Czytelnia > Czytelnia > Felietony > Slider
2:11:53, czyli coraz mniej wiem o bieganiu [Felieton]
Pobicie rekordu świata w jednej z koronnych lekkoatletycznych konkurencji, jaką jest maraton zawsze odbija się na świecie szerokim echem. Ale to, czego dokonała 24 września 2023 r. w Berlinie Etiopka Tigst Assefa sprawiło, że nawet echo jest skołowane i nie wie już, w którą stronę się odbijać. Mając na uwadze skalę osiągnięcia, kierunkiem pierwszego wyboru powinien być kosmos.
Pamiętam, kiedy w 2003 r. w Londynie Paula Radcliffe dokonała czegoś, co uważano za niemożliwe. Poprawiła rekord świata w maratonie kobiet o blisko 2 minuty, a biorąc pod uwagę, że poprzedni najlepszy rezultat w historii również należał do niej, w 2 lata przesunęła granicę kobiecych możliwości na królewskim dystansie o niemal 3,5 minuty. Osiągając wynik 2:15:25 wpłynęła na terytoria zarezerwowane dotychczas dla mężczyzn i to też całkiem solidnych zawodników. Radcliffe została legendą światowych biegów i wydawało się, że jej rezultat będzie poza zasięgiem jakiejkolwiek innej biegaczki.
Po 16 latach wynik ten został w końcu poprawiony przez Birgid Kosgei. Nadeszła nowa generacja zawodniczek, pojawiły się nowe technologie butów biegowych i było jasne, że wyniki kobiet w okolicach 2 godzin i 15 minut w maratonie będą co jakiś czas się zdarzały. Ba, widząc wynik 2:14:04 Kenijki, śmiało można było przypuszczać, że w końcu któraś z pań rozprawi się z czasem 2 godzin i 14 minut. Chyba tylko najwięksi optymiści zakładali, że możliwe jest bieganie poniżej 2:13. Ale złamanie 2:12, czyli wyczyn, którego dokonała Etiopka Tigst Assefa w Berlinie w 2013 r. przeszło wszelkie wyobrażenia. Kobiety (a w zasadzie ta jedna biegaczka) są w tym momencie na poziomie odpowiadającym bieganiu poniżej 2 godzin wśród mężczyzn.
Jak do tego doszło?
Nie będę udawał, że śledziłem każdy krok Etiopki podczas maratonu w Berlinie. Zwłaszcza, że równocześnie trwał 45. Nationale-Nederlanden Maraton Warszawski, który miałem zaszczyt relacjonować. Kiedy jednak w tzw. międzyczasie usłyszałem, że pierwsza kobieta w Berlinie minęła półmetek w czasie 1:06:20 – tempie na poprawę rekordu świata o ponad 1 minutę, machnąłem ręką i zastanawiałem się tylko, czy skończy się to na 2:16 czy 2:20.
Co jest zupełnie zdumiewające, Assefa nie tylko utrzymała tempo, ale jeszcze je podkręciła w drugiej części dystansu. To niebywałe, że potrafiła tego dokonać i… charakterystyczne dla co najmniej 3 ostatnich damskich rekordów świata. Paula Radcliffe w 2003 r. pokonała maraton taktyką negative split. Birgid Kosgei w 2019 r. w Chicago przebiegła obie połówki dystansu w niemal identycznym czasie (5 sekund różnicy). W Berlinie w 2023 r. pokonanie drugiej połówki w maratonie zajęło Tigst Assefie 1 godzinę 5 minut i 33 sekundy. W tym roku 5 Polaków biegało szybciej. Na dystansie samego półmaratonu. I wśród mężczyzn.
Żeby jeszcze lepiej uzmysłowić sobie, czego dokonała Etiopka, warto przytoczyć kilka kolejnych liczb. Jej średnie tempo w biegu wyniosło 3:07/km. Tak trzy minuty i siedem sekund na kilometr. Czas najszybszej „piątki”, jaką przebiegła na dystansie (pomiar pomiędzy 15. a 20. kilometrem): 15:26. I chyba najbardziej niewiarygodna statystyka: dystans pomiędzy 30. a 40. kilometrem, kiedy powinna biec już na oparach, ostatkiem sił albo przynajmniej naprawdę solidnie odczuwać zmęczenie mięśniowe czy energetyczne, pokonała w 31:01. Dyszka w 31:01. Po drodze w maratonie. Pomiędzy 30. a 40. kilometrem. To o 42 sekundy szybciej niż rekord Polski kobiet na dystansie 10 000 m na stadionie. Nie znajduję słów, by opisać skalę tego wyczynu.
No dobrze, ale jak do tego doszło?
„Doping. Nikt na takim poziomie nie jest czysty. Wszyscy biorą. A biegacze z Afryki już na pewno”. Czytając komentarze w sieci po wyczynie Etiopki nie spodziewałem się w sumie innych treści. To chyba nawet naturalne, że w przypadku takich niebywałych wyczynów doszukujemy się jakiejś nadprzyrodzonej interwencji lub oszustwa. Przy czym trzeba zaznaczyć, że dotychczas Tigst Assefa nie ma najmniejszej rysy na swoim sportowym wizerunku pod tym względem. Do tego akurat Etiopia w ostatnich latach znacznie poważniej zaczęła traktować przepisy antydopingowe i kontrolować swoich sportowców. To jeszcze nie wyklucza zupełnie stosowania zakazanych środków. Mając na uwadze historię sportu i różnorodnych wpadek dopingowych, wiemy, że bywało z tym różnie. Mimo wszystko trzeba jednak pamiętać, że Tigst Assefa podlega i jeszcze bardziej będzie podlegać systemowi kontroli.
Na pewno w przypadku Etiopki mamy do czynienia z mieszanką wyjątkowego talentu i ciężkiej pracy. Pokazała to już roku temu, wygrywając właśnie w Berlinie. Jej ówczesny rezultat na poziomie 2:15 Jej przeszłość sportowa i lata trenowania do dystansów średnich też mogą być bardzo silną bronią w maratonie, kiedy sprawność i lekkość kroku obudowała potężną wytrzymałością. Dzięki temu na dystansie maratonu, biegnąc w tempie poniżej 3:10/km wygląda, jakby wybrała się po prostu na swobodną przebieżkę. Ta lekkość kroku jest cechą wielu mistrzów biegania. Bo szybki bieg to (najczęściej) lekkość i płynność ruchu oraz minimalizacja strat energii.
Oczywiście kolejnym elementem, który należy wziąć pod uwagę są również buty. Obuwie biegowe stało się w ostatnich latach potężnym orężem, który sprawił, że wyniki w biegach ulicznych skokowo się poprawiły. Tigst Assefa biegła w Berlinie w modelu buta, który niedawno miał swoją światową premierę – ultralekkim adidas ADIZERO Adios Pro Evo 1. Zdaniem projektantów, to but, który wprowadza biegowe obuwie na kolejny poziom, dzięki nowemu projektowi podeszwy oraz temu, że jest o 40% lżejszy niż najlżejsze dotychczas superbuty z karbonem. Jeszcze przed startem w Berlinie Etiopka, właśnie przy okazji premiery, chwaliła adidas ADIZERO Adios Pro Evo 1, podkreślając, że pozwala jej skupić się w 100% na biegu. Czy jednak tylko ten jeden czynnik może przyczynić się do tak znacznej poprawy czasu? Jeżeli faktycznie stoją za tym buty, to możemy spodziewać się całej fali kolejnych niesamowitych rekordów w najbliższych miesiącach.
Wyjątkowy talent, najlepszy, naszpikowany innowacyjnymi technologiami sprzęt i ogromna praca treningowa. Nawet po uwzględnieniu tych wszystkich czynników wynik kobiecy w maratonie poniżej 2 godzin i 12 minut to coś, czego nie potrafię objąć umysłem. Owszem, można było oczekiwać, że bariera 2:14 w niedługim czasie zostanie złamana. Ba, po ubiegłorocznym maratonie w Berlinie, można było nawet spodziewać się, że o atak na rekord świata pokusi się właśnie wcześniej nie tak szeroko znana na świecie Tigst Assefa. Ale takie przesunięcie granicy maratońskiego rekordu kobiet dla zewnętrznego obserwatora, nawet pomimo wielu lat śledzenia biegowego świata, to coś niewyobrażalnego. Cóż mogę powiedzieć, 2:11:53 sprzed tygodnia sprawia, że mam wrażenie iż jeszcze mniej wiem o bieganiu niż wcześniej…
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.