na 1 milę. Jednak zmęczenie długim sezonem, igrzyskami i kolejnymi startami zaczęło w końcu dawać o sobie znać. Po kilku słabszych występach na początku 1965 r. Peter Snell ogłosił, że kończy swoją sportową karierę.

Chociaż wspaniałe występy na bieżni dobiegły końca, Snell nie rozstał się zupełnie ze sportem. Podjął studia i po latach został doktorem nauk medycznych, a później profesorem, koncentrując się na studiach nad aktywnością fizyczną. Zamieszkał w USA, uzyskał nawet amerykańskie obywatelstwo, ale Nowa Zelandia wciąż pamiętała o swoim bohaterze. W 2000 r. został wybrany sportowcem XX w. w swoim kraju, a w 2009 r. przyznano mu honorowy tytuł „Sir”. Oprócz osiągnięć sportowych, doceniono także jego naukowe dokonania, o czym świadczy przyznanie tytułu doktora honorowego Uniwersytetu Massey’a w Nowej Zelandii.

Embed from Getty Images

Peter Snell zmarł 13 grudnia 2019 r. w swoim domu. Jak przekazała mediom jego żona, postanowił położyć się na drzemkę i odszedł we śnie. Jego wynik z 1962 r. w biegu na 800 m do dziś jest rekordem Nowej Zelandii i jest najstarszym uznanym przez World Athletics rekordem kraju w regularnych konkurencjach lekkoatletycznych.

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Jakub Karasek

Podoba ci się ten artykuł?

5 / 5. 1

Przeczytaj też

Wielkimi krokami zbliża się jubileuszowa 10. edycja Cracovia Półmaratonu Królewskiego. Z tej okazji przygotowaliśmy poradnik dla debiutantów, i nie tylko, z garścią przydatnych informacji. Dowiedz się, jak i kiedy odebrać pakiet startowy, na jakie wyniki […]

10. Cracovia Półmaraton Królewski – porady dla biegaczy, punkty odżywcze, pacemakerzy i więcej! [ poradnik nie tylko debiutanta]

Już w najbliższą niedzielę, 20 października będziemy świętować okrągły jubileusz – po raz 10. wystartuje Cracovia Półmaraton Królewski. Do biegu zgłosiło się aż 12000 osób, na 50 dni przed imprezą wyczerpując i tak dwukrotnie zwiększany […]

Już w ten weekend będziemy świętować 10. jubileusz Cracovia Półmaratonu Królewskiego! Zapowiada się rekord frekwencji

Od biegania, by schudnąć po liczne zwycięstwa w biegach górskich – tym razem gościem Czy tu się biega? jest Jarek Zbozień, znakomity biegacz górski i trailowy. Jest samoukiem, rzadko bywa na Stravie i w social […]

W bieganiu nie zawsze jest z górki. Jarek Zbozień w Czy tu się biega?

Znana i nadal szybka, choć lekko zmodyfikowana z uwagi na planowane rozpoczęcie prac remontowych w dobrze znanych biegaczom punktach stolicy – taka jest trasa 34. Biegu Niepodległości. Już niedługo, oczywiście 11 listopada, pobiegnie nią kilkanaście […]

Trasa 34. Bieg Niepodległości! 11 listopada świętować będziemy na biegowo!

Nim się obejrzeliśmy, zastała nas jesień. A wraz z nią: coraz krótsze dni, coraz mniej słońca, czas przeziębień i herbatki z serialem – wszystko spod kocyka. Ale czy na pewno? Oczywiście, że nie. Bo jesień […]

Kobiety w biegu, a nie tylko w pędzie. Chodź pobiegać w CITY TRAIL!

Regularny wysiłek fizyczny to duże obciążenie dla organizmu. Aby mu sprostać, nasze ciało potrzebuje paliwa pod postacią pożywienia. Nie wystarczy jednak dbać o odżywianie przedtreningowe. Dla prawidłowej regeneracji ogromne znaczenie mają również posiłki spożywane po […]

Co jeść po bieganiu dla efektywnej regeneracji?

46. Nationale-Nederlanden Maraton Warszawski i towarzysząca mu Nice To Fit You Warszawska Dycha były nie tylko wymagającymi wyzwaniami sportowymi, ale także wyjątkową okazją do zrobienia czegoś dobrego. Biegacze nie przepuszczają takiej okazji! Tych, którzy pobiegli […]

Ponad 800 tysięcy złotych na cele charytatywne. podsumowanie akcji charytatywnej #BiegamDobrze

Saucony Hurricane 24 to najbardziej amortyzowany but ze stajni Saucony, w jakim miałem okazję biegać. Do tego jest modelem, który ma zapewniać dodatkową stabilizację. Jak to wypada w praktyce? Czym wyróżnia się model Hurricane 24 […]

Saucony Hurricane 24 – maksymalna amortyzacja w wykonaniu Saucony [TEST]